Info
Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)Więcej moich rowerowych statystyk.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Grudzień1 - 0
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik4 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 0
- 2019, Sierpień10 - 0
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec7 - 0
- 2019, Maj1 - 0
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec1 - 0
- 2019, Luty2 - 0
- 2019, Styczeń1 - 0
- 2018, Grudzień1 - 0
- 2018, Listopad2 - 0
- 2018, Październik4 - 0
- 2018, Wrzesień11 - 0
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec16 - 0
- 2018, Czerwiec12 - 0
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień13 - 0
- 2018, Marzec4 - 0
- 2018, Luty5 - 0
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik7 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień20 - 0
- 2017, Lipiec17 - 0
- 2017, Czerwiec24 - 0
- 2017, Maj31 - 0
- 2017, Kwiecień6 - 0
- 2017, Marzec6 - 0
- 2017, Luty2 - 0
- 2017, Styczeń2 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad2 - 0
- 2016, Październik12 - 0
- 2016, Wrzesień7 - 0
- 2016, Sierpień17 - 0
- 2016, Lipiec9 - 0
- 2016, Czerwiec10 - 0
- 2016, Maj19 - 0
- 2016, Kwiecień18 - 0
- 2016, Marzec4 - 0
- 2016, Luty3 - 0
- 2016, Styczeń8 - 0
- 2015, Grudzień5 - 0
- 2015, Listopad4 - 0
- 2015, Październik6 - 0
- 2015, Wrzesień23 - 0
- 2015, Sierpień24 - 0
- 2015, Lipiec26 - 0
- 2015, Czerwiec22 - 0
- 2015, Maj26 - 0
- 2015, Kwiecień22 - 0
- 2015, Marzec25 - 0
- 2015, Luty19 - 0
- 2015, Styczeń14 - 0
- 2014, Grudzień8 - 0
- 2014, Listopad20 - 0
- 2014, Październik20 - 0
- 2014, Wrzesień5 - 0
- 2014, Sierpień6 - 0
- 2014, Lipiec6 - 0
- 2014, Czerwiec7 - 0
- 2014, Maj10 - 0
- 2014, Kwiecień7 - 0
- 2014, Marzec6 - 0
- 2014, Luty4 - 0
- 2014, Styczeń4 - 0
- 2013, Grudzień1 - 0
- 2013, Listopad2 - 0
- 2013, Październik2 - 0
- 2013, Wrzesień4 - 0
- 2013, Sierpień11 - 0
- 2013, Lipiec7 - 0
- 2013, Czerwiec8 - 0
- 2013, Maj3 - 0
- 2013, Kwiecień2 - 0
- 2013, Marzec1 - 0
- 2013, Luty1 - 0
- 2013, Styczeń2 - 0
- 2012, Grudzień2 - 0
- 2012, Listopad3 - 0
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 0
- 2012, Sierpień21 - 0
- 2012, Lipiec21 - 0
- 2012, Czerwiec17 - 0
- 2012, Maj20 - 0
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec8 - 0
- 2012, Luty10 - 0
- 2012, Styczeń11 - 0
- 2011, Grudzień9 - 0
- 2011, Listopad13 - 0
- 2011, Październik4 - 0
- 2011, Wrzesień19 - 0
- 2011, Sierpień23 - 0
- 2011, Lipiec31 - 0
- 2011, Czerwiec22 - 0
- 2011, Maj27 - 0
- 2011, Kwiecień16 - 0
- 2011, Marzec14 - 0
- 2011, Luty7 - 0
- 2011, Styczeń7 - 0
- 2010, Grudzień9 - 0
- 2010, Listopad9 - 0
- 2010, Październik17 - 0
- 2010, Wrzesień24 - 0
- 2010, Sierpień22 - 0
- 2010, Lipiec4 - 0
- 2010, Czerwiec5 - 0
- 2010, Maj1 - 0
Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2017
Dystans całkowity: | 1355.06 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 56:16 |
Średnia prędkość: | 24.08 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.88 km/h |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 43.71 km i 1h 48m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
26.99 km
0.00 km teren
01:47 h
15.13 km/h:
Maks. pr.:35.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
"Marek zgubiłam telefon!" :D
Piątek, 19 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0
Tytuł tego wpisu miał brzmieć zupełnie inaczej. Coś związanego z beztroską, luzem, brakiem oporów i tak dalej. Historia potoczyła się jednak inaczej... ;-)W domu nie zabawiłem długo :-) W zasadzie gdy wszedłem, Aneczka była już gotowa do wyjścia. Schodząc, czułem to przyjemne uczucie, które towarzyszyło mi jeszcze za starych, kawalerskich czasów... :-) Totalnie bez zobowiązań, czegoś między myślami... Tylko rower.
Było cudownie ciepło! :-) Ruszyliśmy w kierunku działek, a ja oczywiście wyrwałem do przodu :-) Celowo nie czekałem na Aneczkę :-) Jak kiedyś... :-) Wstąpiliśmy nad leśne jeziorko i pomknęliśmy dalej. Ot po prostu... Na totalnej beztrosce! Cudownie się jechało! :-) Nigdzie się nie śpiesząc, nie musząc zatrzymywać. Cały organizm czuł tą wolność! W Raszowej spędziliśmy troszkę czasu w miejscu, które w dawnych czasach odwiedzaliśmy dość często :-) Później małą pętelką, którą wymyśliłem naprędce by nieco przedłużyć wyjazd, objechaliśmy wioskę. Niebawem byliśmy już w lesie, gdzie schłodziłem Aneczkę wodą z bidonu :-) Już powoli wracaliśmy w nasze strony, gdy zza pleców usłyszałem szybkie i zdecydowane "Marek zgubiłam telefon!" :-) Na szczęście wypadł niedaleczko, więc wystarczyło kilka kroków i już był odnaleziony :-) Pojechaliśmy dalej... :-) Cały czas w beztrosce... :-) Mnie włączyła się ona tak dalece, że zapomniałem o tym, że miałem pojechać po Karola! :-) Zreflektowałem się przy klatce schodowej :-) W drodze do przedszkola, niosła mnie swoboda (wykręciłem MXS ;-) ) i naprawdę przepięknie mi się jechało... :-) Czułem wolność! Wracając już z Karolkiem również było przednio... :-) Bąbel naprawdę zasuwał aż miło... :-)
Przy leśnym jeziorku :-)
Uwolnieni z uprzęży, możemy obserwować pasje innych ludzi...
Za Łąkami Kozielskimi. W oddali Anka... :-)
Na działce ;-)
Przystanek na granicy lasku i pól :-)
"Marek zgubiłam telefon!" ;-)
Dane wyjazdu:
4.37 km
0.00 km teren
00:17 h
15.42 km/h:
Maks. pr.:29.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Praca 190517
Piątek, 19 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0
Ponownie nie wstałem wcześniej... A już nawet trasę miałem zaplanowaną. Już robię się na siebie zły... Poza tym porankowy standard.Karol coraz lepiej radzi sobie na rowerze :-) Bardzo miło się na niego patrzy jak tak śmiga :-) Oczywiście jest cały czas lekka obawa, czy nic się nie stanie, ale dziś jechałem chyba na wyraźnie większym luzie :-) Auta też nam nie przeszkadzały - wszystkie skrzyżowania przejechaliśmy :-) W drodze do pracy włączyłem tryb relaksacyjny :-) Było jeszcze dość wcześnie :-) Spokój zmącił mi trochę TIR jadący za mną od połowy drogi, nie bardzo śpieszący się by mnie wyprzedzić :-)
Wziąłem dziś pół dnia... Po bardzo ciężkim tygodniu i dzisiejszej pogodzie uznałem, że w końcu i ja mogę. Ruszyłem wśród promieni słońca i na prostej ogromnie się nim cieszyłem! Cieszyłem się też wiatrem, liśćmi na drzewach, pędem i Antkiem.
_
Wolny, acz nie powolny ;-)
Kategoria z Bąbelkiem :-), Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
4.50 km
0.00 km teren
00:21 h
12.86 km/h:
Maks. pr.:27.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Praca 180517
Czwartek, 18 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0
Znów odpuściłem sobie wczesno poranne wstawanie. Powoli robi się z tego niebezpieczna tendencja... Poza tym porankowy standard.Ruch na ulicach był dzisiaj jakoś większy. Mimo tego dotarliśmy do przedszkola bez większych przygód :-) Bardzo fajnie się jechało :-)
Popołudnie było bardzo ciepłe :-) Znów zaliczyliśmy ze dwie przygody, ale mimo tego cała trasa przebiegła bardzo szybko :-)
Kategoria z Bąbelkiem :-), Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
6.10 km
0.00 km teren
00:36 h
10.17 km/h:
Maks. pr.:24.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Praca 170517
Środa, 17 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0
Porankowy standard, choć dziś wyraźnie już odpuściłem sobie wcześniejsze wstanie. Ot tak po prostu.Z Karolkiem ruszyliśmy żwawo :-) Młody już tak zasuwa, że hej! Co prawda była jedna gleba za sprawą wąskiego chodnika i wysokiego krawężnika, ale co tam! Karol szybko się pozbierał :-)
W drodze powrotnej podjechaliśmy jeszcze na krótką przejażdżkę po lesie :-) Karolek stracił tam troszkę animuszu i trzeba mu było delikatnie pomagać przy ruszaniu. Ogólnie jednak radził sobie świetnie :-) Wstąpiliśmy jeszcze na mocno zajęty plac zabaw i do domu! :-)
Kategoria z Bąbelkiem :-), Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
4.40 km
0.00 km teren
00:21 h
12.57 km/h:
Maks. pr.:28.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Praca 160517
Wtorek, 16 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0
Porankowy standard ;-)Znów z Karolkiem do przedszkola :-) Chłopak sobie świetnie radzi a do tego widać, że daje mu to radość z samej jazdy i satysfakcję, że już tak dużo potrafi :-) Dużo lepiej już idzie mu startowanie i ogólna koordynacja :-) Będziemy śmigać! :-) A pogodowo poranek dziś dużo fajniejszy, niż wczoraj ;-)
Powrót do domu poszedł nam bardzo sprawnie, a Karol już dwa razy sam ruszył! :-) Pod blokiem, gdy chcieliśmy to pokazać mamie już mu co prawda nie wyszło, ale progres i tak był olbrzymi! :-) Odstawiłem Antka, a że Karol chciał jeszcze zrobić rundkę naokoło osiedla, zgodziłem się :-) Wtedy dopiero poczułem, co to znaczy kondycja... ;-)
Kategoria z Bąbelkiem :-), Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
4.29 km
0.00 km teren
00:23 h
11.19 km/h:
Maks. pr.:26.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Praca 150517
Poniedziałek, 15 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0
Ponownie porankowy standard choć po wczoraj organizm domagał się jednej drzemki budzika ;-)Wyjazd nie był za to standardowy! Po raz pierwszy jechaliśmy z Karolkiem na rowerach do przedszkola! :-) Karolek poradził sobie bardzo dzielnie i choć mieliśmy ze dwie malutkie przygody, to cała droga przebiegła nam bardzo sprawnie :-) Odstawiliśmy rowerek na przedszkolny parking i pognałem do pracy :-)
Tylko przyjechałem do pracy i się zaczęło! To znaczy padać zaczęło! I padało tak cały dzień! A nawet kurtki nie wziąłem - przyjechałem w krótkim rękawku :-) Na całe szczęście pod koniec dnia przestało :-) Szybko ruszyłem Antkiem do przedszkola, a później już razem z Karolkiem :-) Dzielny był bardzo! Znów było kilka przygód, ale przecież on siedział na rowerze bez bocznych kółek dopiero któryś raz! Poza tym jak już nabrał wiatru w żagle, to zasuwał aż miło! Musimy tylko nauczyć się jeszcze ruszać a później, to już będzie zupełnie z górki... :-)
Kategoria z Bąbelkiem :-), Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
165.84 km
0.00 km teren
06:21 h
26.12 km/h:
Maks. pr.:64.88 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo
Biskupia Kopa i takie tam ;-)
Niedziela, 14 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0
Podobnie jak wczoraj, wstałem wczesnym rankiem. Widok za oknem nie skłaniał do wyjścia. Wszędzie była mgła! Gdy wyszedłem na balkon poczułem też zimno... Postanowiłem więc nie śpieszyć się ze śniadaniem, podczas którego obmyśliłem też w co się ubiorę.Nie zdołałem jeszcze zjechać z drogi rowerowej, a już na sztycy widać było sporej wielkości krople wody. Bardzo szybko nasiąknął także baranek, a już na obwodnicy woda spływała z kasku... Na tablicy pokazywało niecałe dziewięć stopni. Widoczność również była mizerna i gdy zjechałem na drogę krajową w kierunku Opola, zacząłem się nawet zastanawiać na ile ta jazda jest bezpieczna. Finalnie pierwsze symptomy pozytywnych zmian dostrzegłem w Pokrzywnicy, a gdy wyjechałem z lasu przed Twardawą, dało się już odczuć minimalne ciepełko od przebijającego się słoneczka :-)
Na wysokości Wierzchu ponownie na polu pojawił się ten sam stary niby-jamnik co ostatnio, ale tym razem już bez niemieckiego kompana. Biegł w moją stronę szczekając, ale ostatecznie utopił się gdzieś w trawie w rowie tuż przy drodze ;-) Tymczasem pogoda znacznie się poprawiła :-) Słońce zaczęło wyraźnie świecić, a na błękitnym niebie były sympatyczne pojedyncze chmurki :-) Myślałem przez chwilę jak rozplanować jedzenie na trasie i ostatecznie uznałem, że stacja benzynowa w Prudniku będzie dobrym miejscem, aby zachować na dalszy etap prowiant zabrany z domu. Gdy już ruszyłem w drogę, przed moimi oczami zaczęły rozpościerać się górskie pasma Parku Krajobrazowego Gór Opawskich. Cudowne warunki do szosowania...
Po drugiej stronie granicy szybko doturlałem się do podnóża Biskupskiej Kopy, po czym zacząłem się na nią wspinać. Nie zajęło mi to więcej czasu niż standardowo, a dodatkowo znalazłem dwanaście groszy - polskich, żeby nie było :-) Na przełęczy zerknąłem na parking w poszukiwaniu samochodu na lubelskich rejestracjach, który wyprzedzał mnie na podjeździe, ale widać pojechał gdzieś dalej. I ja nie zatrzymywałem się ani na moment :-) Zachowując uwagę puściłem się dół. Po cichu liczyłem na pobicie swojego życiowego MXS ale mimo tego, że starałem się zbytnio nie hamować i jechać jak najbardziej optymalnym torem jazdy, nie powiodło mi się to. Jechałem pod wiatr, który później towarzyszył mi podczas całej wizyty w Czechach, zwalniając moje tempo. Pomykałem dalej walcząc z oporem, aż tu w jednej z miejscowości natknąłem się na chyba podpitych jegomości. Jednego z nich - stojącego jak baran na samym środku jezdni! - minąłem w niewielkiej odległości. Aż krzyknąłem do niego po polsku - wiadomo co ;-) Adrenalina zeszła ze mnie na szczęście całkiem szybko, gdyż niedługo potem załapałem się na audycję lokalnego radia, puszczaną z ulicznych megafonów ;-)
Na skrzyżowaniu udałem się w kierunku Krnova. Miałem spory zapas czasu. Początkowo droga była bardzo zachęcająca, później też dało radę, ale nawierzchnia nie była już tak dobra. Mimo wszystko na pewno będę chciał tu jeszcze pokręcić :-) Łykałem ten dystans, spowalniany mocno przez wiatr. Zaczęło mi też chodzić po głowie, czy nie wjechać przy okazji na Cvilin, ale ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu i cały Krnov po prostu tylko przejechałem. Po polskiej stronie zaczęło się już po prostu mozolne pokonywanie kilometrów. Poprawiłem nawet średnią, a że widoczki naokoło były zacne, cieszyło mnie to tym bardziej :-) Do domku dojechałem już wyraźnie zmęczony. Niespodziwanie zgraliśmy się tak, że pod klatką zastałem Aneczkę i dzieciaki wracające z placu zabaw :-)
Stacja Prudnik ;-)
Widoczki tuż za Prudnikiem :-) Tutaj Biskupia Kopa.
No weź się tu nie zatrzymaj... Pole rzepaku rozciągało się dużo dalej, niż sięga zdjęcie. Świetnie się jechało...
Widokowy standard z podjazdu na Biskupią Kopę :-)
Postój na jedzonko :-)
Nowo poznany odcinek drogi w Czechach :-) Przyjemnie na szosie :-)
Okolice Mesto Albrechtice. Kolejny energetyczny postój.
Witaj Polsko! ;-)
Postój na telefon :-) A co tam! Na widoczki też sobie przy okazji popatrzę! ;-)
Kategoria Wypady, nie w(y)padki ;-)
Dane wyjazdu:
41.10 km
0.00 km teren
01:34 h
26.23 km/h:
Maks. pr.:51.99 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo
Popołudniowy rozjazd na szosie
Sobota, 13 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0
Porę przedobiadową spędziłem z dzieciakami na placu zabaw :-) Jak to na placu zabaw - było zabawnie ;-) Zdecydowanie poprawiła się też pogoda a jako że po porannym wyjeździe miałem jednak wyczuwalny niedosyt, postanowiłem wybrać się na krótki, typowy rozjazd.Tempo jazdy nie było jakieś wysokie. Ot, miałem się po prostu rozjeździć po porannym kręceniu i późniejszych ćwiczeniach. Od powrotu z placu zabaw temperatura zdążyła też odczuwalnie spaść, ale mimo tego nie jechało się najgorzej :-) Wjechałem na Ankę, wracając przez Porębę. W Raszowej czekał mnie postój na przejeździe. Przede mną startował inny rowerzysta. Gdy minęliśmy tory, z miejsca go wyprzedziłem od razu rozpędzając się prawie do pięćdziesięciu na godzinę. Z jego perspektywy nieźle to musiało wyglądać... :-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
79.10 km
0.00 km teren
02:48 h
28.25 km/h:
Maks. pr.:51.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo
Motywujący wyjazd o poranku
Sobota, 13 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0
Obudziłem się przed piątą i gdyby nie niepewna pogoda, wstałbym od razu na rower. Sięgnąłem po telefon i zakończyłem inne pozytywne aktywności zaplanowane na dzisiejszy dzień. Wciąż było jeszcze przed budzikiem. Wyłączyłem go gdy po dziesięciu minutach zaczął dzwonić i od razu wstałem. Choć nie wiedziałem jeszcze czy pójdę tak wcześnie na rower, szkoda mi było czasu leżeć. Odsłoniłem okno, sprawdziłem pogodę. Tylko na osławionej Interii nie pokazywało opadów. Po krótkiej ocenie sytuacji wyszedłem :-)Ruszałem wraz z mikroskopijnymi kropelkami deszczu, które jednak szybko ustały. Miasto dopiero zaczynało się budzić, dając ku temu sygnał pojedynczymi samochodami na ulicach. Przez chwilę poczułem się jak na ostatniej wyprawie, gdy o poranku przejeżdżałem miasta na zachodzie Europy... :-) Powoli wkręcałem się w wyjazd, a w głowie zaczęły pojawiać się myśli, rozbijające dotychczasowy status quo. Mur zaczęły rozbijać motywujące myśli, wbijając się w niego niczym pociski. Do tego doszedł podkład w postaci jednego z utworów nurtu New Retro Wave, który ostatnio słucham... Trwało to bardzo długo, bo praktycznie przez cały wyjazd. Nie jechałem nadzwyczajnie, ale czułem się jakby niosły mnie własne myśli. I nie liczyłem się tu ja, ale najbliżsi wokół mnie. Bardzo cieszyłem się, że wyszedłem na szosę tego poranka... W Niewieszach minąłem dwóch bardzo młodych sakwiarzy, którzy "podłączyli" się pod moje przemyślenia. Mieli może szesnaście, może siedemnaście lat. Była siódma rano. W głowie pogratulowałem im wyboru i życzyłem, by ich ścieżki owocowały mnóstwem pięknych chwil. Sakwy, to również piękna, piękna sprawa...
Za Toszkiem zacząłem delikatnie się rozkręcać. Ta droga jest naprawdę super na szosę. Przyjemny asfalt i to na co poprzednim razem nie zwróciłem uwagi, czyli znikoma ilość skrzyżowań, pozwalająca na praktycznie nieustanną i niczym nie zmąconą szosową jazdę. Oczywiście korzystałem z tego garściami, aż dopadł mnie leciutki kryzys :-) Zwalniałem nieznacznie by odpocząć i tak, aby nie stracić pozytywnej mocy w mięśniach. Za Strzelcami zjechałem w kierunku Góry św. Anny jak ostatnio. W obrębie miasta poruszałem się wolniej z uwagi na gorszą nawierzchnię, lecz gdy zostawiłem zabudowania za sobą, prędkość znów wzrosła. Zacząłem podciągać pedały łydkami i wyraźnie widać to było na liczniku! Przez moment byłem królem szosy! ;-) Pomijając nawet ten fakt, przez cały ten wyjazd bardzo cieszyłem się ze swojej kolarki... Rower szosowy, to absolutnie przewspaniała rzecz! To już podchodzi pod sztukę... To coś pięknego...!
Wkrótce wbiłem się na Górę św. Anny, zaliczając chwilowy kryzys jeszcze przed Wysoką. Na szczycie nieco odetchnąłem i udałem się na zjazd. Wokoło było wilgotno, jeszcze rano. Rozpędzając się przy punkcie widokowym poczułem się, jakbym był gdzieś w górach, ruszając gdzieś na jakieś wyprawie w trasę... Ech te moje skojarzenia... :-) Ale bardzo się cieszę, że właśnie takie mam. Drogę do Kędzierzyna pokonałem już standardowo. Wyjazd zwieńczyło zajefajne wyprzedzanie motoru w Kłodnicy! Ogień! :-)
Techniczny postój za Ujazdem.
Cześć :-)
Kategoria Wypady, nie w(y)padki ;-)
Dane wyjazdu:
4.31 km
0.00 km teren
00:12 h
21.55 km/h:
Maks. pr.:26.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Praca 120517
Piątek, 12 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0
Porankowy standard ostatnich dni :-)Dziś samotnie :-) Niebko upstrzone chmurami, czyli zgodnie z prognozą. Jeśli dalej się sprawdzi, to powrót w deszczu :-) Fajnie ;-)
Deszczu jednak nie było :-) Była za to całkiem fajna pogoda :-) Jechałem w kurtce i było mi wyraźnie przyjemnie ciepło :-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)