Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
120.59 km 0.00 km teren
04:19 h 27.94 km/h:
Maks. pr.:53.65 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Na poszukiwanie Fiata Palio ;-)

Środa, 29 sierpnia 2018 · dodano: 09.12.2018 | Komentarze 0

Do obiadku pracowaliśmy z dziadkiem w domku i na podwórku. Później znalazła się sposobność na wyjście na rower, choć w związku z tym, że chciałem machnąć powyżej setki, nie miałem czasu aby zaplanować jakąś inną trasę. Miałem na to ochotę, bo tutejsza namysłowska mocno się zepsuła, a ponadto "tłukąc" ją już tyle razy i nie mając jakiegoś ciekawego punktu po drodze, po prostu mi się znudziła.



Ruszyłem bardzo spokojnie. Nie śpieszyło mi się. Cieszyłem się jednak z otrzymanej możliwości :-) Ten wyjazd to było trochę takie nabijanie kilometrów, które musiałem wykonać przed planowanym na ten weekend większym wyjazdem. Wtem przypomniało mi się, że w Domaszowicach należałoby się rozejrzeć za jednym samochodem ;-) Miałem więc już plan na ten wyjazd :-)
Droga do Namysłowa minęła mi standardowo. Trochę dziur, jeszcze więcej samochodów. W sumie nic ciekawego. Przy okazji przypomniało mi się też, że w tym roku - mimo teoretycznie większej ilości dostępnego czasu, związanej z nowym trybem życia - nie byłem ani razu na swoich serpentynkach... Za Namysłowem postanowiłem przystanąć na poboczu. Jak zwykle wiatr wiał nie tak jak trzeba ;-) Będąc na owym poboczu wysłałem SMSa zwrotnego do Aneczki, a że na horyzoncie zauważyłem jakiś samochód, postanowiłem nie włączać się jeszcze do ruchu. Przecież mi się nie śpieszyło :-) Postój jednak się przeciągał. Tu auto, tu sznurek i tak mimo możliwości, nie rozpoczynałem dalszej jazdy. Wtem w moje oczy rzucił się samochód jadący nieco z przodu od kolumny pozostałych. Jakiś znajomy ten kolor... Wlepiłem oczy w przód maski... To Fiat! I to Palio Weekend! ;-) Zdążyłem tylko sięgnąć po komórkę i cyknąć zdjęcie już tyłu samochodu. Ależ spotkanie! No ile tu może być takich samochodów i to w dodatku na namysłowskiej rejestracji i na trasie Namysłów - Domaszowice?!? :-) Później na trasie porównałem jeszcze zdjęcia z aukcji ze świeżo zrobionym. Autko tatusia jak nic! Tego się nie spodziewałem...! :-) Szybki telefon do Aneczki i w końcu ruszyłem przed siebie :-) W samych Domaszowicach samochodu już nie wypatrzyłem :-)
Leciałem sobie dalej rozmyślając o tym i o tamtym. Kiedyś po pracy, robiliśmy z Anią czterdzieści kilometrów. Teraz po południu sto... :-) Trochę się jednak zmieniło przez ten czas :-) Zacząłem liczyć. Sto razy cztery... I tak dalej ;-) Oczywiście nie można tego przełożyć w relacji jeden do jednego, ale każdy taki wyjazd daje jakiś tam obraz sytuacji. Szkoda, że więcej trzysetek nie udało się zrobić. Dodatkowo doszły rozważania dotyczące ubioru. Już wiem, że na weekend nie dam rady się dobrze przygotować. Jakoś to będzie ;-) Chyba jak zawsze w przypadku moich dalszych i na swój sposób przełomowych wyjazdów :-) Zacząłem też kombinować, czy już na samym Maratonie nie przestawić sobie nieco doby. Zobaczy się. Tymczasem trwała nierówna walka między mną, a samochodami i TIRami. Chyba przestanę tutaj przywozić szosę... Raz, że nie bardzo jest gdzie jeździć, a dwa stan nawierzchni w okolicy szosowo pozostawia jednak trochę do życzenia. Z Kędzierzyna jestem w stanie wyrysować sobie o wiele więcej wariantów. Wreszcie znalazłem się w Jełowej. Zjeżdżając z "krajówki" mogłem odetchnąć od natężenia ruchu. O dziwo droga do Łubnian i do samej Brynicy poszła mi jakoś bardzo szybko :-) Na ostatniej prostej zwolniłem jednak tylko ociupinkę ;-)

Skutki piątkowej zawieruchy.


Ładne koniki w Brynicy :-)


Stawy przed Pokojem :-) Miło... :-)


Za Namysłowem :-) Lekko przedłużony postój, aż tu nagle...


Autko tatusia! ;-)


Wołczyński pomnik. W tle Kościół św. Teresy z Liseaux.


Podczas powrotnej jazdy wzdłuż Brynicy, co rusz napotykałem ślady nawałnicy sprzed kilku dni...




Na zakończenie dnia :-)




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.