Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
50.84 km 0.00 km teren
01:58 h 25.85 km/h:
Maks. pr.:60.62 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Nareszcie początek sezonu?

Sobota, 29 kwietnia 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0

Wstałem dziś wcześniej niż zwykle :-) Poniekąd zachęciła mnie do tego jasna aura za oknem :-) Gdy wstałem, w kuchni położnej od wschodu, zaczynało przebijać się słońce :-) Nie trwało to jednak długo, bo już raptem po kilku minutach niebo pokryła warstwa szarych chmur. Przygotowałem więc śniadanie Karolkowi oraz sobie, by być w gotowości do wyjścia.



Ponownie przejaśniło się po dziewiątej :-) Trochę przebierania, napompowanie kół z nowymi oponami i już mnie nie było! :-) Pierwsze dwa skręty na skrzyżowaniach obrałem minimalnie mniej pewnie, ale już za rondem na które wjeżdżać nie można, byłem już szosowo przełamany ;-) Nie martwił mnie nawet mokry asfalt :-) Tempo jazdy od razu zrobiło się dużo szybsze :-) Troszkę przeszkadzał wiatr i aż do Sławięcic było lekko mroźno, a także coś lekko strzykało mnie w kolanie i  czułem lewego Achillesa - to chyba "pamiątka" po zeszłorocznym Pradziadzie... Gdy pokonałem wietrzny odcinek przed Górą św. Anny, temperatura nieco wzrosła i również mój organizm zaczął wydawać bardziej pozytywne sygnały :-) Mięśnie pracowały równiej, Achilles stracił głos... ;-) Powoli i miarowo piąłem się w górę :-) Na szczycie, tak jak zwykle przywitałem się z Karolem i po napisaniu lokalizacyjnego SMS'a do bazy, wyruszyłem w drogę do domu :-) Zjeżdżało się wybornie! Miałem też wrażenie, że poprawiono w kilku miejscach asfalt... Gdy zjechałem już na równinę nadszedł moment, gdy mój organizm przełamał się ostatecznie :-) Do samego Kędzierzyna kilka razy dość mocno dociskałem: całą prostą między Leśnicą, a Raszową, w lesie, czy na wlocie do Kłodnicy i później do świateł również. Po postoju na światłach zabrakło mi nieco wprawy, by szybko wpiąć w pedał drugą stopę, lecz gdy tylko to zrobiłem, aż do samego ronda prułem powyżej czterdziestki. Na całym tym odcinku wyprzedził mnie tylko jeden samochód! :-) Jadąc już drogą rowerową, zwolniłem jak zwykle, a wchodząc do domu wypowiedziałem jedno słowo: bosko! :-)

Za Sławięcicami. Na horyzoncie niewidoczna na zdjęciu Góra św. Anny.


Cześć!


Piękna alejka u podnóża Góry św. Anny. Warto się tędy przejechać wczesną wiosną...


Mój pięknotek ;-)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.