Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2013

Dystans całkowity:15.81 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:01:04
Średnia prędkość:14.82 km/h
Maksymalna prędkość:35.40 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:15.81 km i 1h 04m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
15.81 km 0.00 km teren
01:04 h 14.82 km/h:
Maks. pr.:35.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Marzec...

Niedziela, 24 marca 2013 · dodano: 11.05.2013 | Komentarze 0

Marcowa niedziela okazała się być słoneczna od samego rana, mimo że synoptycy straszyli nas przez kilka dni kilkunastostopniowym mrozem. Termometr w słońcu pokazywał czternaście stopni na plusie :-) Zebraliśmy się z Aneczką i Bąbelkiem całkiem sprawnie :-) Szkoda było czasu na siedzenie w domu, a poza tym... to kolejna kartka z kalendarza...



Wyjeżdżając z osiedla minąłem Aneczkę idącą z wózkiem, pomachałem na do zobaczenia i rozpocząłem realizację swojego rowerowego planu, który zakładał między innymi wizytę w azotowym lesie przy Starej Kuźni. Było ładnie, bardzo słonecznie, ale towarzyszył mi zimno-wiosenny wiatr. Postanowiłem też, że tym razem ominę pierwszy etap azotowego skrótu. Wjechałem więc w pierwszą leśną alejkę i obijając felgę na wystających korzeniach, jedynie przeciąłem azotowy skrót, wjeżdżając na dotąd nie przejechaną drogę. Równocześnie ponownie dopadł mnie wiatr. Osłodą był natomiast widok małej szkółki, rozświetlonej słońcem. Za pierwszym skrzyżowaniem, zrobiłem pierwszy postój.









Jadąc dalej dotarłem do azotowego skrótu, kilka ostatnich metrów pokonując fajną, wyboistą i krętą ścieżką :-) Pierwsze wrażenie po zmianie nawierzchni również było pozytywne. Równa droga wijąca się pomiędzy drzewami miała pozytywny wpływ na dalszą jazdę. Za wiaduktem na Azotach postanowiłem jednak, że póki co za wcześnie jest na wyjazd w kierunku Starej Kuźni. Zawróciłem więc, wjeżdżając jednak na drogę biegnącą wzdłuż torów. Skończyło się tym, że po czasie wjechałem na piaski, a chwilę później dotarłem do torowiska. Za wiaduktem stała osobówka, a nieco dalej kompletnie zeżarta przez rdzę lokomotywa. Chwilę tam postałem, po czym - wciąż jadąc drogą - wjechałem w las. Nagle droga gdzieś się rozmyła... Poza tym przede mną były dwa rzędy wykopów, przypominających te kopane pod instalacje. Dojrzałem też stukającego w pień drzewa dzięcioła :-) Gdy już znów ruszyłem, o dziwo sprawnie jechałem wzdłuż wystających betonowych słupów, będących częścią niegdysiejszego ogrodzenia, a po jakimś czasie wdrapałem się na coś w rodzaju wału, aby ocenić sytuację. Nic to nie dało :-) W końcu - wciąż przedzierając się przez las - dotarłem do nieznanego mi zniszczonego budynku, skąd przez kilkadziesiąt metrów pogoniłem, widoczną akurat ścieżką. Później ponownie zaczęło się przedzieranie przez wystające z ziemi badyle i grubą warstwę liści, leżącą na ziemi. Dojrzałem też nisko rosnące za ogrodzeniem drzewka i znając tutejszy plan, oraz wspomagając się nawigacją, ruszyłem w kierunku, który wydawał mi się odpowiedni ;-) Po drodze minąłem zamarznięty jeszcze lej :-) No i kolejny dzięcioł się przypałętał, cichnąc gdy tylko uniosłem głowę do góry :-)






Po kilku minutach dalszego przedzierania się, dotarłem w końcu do normalnej drogi :-) Zatrzymałem się na chwilę, aby wyjąć z dolnego kółka przerzutki gałązkę (wcześniej uczepiła się mnie cała gałąź! :-) ) i w końcu zacząłem przemieszczać się efektywnym tempem, szybko docierając do znanego mi skrótu :-) Momentami dziwiłem się jednak, czy aby jestem na dobrej drodze, bo moim oczom ukazały się dwa skrzyżowania, których tu nie kojarzyłem :-) Gdy wyjechałem już na ulicę, poczułem na sobie słoneczne ciepło :-) Odbiłem na Piasty i podbijając tylnym kołem kamień wielkości połowy pięści, zacząłem objeżdżać osiedle. Powoli też zacząłem planować drogę powrotną do domu. Wjechałem na drogę przy kanale, zmagając się ponownie z wiatrem, minąłem działki, gdzie zauważyłem ciekawy, mały znak rowerowo-nordic-walkingowy i dotarłem do Kuźniczek. Na obwodnicy wykręciłem MXS i jak zwykle odbiłem na przydziałkowy skrót :-) Przed klatką czekała na mnie Aneczka z Bąbelkiem :-)