Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2016

Dystans całkowity:1030.82 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:39:26
Średnia prędkość:26.14 km/h
Maksymalna prędkość:63.00 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:57.27 km i 2h 11m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
16.60 km 0.00 km teren
00:38 h 26.21 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Powrót po szoskę :-)

Piątek, 8 kwietnia 2016 · dodano: 13.10.2016 | Komentarze 0

Przebrałem się w pracy :-) Szybko do auta, po Anię, Kasię, do Castoramy, na stację po kawę, bankomat, niczego nie zgubić, niczego nie zapomnieć, szybko, przebrać buty na miejscu, nie wylać kawy, papa Kasia! Ach... ;-)



Pogadałem chwilę z Krzyśkiem i wio w drogę :-) Było chłodno, ale szybko się rozgrzałem :-) Kłodnicę przejechałem ponad czterdziestką, obwodnica również szybkim tempem :-) Niestety na Piastach zorientowałem się, że portfel wzięła Ania! :-) No nic! Podjadę jeszcze raz... :-) Nieco więcej kilometrów nie zaszkodzi, choć to jazda po mieście i kilka razy poczułem spaliny. Taki czas - popołudniowy ruch. Przed klatką obejrzałem jeszcze rowerek i szybko wbiegłem do góry :-)

Dane wyjazdu:
6.00 km 0.00 km teren
00:14 h 25.71 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Cabo do serwisu! ;-)

Czwartek, 7 kwietnia 2016 · dodano: 13.10.2016 | Komentarze 0

Po pracy szybki obiad i wyjazd do Koźla - mimo mokrego asfaltu po deszczu :-)



Początek trasy bardzo spokojny, ale tuż przed nowym rondem napotkałem spodziewany korek. Rondo Milenijne przejechałem bardzo blisko jakiegoś mało ostrożnego kierowcy, ale na szczęście kłodnicka prosta była już bezproblemowa :-) Na światłach ruszałem wraz z Łukaszem, który akurat wracał z pracy :-) Chwilę później poczułem, że mój tyłek robi się mokry ;-) W sklepie rowerowym o dziwo był ruch. Postałem kilka chwil, ale w ostateczności uznałem, że sytuacja się przeciąga i wyruszyłem do Damiana załatwić jeszcze inną sprawę. Zjeżdżając z głównej nieopatrznie wpakowałem się na mokry po deszczu i śliski bruk. Jazda momentalnie zrobiła się niepewna! Na miejscu od słowa do słowa dowiedziałem się o nowym sklepie rowerowym i że mogę tam zastać Magika! Ruszyłem za nowiną! Przy skrzyżowaniu z Żeromskiego zauważyłem Piotra krzycząc mu tylko, że się śpieszę :-) Niebawem na Chrobrego w progu powitał mnie mój poszukiwany serwisant! W chwilę później przybiliśmy piątkę również z jego kompanem, a podczas pobytu tam czułem się w stu procentach jak u swoich! Cabuś został na serwis, a ja - uradowany jak skowronek - wróciłem z Łukaszem do domu :-)

Dane wyjazdu:
35.10 km 0.00 km teren
01:20 h 26.33 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Wieczorkiem na Ankę :-)

Wtorek, 5 kwietnia 2016 · dodano: 13.10.2016 | Komentarze 0

Po pracy wyszliśmy z dziećmi i babcią na podwórko :-) Działo się ;-) Rodzeństwo kłóciło się tylko o rower ;-) W domu poczułem się "zmęczony", więc tym bardziej zgodnie z wcześniejszym zamiarem, udałem się czym prędzej na przejażdżkę :-) 



Wyszedłem po osiemnastej. Jechałem to spokojnie, to troszkę szybko. Na szczycie Góry św. Anny rozbrzmiał dzwon z Sanktuarium moment po tym, jak tam przyjechałem. Po kilku chwilach, spędzonych między innymi na obserwacji czterech motolotniarzy, ruszyłem w drogę powrotną. Tu też się działo! ;-) Cały czas poznaję rower, a na zjazdach robi się to najlepiej ;-) Przez moment jechałem prawie na kierownicy ;-) Tempo jazdy miałem bardzo fajne aż do samego domu :-) Skrzyżowanie w Kłodnicy przemknąłem z niecałą czterdziestką na blacie, a cały powrót do domu zajął mi niecałe pół godziny :-) 
_
Ten rower, to jakieś szaleństwo... :-)

 Motolotniarze na Górze św. Anny. Jakoś napawają mnie dobrymi emocjami. Siła pasji.


Dane wyjazdu:
13.20 km 0.00 km teren
00:43 h 18.42 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Poszukując Magika

Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 · dodano: 13.10.2016 | Komentarze 0

Dzionek był iście przepiękny! :-) Ubrałem letnie ciuszki - po raz pierwszy w tym roku - i wyruszyłem nieco odetchnąć :-)



Nie mając za bardzo pomysłu na trasę, udałem się na poszukiwania Magika. Niestety nie zastałem go, a obydwa telefony nie odpowiadały. Udałem się więc do Koźla i tam umówiłem się na serwis. Wracając, pędziłem przez większą część obwodnicy w okolicach czterdziestu kilometrów na godzinę, dodatkowo na wysokiej kadencji :-) Fajnie było! :-)

Dane wyjazdu:
69.60 km 0.00 km teren
03:01 h 23.07 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Na Ankę. Czarna seria łańcuchowa.

Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 13.10.2016 | Komentarze 0

Poranne wstawanie i wyjście na rower :-) Prawie porankowy standard ;-)



Plan zakładał trzykrotny wjazd na Alpenstrasse pod rząd i dwa razy wjazd na Górę św. Anny. Wykonany z lekką nawiązką, to znaczy cztery razy Alpenstrasse, oraz dwa razy Góra św. Anny. Dodatkowo w powrocie małe podjazdy w okolicach Czarnocina. Przy ostatniej wizycie na szczycie Góry św. Anny po raz pierwszy zszedłem z roweru i tylko dlatego, że moje cztery litery lekko się tego domagały. Nogi dalej chciały pracować. Nic to... Chyba trzeba będzie przeprosić się z gatkami z wkładką. Gdy skierowałem się już ku powrotowi, już od Kadłubca miałem wiatr w twarz. Mimo to rozpędzony minąłem skrzyżowanie w Dolnej, zawracając na zatoczce autobusowej, ale za to znalazłem tam pięć groszy ;-) 

Przy pomniku mojego kompana ;-)


Frodo tu był ;-)


Nieczynna stacja PKP w Zalesiu Śląskim. Obok powiewająca polska flaga.


Postój na pićku w Zalesiu. Po wszystkim chcę wyrzucić butlkę i... :-) W kontenerze obok było to samo :-)


Dane wyjazdu:
43.70 km 0.00 km teren
01:58 h 22.22 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Na Ankę z Łukaszem - szoski w ruch! ;-)

Sobota, 2 kwietnia 2016 · dodano: 13.10.2016 | Komentarze 0

Korzystając z okazji iż była przepiękna pogoda, oraz planów wstępnie nakreślonych kilka dni temu, wybraliśmy się z Łukaszem na Ankę :-) 



Spotkaliśmy się w Kłodnicy i szybko przeszliśmy do konkretów :-) Tempo mieliśmy rekreacyjne, trochę też gadaliśmy :-) Po zdobyciu szczytu zjechaliśmy w kierunku Wysokiej, gdzie Łukasz prześcignął mnie jak rakieta ;-) W drodze powrotnej wbiliśmy jeszcze w Porębie na Wiejską od łagodniejszej strony. Rowerki dawały radę! W Kłodnicy każdy z nich pojechał już w swoją stronę :-)

Już chyba powoli "moja" stała rowerowa miejscówka :-)

Przepiękna pogoda i dobra widoczność uprzyjemniały wyjazd :-)


 Sanktuarium na szczycie. 


Spóźniony o kilometr ;-)


Dane wyjazdu:
51.70 km 0.00 km teren
02:26 h 21.25 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Wczesnym rankiem na Ankę :-)

Sobota, 2 kwietnia 2016 · dodano: 13.10.2016 | Komentarze 0

Budzik dzwonił dziś aż trzy razy. Dwie godzinne drzemki i wcześniejsze nocne "tańce" dzieci porządnie opóźniły moje wyjście. Nie miałem jednak do siebie pretensji. Czułem, że organizm potrzebuje jeszcze snu.



Ostatecznie wyszedłem o szóstej trzydzieści, ubrany w zimowy zestaw prócz rękawiczek. Szybko pożałowałem ich braku, bo palce dłoni zaczęły mi marznąć już na drodze rowerowej. Naokoło widać było efekty nocnego przymrozku, a słońce zdawało się jakby bardzo leniwie budzić. W lesie przed Raszową było jeszcze zimniej. Gdy przejechałem wieś, zatrzymałem się na moment na zdjęcie i SMSa do Aneczki. Słońce było już całkiem wysoko i ruszając ponownie, nie czułem już mocnego zimna.
Z Góry św. Anny zjechałem w kierunku Wysokiej i pociągnąłem w tym kierunku nieco dalej, by w powrocie wydłużyć sobie podjazd. Ponownie wjechałem na szczyt przy Sanktuarium, by tym razem zjechać w kierunku Leśnicy. Odnoga do Zdzieszowic chyba będzie przeze mnie unikana, ponieważ jest mocno wyboista. U podnóża odbiłem na Porębę i udałem się na Alpenstrasse. Gdy byłem już w Leśnicy, zacząłem już odczuwać lekki głód. Minimalistyczne śniadanie przed wyjściem, to jednak za mało... W drodze do Raszowej napotkałem dodatkowo mroźny, przeciwny wiatr który co prawda nie spowalniał mnie nadmiernie, ale na pewno zwiększał wydatek energetyczny organizmu. I to było czuć. Gdy dojechałem do Raszowej, pojawiły się pierwsze symptomy osłabienia i do Kędzierzyna jechałem już dużo słabiej. Zatrzymałem się nawet tuż za Kanałem w Kłodnicy i odstałem kilka chwil. Miałem dość. Ten postój pozwolił mi jednak zebrać siły i do domu jechałem już w nieco lepszej formie :-) Odczytałem też MMSa od Aneczki ze zdjęciem śniadania mistrzów, jakie na mnie już czekało :-) Niewątpliwie to również wpłynęło na moją motywację ;-) 

Ślicznie oświetlona przez słońce Góra św. Anny :-) 


To był mroźny poranek.


Na szczycie przy pomniku Jana Pawła II. Coś mi mówi, że będzie on moim częstym kompanem.


Dane wyjazdu:
42.40 km 0.00 km teren
01:42 h 24.94 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Późnym wieczorkiem na Ankę :-)

Piątek, 1 kwietnia 2016 · dodano: 13.10.2016 | Komentarze 0

Popołudniowa atmosfera w domu była nieco gorąca ;-) Aneczkę ogarnął zakupowy szał ;-) Nic to - trzeba było się zwinąć na rower :-) Oczywiście za przyzwoleniem szefa ;-) 



Dojazd na Gorę św. Anny spokojny. Na szczycie przy pomniku Jana Pawła II zostałem zaczepiony przez jakąś parę szukającą sklepu. Robiło się też coraz to bardziej ciemno, więc lampka poszła w użycie. Na zjeździe w Wysokiej jechałem ostrożnie, ale też nie odpuszczałem za bardzo. Zdecydowanie więcej asekuracji było przy zjeździe z Alpenstrasse. Później już gnałem :-) W drodze powrotnej do domu utrzymywałem raczej stałą prędkość około trzydziestu kilometrów na godzinę. Niestety gdy wyjechałem z lasu w Kłodnicy, zaliczyłem małą przygodę. Nie wiem jak to się stało, ale przy ruszaniu spadł mi łańcuch i to na zewnątrz korby! Szybko załatwiłem sprawę i ruszyłem dalej, ponownie trzymając tempo :-) Do domu wpadłem już jednak nieco zmęczony.

Industrialny zachód słońca.


Przy pomniku Jana Pawła II.


Ładnie oświetlony Rynek.


W oddali Góra św. Anny. I pomyśleć, że byłem tam dosłownie kilka minut temu!