Info
Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)Więcej moich rowerowych statystyk.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Grudzień1 - 0
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik4 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 0
- 2019, Sierpień10 - 0
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec7 - 0
- 2019, Maj1 - 0
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec1 - 0
- 2019, Luty2 - 0
- 2019, Styczeń1 - 0
- 2018, Grudzień1 - 0
- 2018, Listopad2 - 0
- 2018, Październik4 - 0
- 2018, Wrzesień11 - 0
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec16 - 0
- 2018, Czerwiec12 - 0
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień13 - 0
- 2018, Marzec4 - 0
- 2018, Luty5 - 0
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik7 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień20 - 0
- 2017, Lipiec17 - 0
- 2017, Czerwiec24 - 0
- 2017, Maj31 - 0
- 2017, Kwiecień6 - 0
- 2017, Marzec6 - 0
- 2017, Luty2 - 0
- 2017, Styczeń2 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad2 - 0
- 2016, Październik12 - 0
- 2016, Wrzesień7 - 0
- 2016, Sierpień17 - 0
- 2016, Lipiec9 - 0
- 2016, Czerwiec10 - 0
- 2016, Maj19 - 0
- 2016, Kwiecień18 - 0
- 2016, Marzec4 - 0
- 2016, Luty3 - 0
- 2016, Styczeń8 - 0
- 2015, Grudzień5 - 0
- 2015, Listopad4 - 0
- 2015, Październik6 - 0
- 2015, Wrzesień23 - 0
- 2015, Sierpień24 - 0
- 2015, Lipiec26 - 0
- 2015, Czerwiec22 - 0
- 2015, Maj26 - 0
- 2015, Kwiecień22 - 0
- 2015, Marzec25 - 0
- 2015, Luty19 - 0
- 2015, Styczeń14 - 0
- 2014, Grudzień8 - 0
- 2014, Listopad20 - 0
- 2014, Październik20 - 0
- 2014, Wrzesień5 - 0
- 2014, Sierpień6 - 0
- 2014, Lipiec6 - 0
- 2014, Czerwiec7 - 0
- 2014, Maj10 - 0
- 2014, Kwiecień7 - 0
- 2014, Marzec6 - 0
- 2014, Luty4 - 0
- 2014, Styczeń4 - 0
- 2013, Grudzień1 - 0
- 2013, Listopad2 - 0
- 2013, Październik2 - 0
- 2013, Wrzesień4 - 0
- 2013, Sierpień11 - 0
- 2013, Lipiec7 - 0
- 2013, Czerwiec8 - 0
- 2013, Maj3 - 0
- 2013, Kwiecień2 - 0
- 2013, Marzec1 - 0
- 2013, Luty1 - 0
- 2013, Styczeń2 - 0
- 2012, Grudzień2 - 0
- 2012, Listopad3 - 0
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 0
- 2012, Sierpień21 - 0
- 2012, Lipiec21 - 0
- 2012, Czerwiec17 - 0
- 2012, Maj20 - 0
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec8 - 0
- 2012, Luty10 - 0
- 2012, Styczeń11 - 0
- 2011, Grudzień9 - 0
- 2011, Listopad13 - 0
- 2011, Październik4 - 0
- 2011, Wrzesień19 - 0
- 2011, Sierpień23 - 0
- 2011, Lipiec31 - 0
- 2011, Czerwiec22 - 0
- 2011, Maj27 - 0
- 2011, Kwiecień16 - 0
- 2011, Marzec14 - 0
- 2011, Luty7 - 0
- 2011, Styczeń7 - 0
- 2010, Grudzień9 - 0
- 2010, Listopad9 - 0
- 2010, Październik17 - 0
- 2010, Wrzesień24 - 0
- 2010, Sierpień22 - 0
- 2010, Lipiec4 - 0
- 2010, Czerwiec5 - 0
- 2010, Maj1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Nocne eskapady ;-)
Dystans całkowity: | 193.64 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 07:59 |
Średnia prędkość: | 22.73 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.00 km/h |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 6.68 km i 0h 17m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
5.81 km
0.00 km teren
00:15 h
23.24 km/h:
Maks. pr.:37.80 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia
Wieczorne kręcenie :-)
Czwartek, 24 marca 2011 · dodano: 24.03.2011 | Komentarze 0
W przeciwieństwie do wczorajszego wieczoru, dziś miałem więcej energii po powrocie do domu. Wciąż było ciepło. Ledwie więc wszedłem do domu, wziąłem Benka na spacer, nie biorąc nawet smyczy. Kilka chwil później, spotkaliśmy atrakcyjną suczkę (oczywiście dla Benka ;-) ) i musiałem wziąć mojego Casanovę na ręce :-) Wróciliśmy do domu i niezwłocznie zacząłem szykować się do wyjścia. Miałem dużą ochotę pojeździć mimo, że było już przed dwudziestą drugą :-)Udałem się na domki, gdzie pościnałem trochę skrzyżowania, co bardzo mi się spodobało. Gdy wyjechałem na Chrobrego przyszedł czas na szybsze kręcenie korbą, po czym odbiłem w stronę parku. Ależ jestem nakręcony! A może zakręcony? Sam już nie wiem ;-) Wyjechałem przy Piastowskiej i chodnikiem przeturlałem się Pod Lwy, gdzie dla frajdy, awaryjnie wyhamowałem przed przejściem, aby za chwilę znów dynamicznie się rozpędzić. Pięknie! Targową dotarłem do PKS'u, wykręciłem półkole przy parkingu i następnie przetoczyłem się przez Rynek. Postanowiłem też odbić w ulicę obok, aby nieco urozmaicić trasę, a po kilku następnych - agresywnie pokonanych skrzyżowaniach - byłem już przy urzędzie miasta. Wciąż jechałem dynamicznie i nawet gdy wjechałem na wąskie parkowe uliczki, charakter wyjazdu nie uległ zmianie. Ostatnim etapem, był powrót Piastowską, do połowy pokonany chodnikiem. Pobudzony zastrzykiem energii, postanowiłem przykręcić bagażnik na jutrzejszy wyjazd... :-)
Dane wyjazdu:
6.29 km
0.00 km teren
00:18 h
20.97 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:-0.3
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia
No żeby nie było, że nie jeżdżę! ;-)
Wtorek, 8 marca 2011 · dodano: 08.03.2011 | Komentarze 0
Od weekendu na uczelni, nie opuściła mnie chęć do działania. Jestem naładowany energią mimo, że tak na dobrą sprawę wciąż jestem w ruchu, nieco zaganiany. W poniedziałek nie było okazji do wyjścia, choć pogoda nadawała się ku temu - jak zresztą od ładnych kilku dni. Poza tym dzień jest już dużo dłuższy i jak wynika z moich obserwacji, dopiero przed osiemnastą rowerowa lampka zaczyna być przydatna. Dziś wiedziałem już jednak, że nie odpuszczę roweru. Co prawda także wróciłem później do domu, ale poweekendowa energia wciąż dawała o sobie znać. Chciałem wyjść choć na chwilę. Poza tym na blogowym rocznym wykresie nie widać, że rozpocząłem nowy rowerowy miesiąc ;-) Dla statystyki odnotuję jeszcze, że o godzinie 21:25 byłem gotowy do jazdy ;-)Na głównej nieco zdeprymował mnie wiatr, lecz dziarsko dokulałem się do pierwszego skrzyżowania i wjechałem na chodnik. Przy Limetce przejechałem na drugą stronę ulicy i przy kolejnym skrzyżowaniu, zjechałem już na asfalt. Po sekundzie dotarłem do skrzyżowania przy kościele, gdzie postanowiłem odbić na Targową. Znów nieco zawiało, ale ja czułem się jak nakręcony samochodzik. Żwawo machałem nóżkami i nie przeszkadzał mi żaden wiatr, a moja jazda przypominała nieco przemieszczanie się małego dziecka na trójkołowym rowerku :-) Czułem się bardzo dobrze, mogąc znów nieco pojeździć - mocno stęskniłem się za rowerowaniem zwłaszcza, że nie dane mi było pojeździć w weekend. Objechałem plac przy PKS'ie, a następnie przejechałem przez Rynek i zakręciłem pętlę przy "Żegludze". Gdy zbliżałem się do niej i rozpędzony pokonywałem skrzyżowania, czułem się bardzo lekko i swobodnie. Rowerek pięknie się prowadził... :-) Dotarłem do sądu i wjechałem na główną, gdzie po raz pierwszy wbiłem najwyższą przerzutkę, odczuwając wcześniej mały niedobór prędkości. Gdy dotarłem do Gazowej, postanowiłem jeszcze objechać plac przy promenadzie. Po powrocie na asfalt troszeczkę odczułem nierówności na drodze - częściowo za sprawą maksymalnie napompowanego tylnego koła, które w takim stanie wróciło do mnie z serwisu. Na Piastowskiej podjąłem decyzję, że zahaczę jeszcze o osiedle domków przy PKP. Dotarłem tam szybkim tempem, a wyjeżdżając spomiędzy tamtejszych zabudowań, zacząłem kierować się już powoli w stronę domu. Gdy do niego dotarłem, czułem jeszcze mały niedosyt jazdy, ale nie była to już pora na kontynuowanie wyjazdu. Mam jednak rowerowe plany na dzień jutrzejszy... ;-)
Dane wyjazdu:
5.35 km
0.00 km teren
00:26 h
12.35 km/h:
Maks. pr.:39.70 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia
Dzień na plusie
Środa, 8 grudnia 2010 · dodano: 08.12.2010 | Komentarze 0
Dzisiejszego popołudnia ścięło mnie równo. Chyba wychodzi smarowanie łańcucha o drugiej w nocy ;-) Oczy otworzyłem przed 21, po czym począłem zastanawiać się, czy jeszcze wychodzić dziś na rower, czy też może dać już sobie spokój. No cóż... Niedługo potem zacząłem się przebierać, a o 21:20 byłem już przed klatką...Temperatura dziś była wyższa niż ostatnimi dniami. Śnieg nieco stopniał i miejscami było dosyć mokro. Wyjechałem na Piastowską i sprintem dojechałem do skrzyżowania z Chrobrego, a następnie już wolniej skręciłem w uliczkę, prowadzącą do parku. Alejkami jechałem już nieco spokojniej, a było to spowodowane większą ilością zalegającego śniegu. Niebawem osiągnąłem punkt zwrotny, gdzie z powodu trudnej nawierzchni musiałem zejść i przez kilkanaście metrów prowadzić rower. Dojeżdżając do Chrobrego nieco się zgrzałem, ale nie chciałem jeszcze wracać do domu. Udałem się więc w stronę domków, a w międzyczasie temperatura mojego ciała ustabilizowała się, więc ochoczo popędziłem dalej :-) Minąłem starą jednostkę wojskową i skręcając w utwardzoną drogę, skierowałem się w kierunku osiedla. Spodziewałem się, że ten odcinek będzie dosyć trudny i faktycznie tak było. W pewnym momencie przednie koło uciekło w bok, a mnie przed upadkiem uratował refleks i wyciągnięta noga, która jeszcze przejechała po podłożu jakieś pół metra, zanim się zatrzymałem. W tym momencie w odległości około metra ode mnie, zaczął szczekać na mnie pies, który właśnie pojawił się pomiędzy mijanymi przeze mnie, stojącymi w luźnej zabudowie garażami. Dobrze tylko, że był trzymany przez właścicielkę na smyczy. Niezwłocznie wsiadłem ponownie na siodełko i już do końca tej drogi jakoś dałem radę dojechać bez żadnych uślizgów :-) Postanowiłem jeszcze podjechać na domki. Uliczki po których przyszło mi jechać były jeszcze bardziej mokre niż te, którymi jechałem do tej pory. Miejscami było też brudno, gdyż wysypany wcześniej piach pozostał na asfalcie. Dojechałem do drogi przy stacji PKP, a gdy nią jechałem ogarnął mnie spokój ducha... Dopiero tutaj przestałem zważać na ewentualne niebezpiecznie poślizgi, czy kałuże. Tak - chyba cel wyjazdu osiągnięty. Jechałem sobie wyciszony i po pokonaniu kilkuset metrów wyjechałem na główną i wróciłem do domku.
Dane wyjazdu:
3.31 km
0.00 km teren
00:10 h
19.86 km/h:
Maks. pr.:34.60 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia
Zimno... brrr!
Piątek, 26 listopada 2010 · dodano: 26.11.2010 | Komentarze 0
Dziś naszły mnie myśli o końcu sezonu... Co prawda mamy już koniec listopada i tak na dobrą sprawę powinienem cieszyć się z tego, że pogoda tak długo się utrzymywała, ale jednak to załamanie było jakoś bardzo gwałtowne z rowerowego punktu widzenia ;-) Wczesną nocą wyszedłem jeszcze z Benkiem na spacer, a będąc na Niemcewicza, pomyślało mi się o Piotrku - a nuż trafimy na siebie znów? Chyba przywołałem go myślami, gdyż po pięciu minutach moim oczom ukazał się oparty o stopkę rower, stojący na chodniku i jakiś ktoś, podciągający się na bramce - to mógł być tylko Piotr! :-) Pogadaliśmy chwilę na tematy ogólne i rowerowe (mimo że pewnie zionęło ode mnie czosnkiem po zupie), po czym zacząłem zastanawiać się, czy może jednak nie zmienić zdania i nie wybrać się dziś na krótką przejażdżkę. Pozytywna energia Piotrka dała zaczątek moim rozważaniom...Stojąc z rowerem przed klatką stwierdziłem, że jest jednak zimno. O ile dobrze zapamiętałem, to termometr pokazywał chyba -7 stopni Celsjusza. No nic, jedziemy - jak będę stał, to cieplej na pewno nie będzie ;-) Ruszyłem więc w nieznane, niczym samotny, nocny biker ;-)
Wyjechałem na główną i nieco zygzakowatą trasą skierowałem się do ulicy Chrobrego, skąd już po linii prostej dostałem się na osiedle domków. Pokręciłem się tam trochę i tamże zacząłem łapać nieco zimnego powietrza do gardła. Postanowiłem jednak podjechać jeszcze pod stadion, po czym znów wjechałem między domki. Nieco też byłem już zgrzany, więc następną decyzją był powrót do domu, ponieważ nie chciałem ryzykować tego, że dnia następnego odczuję jakiś spadek formy, czy dobrego samopoczucia i niebawem byłem już na miejscu. Decyzja o wyjeździe była (jak zwykle) trafiona :-) Po szybkiej wizycie w łazience wykończyłem zupkę czosnkową, która bardzo dobrze mnie rozgrzała - tak, tego mi było trzeba! :-)
Dane wyjazdu:
4.83 km
0.00 km teren
00:12 h
24.15 km/h:
Maks. pr.:39.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia
Jesienny sprint
Czwartek, 18 listopada 2010 · dodano: 18.11.2010 | Komentarze 0
Wczoraj mimo rowerowych chęci, jakoś zabrakło mi minut aby wyjść. Za oknem jest mokro, gdyż w dzień padało, ale jakoś mimo to mnie nosi... Chyba trzeba się zbierać :-) Założyłem ścięty golf pod kurtkę (nałożony na nią jednak nie spełnia swej funkcji do końca, gdyż wiatr nieco zawiewa) i począłem wychodzić. Oczywiście nie obeszło się bez przypomnienia sobie o własnej sklerozie (zapomniałem czepka), więc w międzyczasie zdążyłem się już nieco zgrzać. Przed klatką byłem o 21:05.Udałem się w kierunku osiedla domków, gdzie pozwoliłem sobie nieco ostrzej pokonywać zakręty. Następnie między garażami zwróciłem się w kierunku Chrobrego. Gdy byłem już prawie na miejscu, wyjeżdżający z podporządkowanej ulicy bus, prawie wymusił mi pierwszeństwo. Puściłem go w nadziei, że będzie chciał jak najszybciej wydostać się z osiedla, ale okazało się, że skręcił w tą samą uliczkę, którą i ja miałem zamiar jechać. Nie przeszkadzał mi jednak w jeździe ani trochę, gdyż dochodziłem go jedynie na skrzyżowaniach, a przez resztę drogi jechał w pewnej odległości przede mną. Gdy już wyjechałem na Chrobrego, pozwoliłem sobie na mały sprint - przez kilkadziesiąt metrów dynamicznie pedałowałem i osiągnąłem MXS wyjazdu. Postanowiłem też zahaczyć o gwiazdę (ostatnio było mi tam nie po drodze), gdzie znów nieco ostrzej brałem zakręty. Po powrocie na ulicę, skierowałem się na Gazową i udałem w drogę powrotną do domu, utrzymując fajne tempo podobne do tego, jakie było podczas całego tego wyjazdu.
Po powrocie zaliczyłem jeszcze łazienkę i poczułem się jak mini młody bóg ;-)
Dane wyjazdu:
9.79 km
0.00 km teren
00:32 h
18.36 km/h:
Maks. pr.:31.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia
No to jadę do Większyc... :-)
Wtorek, 16 listopada 2010 · dodano: 16.11.2010 | Komentarze 0
Do godziny dwudziestej siedziałem w pracy. Byłem wymęczony, ale na rower i tak miałem zamiar iść - trzeba się odprężyć. Gdy wracałem do domu, z okna miejskiego autobusu wypatrzyłem wyświetlacz elektronicznego termometru na wiacie stacji PKS, który pokazywał temperaturę 9,8 stopnia Celsjusza. Nie było więc źle :-) Jeszcze muszę tylko coś zjeść i chwilę odsapnąć... Z domu wyszedłem o 21:45.Ledwie ujechałem kilkanaście metrów, natknąłem się na Piotrka :-) Postanowiłem więc go podprowadzić - i tak miałem zamiar jechać właśnie w tamtą stronę. Rozmowa oczywiście zeszła po chwili na tematy rowerowe. Gdy zatrzymaliśmy się u Piotra celu, dowiedziałem się od niego już na odchodne, że w Większycach znajduje się przy drodze tablica z rozrysowanymi drogami, które spokojnie można pokonać na rowerze. Sprawdzę ją pewnie którymś razem. Pożegnaliśmy się i udałem się w stronę domków, a następnie wróciłem na Piastowską. Żwawo jechałem do ulicy Chrobrego, a następnie znów odbiłem na osiedle domków, gdzie podjąłem decyzję, że jednak przejadę się już dziś sprawdzić tą tablicę...
Na drodze poza miastem było bardzo spokojnie i po kilku dłuższych chwilach byłem już w Większycach. Jadąc pomiędzy pierwszymi zabudowaniami zacząłem rozglądać się na boki w poszukiwaniu celu podróży ;-) Po chwili ujrzałem rzeczoną tablicę, oparłem rower o słup i rozpocząłem jej analizę. Mapka jest raczej mała i widać też, że cała tablica ma spokojnie kilka lat. Z drugiej strony to dobrze, że w ogóle jest, choć moim zdaniem takich obiektów powinno być dużo, dużo więcej. Chwilę później siedziałem na siodełku, podjąwszy wcześniej decyzję, że wjadę do końca na wzniesienie i objadę rondo.
W drodze powrotnej do Koźla było równie spokojnie. Gdy wjechałem już na oświetloną ulicę Chrobrego, postanowiłem odbić jeszcze w kierunku parku, a po kilkunastu zakrętach i kilku minutach, wszedłem do domu odprężony, ale też jednak zmęczony ciężkim dniem.
Dane wyjazdu:
6.54 km
0.00 km teren
00:18 h
21.80 km/h:
Maks. pr.:36.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia
Nocny sprint ze słuchawkami :-)
Poniedziałek, 15 listopada 2010 · dodano: 15.11.2010 | Komentarze 0
O rowerku pomyślałem sobie już w pracy. Dla odprężenia byłem gotów pojechać późnym wieczorem, lub nawet w nocy. Do domu wróciłem późnym wieczorem, będąc jeszcze w międzyczasie na spotkaniu. Mimo to zachowałem chęci na wyjście, choć po przekroczeniu progu rozdzwoniły się moje obydwa telefony. Dobrze, że chociaż służbowy milczał ;-) Po kilkudziesięciu minutach zacząłem się zbierać i wtedy też pojawiła się myśl o słuchawkach. Jakoś wcześniej nie jeździłem nigdy ze słuchawkami, a że teraz miałem zaplanowany jedynie mały przejazd, więc okazja do wypróbowania takiej jazdy może być w sam raz. Nie miałem zamiaru wyjeżdżać poza obszar zabudowany, ani wjeżdżać do parku i mogłem też cały czas jeździć chodnikiem, więc muzyczna opcja zwyciężyła bez żadnego głosu sprzeciwu :-) Postanowiłem także nie ubierać czepka, gdyż było całkiem ciepło :-)Do ulicy Chrobrego dotarłem tym razem przejeżdżając przez osiedle. Mogłem jednak wciąć ścięty golf, bo wiatr wieje mi za kołnierz. Wszystko jednak rekompensowała mi muzyka :-) Ale odpał jest nieziemski! :-) Jazda ekstra! :-) Doprawdy niesamowicie dodaje skrzydeł! :-)
Na Piastowskiej przystanąłem na chwilę, aby poprawić słuchawki, a następnie skierowałem się w kierunku gwiazdy, gdzie nieco ostrzej pozwoliłem sobie powchodzić w zakręty :-) Na początku placu minąłem jakąś parę siedzącą na ławcę, aby po króciutkiej chwili zniknąć im z widoku, pokonując wcześniej kilka alejek. Ciekawy jestem co sobie pomyśleli, bo przejechałem ten odcinek dosyć dynamicznie :-) Przejechawszy kolejnych kilkadziesiąt metrów zatrzymałem się na moment, aby wybrać gotówkę z bankomatu, a następnie chodnikiem pojechałem w stronę stacji PKS. Za aresztem odbiłem w stronę rynku, a za kościołem skręciłem w stronę Tunelu. Przed osiedlem przy "budowlance" trafiłem na ruszającego z pobocza malucha, a jechałem bez włączonej lampki. Na szczęście pan kierownik w porę mnie zauważył, choć margines zachowałem także i ja. Szybciutko objechałem osiedle i skierowałem się chodnikiem w kierunku domu. Przy restauracji włoskiej ponownie przystanąłem, aby poprawić słuchawki, a następnie już wolniej pojechałem w stronę stadionu. Gdy tam dotarłem wjechałem na osiedle domków. To był już chyba ostatni punkt dzisiejszego wyjazdu. Nieco też się zgrzałem, ale to akurat było mało ważne :-) Ważniejsze było to, że w stronę domu popędziłem będąc w bardzo dobrym nastroju :-)
Dane wyjazdu:
5.25 km
0.00 km teren
00:14 h
22.50 km/h:
Maks. pr.:36.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia
Siła determinacji... :-)
Środa, 15 września 2010 · dodano: 15.09.2010 | Komentarze 0
Dziś od południa siąpił deszcz, ale mimo to miałem nadzieję na wyjście na rower po pracy - wszak dopiero dwa dni temu postanowiłem, że będę starał się jeździć we wrześniu codziennie. Co prawda brutalny los przeważnie nie dopuszcza do realizacji moich planów, ale tym razem nie poddam się tak łatwo. Po południu kilka razy wychodziłem na balkon, aby sprawdzić czy deszcz nie ustał, ale za każdym razem wracałem zawiedziony. Dopiero gdy wyszedłem na wieczorny spacer z Benkiem zorientowałem się, że deszcz już nie pada. Decyzja zapadła :-)Wyjechałem o 21:55, natomiast wróciłem o 22:10. Te 15 minut wystarczyło :-) Zanim wsiadłem na rower sprawdziłem stan tylnego oświetlenia - na następny nocny wyjazd będę już musiał zmienić baterie przynajmniej w tylnej lampce, bo już ledwo co świeci. Trasa wiodła przez Rynek i jego okolice, a gdyby nie późna pora, to pewnie zjeździłbym trochę więcej. Szkoda, że lato powoli odchodzi - właśnie uświadamiam sobie jak daleko zabrnąłem w rowerową pasję... :-)
Dane wyjazdu:
7.12 km
0.00 km teren
00:18 h
23.75 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia
Nocna przebieżka ku chwale statystyki ;-)
Poniedziałek, 13 września 2010 · dodano: 13.09.2010 | Komentarze 0
Wersja oficjalna: do domu PO PRACY przyszedłem przed godziną 21. Były chęci i dobre nastawienie, więc postanowiłem wyruszyć na nocną przejażdżkę po mieście :-)Jednym z powodów, który także był czynnikiem mobilizującym było to, że dziś uznałem, że fajnie by było jeździć w miesiącu wrześniu codziennie - nawet choćby te dwadzieścia minut.
Temperatura powietrza była minimalnie poniżej optimum. Wyruszyłem ulicą Archimedesa w stronę Chrobrego, gdzie rozwinąłem skrzydła :-) Tak - jazda rowerem nocą po mieście, to naprawdę fajna sprawa :-) Gdy jechałem w stronę Rynku dało się poczuć, że pęd powietrza nieco schładza organizm - zwłaszcza silnie działa na głowę. Może warto zastanowić się nad czapką? Gdy dotarłem do wylotówki z Koźla postanowiłem wracać. Wtedy też osiągnąłem najwyższą prędkość tego wieczoru, a pęd powietrza także dał znać o sobie. Trasa była nieco zmodyfikowana na wysokości Rynku. Będąc już przy wjeździe na osiedle stwierdziłem jednak, że jeszcze nie mam dosyć i ruszyłem w stronę stacji PKP skąd pognałem w drogę powrotną do domu, gdzie po powrocie natychmiast wypiłem ciepłe mleczko :-)