Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
87.15 km 0.00 km teren
03:06 h 28.11 km/h:
Maks. pr.:64.38 km/h
Temperatura:34.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Na toszecki standard :-)

Czwartek, 5 lipca 2018 · dodano: 25.11.2018 | Komentarze 0

Na sobotę zaplanowałem sobie ponad trzysta kilometrów. Nie wiem jeszcze jak to zrobię z obecną dyspozycją, ale chcę spróbować. Nie chciałbym ot tak poddawać się w kwestii tegorocznej czterysetki. Brak planu treningowego postaram się przykryć nabytym już doświadczeniem. Pełna to improwizacja, ale chcę spróbować, bo później z terminami nie będzie już tak kolorowo. Dzisiejszy wyjazd miał być małym sprawdzianem mojej formy po ostatnich problemach.



Na początku totalnie odpuściłem. Nie chciałem się spalić, więc wylot z miasta był raczej spokojny. Oczywiście zapomniałem o remoncie przy Wojska Polskiego i znów musiałem jechać parkiem :-) Dodatkowo przeszkadzał wiatr i wyglądało na to, że będzie tak przez cały wyjazd, ewentualnie na powrocie za Porębą coś się zmieni. Dystans pokonywałem z uwagą dobierając przełożenia i bardzo dobrze się stało, że wymieniłem tylną linkę i ustawiłem przerzutkę, bo momentami dosłownie wachlowałem biegami :-) Na dalszym etapie drogi, gdy już trochę bardziej sobie pozwalałem doszedłem do wniosku, że kaseta "jedenastka" dla kolarza-sportowca ma naprawdę duże znaczenie. Na wylocie ze Sławięcic, będąc już przed laskiem, usłyszałem nagle pisk opon za swoimi plecami. To jakaś niewiasta za kierownicą myślała zapewne, że zdąży mnie wyprzedzić, a tymczasem sytuacja zmusiła ją do gwałtownej zmiany planów. W pierwszym ułamku sekundy trochę mnie wystraszyła, ale szybko o tym zapomniałem :-) Trochę wkręcałem się na obroty, ale to jeszcze zdecydowanie nie było to. Kryzys dopadł mnie już, gdy zjechałem w kierunku Toszka! Masakra... Co się ze mną dzieje? Na całe szczęście widoczność była bardzo dobra i przyjemnie się jechało :-) Gdy wjechałem na drogę w kierunku Opola kryzys się nasilił. Postanowiłem nawet się zatrzymać, czego chyba od dawna nie robiłem na tej trasie. A może to ten wiatr wiejący z przeciwka? ;-) Po chwili ponownie ruszyłem i dobierając sobie z wyczuciem przełożenia, zacząłem z czasem jechać coraz lepiej. Gdy dotarłem do Strzelec nie byłem jeszcze do końca rozkręcony, ale bardzo szybko do mocniejszej jazdy zmotywował mnie autokar, wjeżdżający przede mnie na rondo z mojej lewej strony :-) Nie pogoniłem go zbyt długo, ale zawsze to coś ;-) Zasłużyłem sobie za to na "zieloną falę" ;-) Trwała aż do momentu, gdy nagle trafiłem na korek. Mimo że przez miasto leci tranzyt, to o tej porze raczej nie powinno go być... Szybko się to wyjaśniło. Na skrzyżowaniu ruchem kierowała Policja, a wcześniej był tu niestety jakiś wypadek. Zgodnie z planem zjechałem w kierunku Anki. Gorsza nawierzchnia wymusiła wolniejsze deptanie, ale mnie nie przeszkadzało to jakoś nadto. O dziwo mimo niecałych dwóch godzin do zachodu słońca, dzień zrobił się jakiś taki jakby się powoli kończył i w związku z brakiem lampki, nie czułem się z tym jakoś w stu procentach komfortowo. Na ostatniej prostej przed Wysoką znów poczułem, jakby dopadł mnie kryzys. Jechałem ciężko nawet mimo tego, że miałem z lekkiej górki! Co prawda wiał przeciwny wiatr, ale żeby aż tak...? Zrzuciłem przerzutkę i to był strzał w dziesiątkę! Powoli budowałem bazę i prędkość tak, że w Wysokiej były nawet momenty, że podjazd robiłem na blacie! Nieźle... ;-) Końcówkę podjazdu wykonałem w taki sposób, że od razu skojarzył mi się z kolarzem CCC. Nawet po zjechaniu z głównej już na szczyt wspinaczka nie stanowiła żadnego problemu! Dopiero przed nawrotem do pomnika zrzuciłem przerzutki, aby łatwiej było pokonać zakręt. Hm... Dziwny jestem ostatnio ;-) To był chyba przełomowy moment dzisiejszego wyjazdu :-) Po przywitaniu się z Karolem udałem się z powrotem w kierunku Wysokiej tak, aby zaliczyć pętelki za Porębą :-) MXS był już mój i od tej pory jechałem już jakoś lepiej :-) Może nie dużo szybciej, ale wydolnościowo lepiej :-) Nawet odcinek za autostradą, a przed Porębą, gdzie zawsze wieje i się męczę, zrobiłem jakoś bez większego trudu. W nagrodę dostałem swoje kochane tutejsze serpentynki i choć nie gnałem jakoś mocno, to jak zawsze dały mi dużo frajdy :-) Przy okazji wstąpiłem do miejsca położonego tuż przy drodze - nazwanego jak się okazało Siedem Źródeł. Aż dziw, że jeżdżąc tędy przez tyle lat, nie byłem tu ani razu! Szok! Drogę do Leśnicy pokonałem na spidzie ;-) Świetnie się jechało :-) Za miastem wiatr wiał w twarz mimo, że tu miało być już inaczej, ale dałem sobie z nim radę ;-) Za Raszową przemknąłem przez już nie do końca jasny las i byłem już w Kędzierzynie, gdzie na otwartej przestrzeni słońce dawało na szczęście jeszcze sporo światła :-) Jechałem swoim tempem, w końcu rozkręcony, a w Kłodnicy spotkałem jeszcze biegającego maratony znajomka ;-) Wymęczony krzyknąłem "cześć!" i kilka chwil później przypomniałem sobie o konieczności wyciszenia organizmu. Teraz chciało mi się jechać, a nie mogłem! ;-) Chwilę ze sobą powalczyłem, ale wygrał rozsądek... :-) Szoska chyba wróciła... :-)

To w którą on jest w końcu stronę?


Góra św. Anny widziana za Błotnicą Strzelecką :-)


W kierunku Anki :-) Pięknie pachniało zboże...


Cześć! :-)


Siedem Źródeł. Szok, że jestem tu pierwszy raz!





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.