Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
38.77 km 0.00 km teren
02:07 h 18.32 km/h:
Maks. pr.:38.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Obóz w Sławięcicach

Sobota, 17 września 2011 · dodano: 17.09.2011 | Komentarze 0

Do południa byliśmy z Anią na zakupach, z których wróciliśmy trochę zmęczeni, lecz oczywiście w dobrych humorach :-) Szkoda nam było nie wykorzystać świetnej pogody, więc plan dnia ułożyliśmy pod kątem rowerów :-)



Równym i miarowym tempem, dojechaliśmy na Azoty, a następnie wjechaliśmy w leśny skrót, gdzie powspominaliśmy sobie trochę poprzedni przejazd tą drogą... :-) Widać już było powoli nadchodzącą jesień. Mnie od samego początku wyjazdu, udzielał się pozytywny rowerowy nastrój, który wzmógł się jeszcze bardziej, gdy przed skrajem lasu, doleciał do mnie motyl i towarzyszył mi prawie aż do wiaduktu :-) Niebawem na Białym Ługu spotkaliśmy liczną grupę ludzi, którzy przy jednym z domostw, prawdopodobnie szykowali się do ogniska lub grillowania. Wkrótce dotarliśmy też do Piastów, gdzie na postoju uznaliśmy, że jeszcze nam mało :-) Rzuciłem więc, abyśmy pojechali do obozu w Sławięcicach. Ania chciała kiedyś go zobaczyć, więc teraz może być dobra ku temu okazja :-)



Przez Blachownię przemknęliśmy fajnymi skrótami, a Ania nawet wypatrzyła jeziorko z kaczkami, które ja ominąłem, bo od czasu zmiany celu wyjazdu, włączył mi się speed ;-) Dalej jechaliśmy znów razem (oj, dawno nam się to nie zdarzyło chyba...) i gadaliśmy o sprawach życiowych i rowerowych :-) Fajnie było :-) Tuż przed wjazdem na plac obozu, minęliśmy trzy rowery z czego dwa były tandemami :-) Nieczęsty to widok! :-) Ani spodobał się ostatni - żółty :-)




Na miejscu pokręciliśmy się trochę i zrobiliśmy kilka zdjęć. Niestety jednego nie udało nam się udokumentować, gdyż w międzyczasie przyjechała Golfem jakaś pół-owca z Krapkowic (tudzież okolic), stawiając samochód dosłownie przed pomnikiem! No deb**. I niech to wystarczy za komentarz.





Na trasę powrotną wybraliśmy azotowy las. Postanowiliśmy skręcić w drogę, na której Ania kiedyś złapała gumę, wjeżdżając w dziurę w jezdni i musiałem się biedny męczyć ;-) Tym razem obyło się bez strat ;-) Cały czas też trzymał się nas dobry humor, pozytywne nastawienie i duże chęci :-) Drogą z czerwonym szlakiem dotarliśmy do Azot, gdzie na dojazdówce do asfaltu, puściłem się w długą i to chyba tam zrobiłem MXS wyjazdu ;-) Od tej pory częściej urywałem się do przodu. Czyżby nałóg wrócił? ;-)





DST: 30.58 km TM: 1:45 h:min AVS: 17.3 km/h MXS: 38.1 km/h

Drogę powrotna do domu, postanowiłem ułożyć podobnie jak ostatnio. Jadąc przez Żabieniec, dotarłem do drogi rowerowej, a stamtąd to już wiecie... ;-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.