Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
28.90 km 0.00 km teren
01:32 h 18.85 km/h:
Maks. pr.:31.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Na pożegnanie lata

Sobota, 21 września 2013 · dodano: 05.10.2013 | Komentarze 0

Kilka dni temu pokazałem Aneczce miejsce, gdzie trzy lata temu przekraczałem granicę na wyprawie nad Balaton. Aura tego dnia była zgoła odmienna od tej sprzed trzech lat. Wiadomo - lato już za nami. W ubiegłym tygodniu miałem też rowerową rozmowę z Piotrem. Pasja we mnie siedzi, dostaję rowerowe remindery, a nie jeżdżę nic. Jesień nadchodzi wielkimi krokami, a z sezonu nici. Brak czasu i dylemat przed zostawieniem Aneczki i Bąbla robią swoje. Gdy dziś w końcu zdecydowałem się wyjść, trochę czasu zajęło mi skompletowanie ubrań. Przełomowa chwila nadeszła, gdy narzuciłem na siebie kurtkę. To był moment, kiedy poczułem rowerowego świrka! :-)


Będąc jeszcze między zabudowaniami zatrzymałem się trzy razy, aby odpowiednio dopasować detale ubioru. Aura w dużej mierze zależała od tego, czy słońce świeciło, czy też nie. Mimo to jechało się przyjemnie i na tym etapie nie odczuwałem żadnego dyskomfortu. Niebawem śmigałem już na azotowym skrócie, gdzie napotkałem całkiem sporego grzyba rosnącego tuż przy drodze, a później - za sprawą intensywnie prowadzonej wycinki drzew - czuć było mocny zapach drewna.



Po drugiej stronie asfaltowej drogi, dałem się wyprzedzić białej C-klasie - tej samej, którą niedawno zjadałem wzrokiem ;-) Minąłem skrzyżowanie z pasącymi się dwiema krówkami i pomknąłem dalej ku Staremu Koźlu :-) Jechało się przyjemnie, koła ładnie pracowały na asfalcie, a tempo nie było wymagające :-) Wkrótce dojechałem na skraj Starego Koźla, gdzie ponownie zatrzymałem się przy poboczu drogi, widząc całkiem ładny polny krajobraz, którego jednak nie uchwyciłem aparatem :-)




Jadąc dalej polnym traktem, postanowiłem zjechać w kierunku zbiornika wodnego. Wiele razy tędy przejeżdżałem, ale jakoś od tej strony nigdy nie oglądałem tafli wody. Tym razem udałem się tam praktycznie odruchowo :-) Kolejna mała atrakcja tego wyjazdu :-) Nawet dobrze się zdarzyło, bo gdy zszedłem z roweru, zadzwonił mój telefon :-) Odjeżdżając stamtąd zjechałem na polną drogę po zboczu wzniesienia na którym się znajdowałem :-)



Nieśpiesznie dojechałem do mostu na Odrze, który zapewne już za niedługo przestanie istnieć w obecnej formie. Przejechałem przez niego powoli, obserwując zakole rzeki. W lepszych warunkach można by było cyknąć fotkę, ale tym razem natrafiłem na kilka samochodów, przejeżdżających z przeciwka. Przypomniał mi się też wspólny wyjazd z Aneczką, w lepszych rowerowo czasach :-) Wtedy było magicznie... Cały ten rok był na swój sposób wspaniały.
Za mostem odbiłem na asfaltową nitkę, wspaniale nadającą się na rowerową przejażdżkę. Był to fragment ponadprogramowy, którego nie zaplanowałem przed wyjściem z domu. Jechałem sobie pomiędzy pooranymi polami, dojeżdżając po chwili do miejsca usianego kwiatami :-) Było to super miejsce na zdjęcie, ale słoneczko bawiło się ze mną w ciuciubabkę ;-) Nie przeszkadzało mi to wcale :-) Dziś jechałem bardzo nieśpiesznie.










W Roszowickim Lesie przejechałem nieodkrytą do tej pory drogą. Być może niedługo znajdę trochę więcej czasu, aby bardziej poznać te tereny. Niestety po zmianie kierunku momentalnie odezwał się wiatr, którego do tej pory w ogóle nie byłem świadom. Przed Ciskiem napotkałem jeszcze pozytywny drogowy akcent :-) Ech to moje rowerowanie... :-)



Przejeżdżając przez Cisek postanowiłem przypomnieć sobie polny skrót, którym niegdyś zdarzało mi się przejeżdżać :-) To był dobry pomysł, bo na jednej z tamtejszych w miarę krótkich prostych, zatrzymałem się kilka razy, aby zerwać dla Bronka jedzonko o różnych smakach :-) Ciekawe na które rzuci się najpierw :-)




Byłem już w swoich okolicach. Machałem nogami bez zbędnego wysiłku, zauważając na polu dwa koty po obu stronach drogi, po której się poruszałem i nie były to pierwsze koty spacerujące po polu, które dziś widziałem. Niebawem doturlałem się spokojnie do zbiornika przy kopalni piasku, gdzie uznałem za słuszne cyknąć kolejną fotkę :-)



Wjeżdżając do Koźla, momentalnie skręciłem do parku. Odruchowo zacząłem zerkać za jesiennymi akcentami (teraz bywam tu niezmiernie rzadko, a ten park wczesną jesienią jest piękny), ale nie napotkałem nic rzucającego się w oczy. Minąłem za to uprzejmego jegomościa z aparatem i rowerem, przystając później na sekundę przy pomniku. Ładny kadr znalazłem jednak nieco dalej, przy kilku starych i opasłych już drzewach :-)



Po tym krótkim postoju przycisnąłem sobie bardziej, szybko docierając do końca parku. Na moście zawahałem się jeszcze, czy nie cyknąć zdjęcia rzeki i przycumowanych łódek, ale ostatecznie tylko zszedłem z roweru, by dosłownie po sekundzie wejść na siodło z powrotem. W kilka chwil później jechałem obok rozkopanej drogi rowerowej. Mam nadzieję, że z początkiem przyszłego sezonu remont będzie ukończony. Zacząłem również snuć wizje ustawionych ławek, oświetlenia i rekreacyjnego zagospodarowania terenu, ale szybko te wizje urwałem. Mijałem kolejne metry, postanawiając jeszcze na samym końcu w obliczu większego ruchu samochodowego nadłożyć nieco drogi w za Rondem Milenijnym.


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.