Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:258.01 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:15:32
Średnia prędkość:16.61 km/h
Maksymalna prędkość:44.30 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:23.46 km i 1h 24m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
14.86 km 0.00 km teren
00:44 h 20.26 km/h:
Maks. pr.:34.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Zapach zboża...

Czwartek, 1 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 0

Po pracy byłem zmulony. Już chyba wychodziła trochę prawie dwutygodniowa, samotna robota. Po obiedzie walnąłem się na łóżko, odkładając na nie wiadomo ile perspektywę wyjścia na rower, którą zadeklarowałem zaraz po przyjściu do domu. Na swoje szczęście całkiem szybko się opamiętałem :-)


Od razu ożywiły mnie pierwsze spadające na mnie promienie słońca :-) Zmiana nastawienia i energii nastąpiła momentalnie :-) Na skrzyżowaniu przed lasem zebrało się jeszcze ochrzan jednemu kierowcy, który włączył kierunkowskaz dwa metry(!) przed skrętem, czym zmusił mnie do niepotrzebnego postoju, ale później było już super :-) Wyprzedziłem innego rowerzystę, zauważając że na całej długości drogi innych rowerzystów było całkiem sporo :-) Nie dadzą mi spokoju aż do samego końca dzisiejszego wyjazdu :-) Przed zmianą kierunku jechałem jeszcze przez króciutką chwilkę z ważką i niebawem dotarłem do drogi na Azoty. Ja jednak pojechałem prosto, bo na dziś zamysł był jasny. Nie miałem czasu, by wybrać się gdzieś dalej, więc była dobra okazja ku temu, by sprawdzić drogę w Starym Koźlu :-)
Krótko po tym, gdy zjechałem na nieznany jeszcze trakt, zatrzymałem się i przy okazji słysząc dzwoniący telefon. Pogadałem z Aneczką, a następnie zadzwoniłem do sąsiada, śledzącego zmagania Tour de Pologne :-) Powoli jednak mogłem też skubnąć charakteru dzisiejszego wyjazdu, choć wtedy nie wiedziałem jeszcze że właśnie taki charakter będzie on miał :-)



Po kilku chwilach dojechałem do skrzyżowania. Po lewej biegła polna droga, na wprost ładna i prosta asfaltowa pomiędzy polami, a po prawej prowadząca ku zabudowaniom i w kierunku głównej. Przy jednym z domostw stał biały Mercedes. Taki, jakiego miałem i ja... Tknęło mnie. Postanowiłem tam podjechać i zakręcić obok niego kółko. Okleiłem go wzrokiem prawie że z pożądaniem. Wracając zatrzymałem się na moment, by uwiecznić pasące się krówki :-) Podczas mojego postoju nadjechało jakieś w miarę nowe Audi, którego kierowca mocno przycisnął gdy mnie mijał. Aż się za nim zakurzyło. Ale kurzu z pola było niewiele, w porównaniu z błękitną chmurą dmuchającą z rury wydechowej! Byłem w szoku!



Ochoczo skręciłem w prawo, dynamicznie prowadząc Antka :-) Rower już mnie naprawił :-) Cieszyłem się :-) Nowo poznana droga również dawała powody do zadowolenia :-) Świeciło słoneczko i było przyjemnie :-)



Ruch na drodze był spory :-) Nie wiedziałem tylko, czy to ja tak późno odkryłem tą drogę, czy po prostu trafiłem na taki dzień :-) Fakt faktem dzionek był na rower wręcz idealny! :-) Nie za gorąco, a za to cieplutko, słonecznie, bardzo jasno, żywo i pozytywnie :-) Niebawem dotarłem do głównej i wystarczyło tylko przez nią niepostrzeżenie przemknąć i znów cieszyć się ciszą i spokojem :-) Dojechałem do znanego mi rozjazdu w Starym Koźlu :-) Teraz chciałem sprawdzić wariant powrotu do nowo poznanego traktu, bo miałem jeszcze zamiar cyknąć tam kilka fotek i sprawdzić trzeci wariant - drogę polną :-) Tymczasem jednak zatrzymałem się przy polu kukurydzy, ciesząc się wiejską ciszą :-) Pomyślałem też sobie, że tyle razy już tędy przejeżdżałem, a nie wstąpiłem nigdy do położonego nieopodal kościółka. A to przecież też obiekt poniekąd warty zobaczenia.



Po kilkudziesięciu metrach minąłem trzy rowery: mężczyznę i dwie dziewczynki. Wszyscy odziani w odblaskowe kamizelki. Naprawdę spory był dziś ruch! Zbliżając się do nawrotu, poszukiwałem polnej drogi, która gdzieś istniała w mojej świadomości. Praktycznie od razu na nią trafiłem, przejeżdżając po kilku sekundach obok ciągnika, na którego naczepę wrzucano snopki skoszonego siana. Oj... Pachniało zbożem! :-) Cudowne zapachy dzieciństwa! Tu w pełni narodził się charakter dzisiejszego wyjazdu! Polna droga zrobiła się bardziej wyboista, pilnujący samotnie stojącego domu pies, szczekał na mnie z zaangażowaniem, wprowadzając mnie na moment w stan zaniepokojenia. Gdy jednak oddaliłem się trochę, szczekanie ucichło, a ja byłem w miejscu skąd widać było zabudowania, jeździły samochody, ale mimo to czułem się zatopiony w naturalny klimat. Zapach zboża, świergocące ptaszki, motylek który właśnie usiadł na zielonym krzaczku, jakaś duża dziura w drodze - być może przez kogoś zamieszkana... To był chyba powrót do źródła...







Wróciłem na asfaltową drogę, sprawnie jadąc w kierunku z którego pierwotnie przyjechałem. Teraz był czas, by przenieść na "kliszę" widoki, które chciałem zachować. Nawet teraz najechała para rowerzystów :-) Dziś było ich naprawdę dużo!





Ruszając rozpędziłem się szybko i w zakręt wszedłem z fajną prędkością :-) W taki sam sposób wjechałem na polny trakt, choć tam od razu zwolniłem z uwagi na wyboistą nawierzchnię. Ciekawe, czy uda mi się przejechać przez tory i wyjechać gdzieś na azotowej drodze... :-) Minąłem mostek, położony na mocno zamulonej malutkiej rzeczce, po lewej miałem ładne, zielone drzewka. Na całość rysę kładła trochę obecność linii wysokiego napięcia.



Droga zaprowadziła mnie do budynku dróżnika, gdzie zawróciłem. Akurat przejeżdżała jakaś osobówka. Ja myślałem już powoli o powrocie do domu, bo tam czekało na mnie piwko ;-) A na poważnie, to sąsiady przyszły i byłem pewien, że fajnie spędzimy czas :-) (tak też było ;-) ) Wracając znów minąłem rolnika w ciągniku, który najwyraźniej zrobił sobie przerwę :-) Z mojej zabieganej perspektywy, miał super pracę :-) Szybko dotarłem do azotowego skrótu :-) Wracałem w skowronkach, dziękując za człowieka, który wymyślił rower! :-) Powinni go ozłocić i wystawiać pomniki! Będąc już w mieście, natknąłem się na dosyć niecodzienny widok: blondynka w jeepie, ACDC płynące zza otwartej szyby i fajka w ustach. Nie ma to tamto! :-)