Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:570.85 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:26:57
Średnia prędkość:21.18 km/h
Maksymalna prędkość:49.20 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:27.18 km i 1h 17m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
21.04 km 0.00 km teren
00:52 h 24.28 km/h:
Maks. pr.:37.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Przedpracowe zakupy :-)

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · dodano: 01.01.2013 | Komentarze 0

Wstawanie o poranku przeciągnąłem na maksa :-) Do późnej nocy obserwowałem nieodległą burzę, więc budzik był dla mnie całkiem sporym zaskoczeniem :-) Zaraz po tym jak otworzyłem oczy, zacząłem zastanawiać się, czy jeszcze przed pracą nie pojechać po stojak rowerowy. Oferta wydawała się być okazyjna, a ryzyko wykupienia asortymentu, w mojej ocenie było całkiem spore. Ostatecznie podążając za sugestią Ani, udałem się na Piasty :-)



Starałem się utrzymywać wysokie tempo tak, aby nie spóźnić się zbyt dużo do pracy. Chyba faktycznie musiałem się śpieszyć, bo aż dwa razy złamałem przepisy, jadąc przy tym tuż przy Straży Miejskiej :-) Ogólnie jednak jechało mi się bardzo fajnie :-) Na miejscu zakręciłem się na maksa tak, że aż nie będę tu o tym pisał :-) Kumpel z pracy po mojej opowieści określił to zachowaniem Jasia Fasoli ;-) Ja natomiast zgrzałem się tym bardziej, że wciąż byłem w bluzie którą zdjąłem dopiero w oczekiwaniu na pomoc ;-) W postaci Oli nadjechała po kilku minutach, zabierając stojak wysokości Antka do samochodu :-) Ja pomknąłem za nią do pracy, utrzymując się na ogonie aż do świateł przy starej hali sportowej :-) Powoli zaczynało pojawiać się też słoneczko :-)
Po południu udałem się do Koźla, aby pozałatwiać sprawy urzędowe. Wiał wiatr i jechało mi się średnio swobodnie. Gdy już wszystko było pozałatwiane, pojechałem do domu wstępując po drodze do kozielskiego oddziału sklepu, gdzie dokupiłem jednorazowe okulary ;-) Tam również na moment się zakręciłem :-) Ja nie wiem co to za dzień tym bardziej, że jadąc tam znów złamałem przepisy ;-) Tym razem w drodze do parku :-) Gdy już zbierałem się w drogę powrotną do Kędzierzyna, zamierzałem jeszcze ułożyć sobie jakąś nieco bardziej zieloną trasę, ale na skraju osiedla zadzwoniła Ola. Za piętnaście minut mogła być pod blokiem z przejętym ładunkiem :-) No cóż. Pomknąłem prostą drogą, zmagając się z jeszcze wyraźniejszym wiatrem.