Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
14.76 km 0.00 km teren
00:35 h 25.30 km/h:
Maks. pr.:34.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Deszczowo-burzowy pół-objazd Kędzierzyna :-)

Wtorek, 12 czerwca 2012 · dodano: 26.12.2012 | Komentarze 0

Miałem dziś ciężki dzień. W domu pałętałem się trochę (a to zawiesiłem drążek, trochę uzupełniłem wczorajszy wpis), więc ostatecznie postanowiłem się przejechać dla relaksu. Na niebie wisiały co prawda szare chmury, ale gdzieś tam w oddali na moment przebiło się słońce i wzrosła temperatura. Pomyślałem sobie, że już chyba dziś padać nie będzie :-) Tak mi się zdaje, że po prostu chyba pozytywnie motywowałem się do wyjścia :-)



Gdy byłem już przed klatką i czekałem na nawigację, która łapała trop nadzwyczaj długo, spadały na mnie drobne kropelki. Oczywiście nie zrezygnowałem z wyjazdu mimo, że opuszczając osiedle zauważyłem od strony Brzeziec całkiem nieciekawe chmurki :-) Co dziwne jeszcze zanim dojechałem do lasku, nawigacja wyłączyła się dwa razy. Nigdy jej się to nie zdarzyło, a przy drugim razie zacząłem zastanawiać się, czy aby nie wrócić, ponieważ zaczęło mocniej kropić i zagrzmiało ze dwa razy. Po bardzo krótkim namyśle postanowiłem jednak objechać choćby lasek, sprawdzając przy okazji jedną ze ścieżek, która doprowadziła mnie do miejsca, gdzie liznąłem główną drogę, po sekundzie znów wtapiając się pomiędzy drzewa. Po kilku minutach dojechałem do miejsca, gdzie na początku roku sfotografowałem ekstremalnie niecodzienny zachód słońca i zacząłem przyśpieszać skrótem. Kropił deszczyk i wiał przeciwny wiatr.
Gdy już dotarłem do asfaltu, oczywiście przyśpieszyłem, podobnie jak i tempo spadania kropel :-) Pod koniec zjechałem w lasek i znalazłem się na drodze rowerowej, którą dojechałem do wylotu z Azot. Ponownie przycisnąłem, po kilku minutach znowu ginąc pomiędzy drzewami - tym razem w lasku na Piastach. Droga powoli łapała już błotko, ale nie na tyle aby znacząco utrudniać jazdę. Na asfaltowej alejce obszczekał mnie krótko York, chwilę wcześniej radośnie skacząc do dłoni swojego pana. Niczym Benek :-) Na tym etapie cisnąłem sobie swobodnie i szybko dojechałem do skrzyżowania przy hotelu. Deszcz również przyśpieszył i po dłuższym wahaniu zrezygnowałem z wizyty w Lenartowicach. Gdy włączałem się rozpędzony do ruchu z chodnika zjechał na rowerze, nie widzący mnie kompletnie pan w średnio-starszym wieku. W zasadzie bardzo trudno uniknąłem zderzenia, krzycząc do niego "eeeeejjjj!" :-) Odkrzyknął tylko "przepraszam" i pojechał dalej jakby nigdy nic. Nie powiem - podniósł mi adrenalinę, bo wcale nie jechałem wolno i z tego mogło być ładne bum! Po kilku sekundach rozważałem już dalszy etap trasy :-) Postanowiłem pojechać przy Kanale, a następnie przemknąłem terenowo przez działki :-) Uśmiech był :-) Na Kuźniczkach pojechałem już asfaltem do obwodnicy, zauważając nad Kłodnicą dziwne, poszarpane od dołu chmury, sięgające prawie ziemi. Chciałem się zatrzymać, aby zrobić fotę z dobrej pozycji, ale zaczęło po raz pierwszy prawdziwie padać, a gdy minąłem wiadukt również grzmieć. Przy Castoramie byłem już nawet trochę mokry :-) Oczywiście byłem z tego powodu bardziej zadowolony, niż zmartwiony :-) Mimo to, aby nie narażać się na zbytne przemoczenie, wjechałem Kośką do klatki i mało brakowało, aby i schody nie stały się kolejnym typem nawierzchni :-) To był pozytywny wyjazd! :-)


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.