Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:787.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:39:42
Średnia prędkość:19.04 km/h
Maksymalna prędkość:45.10 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:35.77 km i 1h 59m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
19.94 km 0.00 km teren
01:04 h 18.69 km/h:
Maks. pr.:39.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

I znowu do pracy... ;-)

Wtorek, 28 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 0

A! Znów dobry dzień dla naukowca!
Nie...
A! Znów dobry dzień dla naukowca!
Nie...
A! Znów dobry dzień...
;-)
Znów dobry dzień na dojazd do pracy na rowerze :-) Ale jak tak dalej pójdzie, to zabraknie mi alfabetu na pisanie wstępów ;-)



Na Towarowej wyprzedził mnie TIR, a ponadto widziałem, że w oddali do przejazdu zbliża się pociąg o stukilometrowej długości ;-) Przycisnąłem i wręcz ekstremalnie przejechałem przez przejazd, mijając TIR'a i uciekając przed pociągiem :-) No dobra... Był jeszcze w znacznej odległości, ale przejazd i tak był bardzo fajny :-) Chyba też pobiłem rekord czasu dojazdu do pracy na Antku :-)
Po pracy udaliśmy się z Anią do serwisu, gdzie pan dokręcił Pszczole kierownicę, a następnie na pocztę. Dopiero u Ani w domu przypomniało mi się też, że chciałem podjechać do stoiska z flagami, wiec znów ruszyliśmy w miasto :-) Tym razem nic jednak nie załatwiłem i muszę powiedzieć, że opuściłem to miejsce wręcz trochę zniesmaczony. Wkrótce udałem się do domu, jadąc już przy zachodzie słońca. Na drodze rowerowej, dopadły mnie znowu pozytywne myśli :-)

Dane wyjazdu:
33.43 km 0.00 km teren
01:57 h 17.14 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Nieprzypadkowy objazd?

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 · dodano: 27.06.2011 | Komentarze 0

Dziś kolejny dzień wyjazdu do pracy na rowerze :-) Rano wstałem wcześniej, aby kupić Ani bułkę do pracy - specjalnie taką, jaką chciała spróbować ;-)



Po drodze do pracy, wstąpiłem jeszcze do Ani, aby wręczyć jej ową bułkę :-) To była szybka akcja, bo bardzo obawiałem się o pozostawiony na dole rower :-) Następnie z poczuciem spełnionego obowiązku, udałem się do pracy ;-)
Po szesnastej, wspólnie z Anią pojechaliśmy do Koźla, aby załatwić papierkowe sprawy, a następnie oczywiście pojechaliśmy za miasto :-)
Padło na Dębową - miejsce "gdzie wszystko się zaczęło"... :-) Później skrótem udaliśmy się do Kobylic, gdzie kupiliśmy lody i skierowaliśmy się w stronę działki :-) Niebawem ruszyliśmy na drogę wzdłuż Odry, a w pedałowaniu towarzyszyły nam liczne ważki :-)
Rozstaliśmy się na mieście i spokojnie pojechałem sobie do domu. Dosłownie w minutę po mnie, na klatkę wpadła Ania :-) No tak! Jej torba była u mnie w sakwie... ;-)

Dane wyjazdu:
14.28 km 0.00 km teren
00:38 h 22.55 km/h:
Maks. pr.:35.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Na ratunek Benkowi!

Piątek, 24 czerwca 2011 · dodano: 26.06.2011 | Komentarze 0

Dziś znów wyruszyłem do pracy rowerem. Był to jednak wybór bardziej świadomy - po pracy musiałem szybko wrócić do domu, gdyż Benek został tylko pod moją opieką, a przecież szkoda psiaka, żeby się męczył. Kilka razy w pracy pomyślało mi się o nim i na szczęście złożyło się tak, że równo o szesnastej mogłem ruszyć w drogę powrotną.



Od razu depnąłem na gaz. Niestety trochę kropiło i nawierzchnia była mokra, a poza tym był to pierwszy kontakt Antka z deszczem. Nie miałem ochoty go moczyć. Niemniej jednak było to nieważne - liczył się Benek. Dla skrócenia drogi, jak zwykle przemknąłem przez parking obok Carrefour'a. Przy wyjeździe z parkingu musiałem zwolnić, a że ważna była wręcz każda sekunda, opóźniłem hamowanie, wprawiając tylne koło w boczny uślizg. Nawet fajne to było ;-) Wjeżdżając na obwodnicę, zostawiłem w tyle czekający chyba na zbawienie samochód, który dogonił mnie dopiero przy młynie(!) - to już drugi raz ostatnio... ;-) Niebawem znalazłem się na drodze rowerowej, skąd prowadziła już w miarę prosta droga do domu, gdzie rzuciłem się Benkowi w objęcia ;-)

Dane wyjazdu:
63.66 km 0.00 km teren
03:33 h 17.93 km/h:
Maks. pr.:35.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Milcząca wycieczka

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 23.06.2011 | Komentarze 0

Miało być z tekstem, ale... ;-)
















Dane wyjazdu:
14.26 km 0.00 km teren
00:38 h 22.52 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Śpieszno do Benka

Środa, 22 czerwca 2011 · dodano: 22.06.2011 | Komentarze 0

Dziś znów wyruszyłem do pracy na rowerze. Dodatkowo jednak podyktowane było to innym względem, a mianowicie benkowym. Moi wyjeżdżali na długi weekend i miałem psiaka na głowie. Autobusem byłbym w domu chyba ze dwa razy później, wiec rower był naturalnym wyborem - w tym przypadku podwójnie.



W drodze powrotnej oczywiście ciąłem. Co prawda Benek był na dworku odpowiednio wcześniej, ale i tak mi się do niego śpieszyło. Jakby oczywiste... Po kilkunastu minutach spacerowaliśmy już razem :-)

Dane wyjazdu:
35.97 km 0.00 km teren
01:49 h 19.80 km/h:
Maks. pr.:38.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Pierwszy stricte popracowy wyjazd

Wtorek, 21 czerwca 2011 · dodano: 21.06.2011 | Komentarze 0

Jazda na rowerze do pracy, weszła mi chyba w nawyk :-) Błędnym okazało się wcześniejsze założenie, że nie będzie chciało mi się pedałować bezpośrednio po całym dniu, spędzonym w robocie. I bardzo dobrze! :-) Rower, to naprawdę piękna sprawa jest... :-)



Problemem może być jednak czasem pogoda... Dziś w godzinach pracy padało intensywnie przez kilka minut. Na szczęście jednak wypogodziło się przed moim wyjściem. Podjechałem na moment do Ani, ale jakoś ciągnęło mnie w trasę :-) Myślami byłem już na jakieś polnej drodze :-) Nie zamierzałem jeździć jednak długo, gdyż czekały mnie tego dnia jeszcze inne obowiązki.
Na początek skierowałem się ku laskowi na Żabieńcu. Chciałem śmignąć nim po dwóch, trzech drogach, a wyszło nieco inaczej :-) Ładnie tam pokręciłem - tak przygodowo :-) Gdy już znalazłem się na polnej drodze, prowadzącej do głównej, musiałem odpowiedzieć sobie na pytanie którędy dalej. Z miejsca zrezygnowałem z drogi rowerowej i postanowiłem pocisnąć trochę ulicą. Gdy dojechałem do asfaltu, minął mnie kolarz. Ja aż tak bardzo cisnął nie będę ;-) Plan zakładał szybki przejazd do świateł, a następnie odbicie do Kłodnicy i Portu. Z biegiem kolejnych pokonywanych metrów, zacząłem jednak myśleć, że przecież w tym Porcie, to nic ciekawego nie ma. Alternatywa znalazła się momentalnie! :-) Odbiłem na polną drogę i w ten sposób dotarłem do Koźla.
Gdy zjeżdżałem z promenady, było mi jeszcze mało :-) Postanowiłem przedłużyć wyjazd o Kochanowskiego, ale gdy dojechałem do skrzyżowania, tylko zerknąłem w tamta stronę :-) Śmig na Rogi! :-) Następnie odbiłem na Rybarzy i gruntową drogą dotarłem do Rogów. Zacząłem żałować, ze nie mam aparatu :-) Ależ fajnie się jechało :-) Wyjeżdżając z Rogów, chciałem jechać już do domu, ale postanowiłem nieco przyryzykować i podjechać trochę drogą między polami. Pamiętałem, że kiedyś można było drogą wzdłuż torów dojechać do Koźla. Tym razem jednak wylądowałem na polanie, bez możliwości przejazdu dalej :-) Objechałem ją i podjąłem decyzje, iż nie wrócę na Rogi, tylko zmierzając dalej polną drogą dojadę do Większyc, a stamtąd już do domu. Był to nieplanowany akcent dzisiejszego wyjazdu i nieco zaczęło mi się śpieszyć. Niemniej jednak przed rondem w Większycach uznałem, ze skoro już tu jestem... :-) Tak oto pojechałem zobaczyć koniki :-) Co prawda nie było ich widać, ale za to pogoniłem zająca na polnej drodze z Radziejowa! :-) To był pewnie ten sam, którego widziałem tu jakiś czas temu ;-) Po jakimś czasie dotarlem do Reńskiej Wsi, za którą wycisnąłem ładne MXS (Antek jak chce, to też potrafi ;-) ), a następnie parkiem udałem się do domu :-)
Uff... Co to był za wyjazd ;-)

Dane wyjazdu:
24.71 km 0.00 km teren
01:28 h 16.85 km/h:
Maks. pr.:39.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Zamula(my) w Raszowej ;-)

Niedziela, 19 czerwca 2011 · dodano: 19.06.2011 | Komentarze 0

I nadejszła... ;-) Pierwsza wakacyjna niedziela :-) Oczywiście nie mogło być spokojnie i light'owo... Nie ma człowiek spokoju, nie ma. O nie! ;-)



Wystartowałem z kopyta. Można by rzec, że do kogoś się śpieszyłem ;-) Na Gazowej wycisnąłem V-max ;-) Dalej - już z Anią - było spokojniej. Podjechaliśmy sobie do Raszowej, gdzie trochę pozamulaliśmy :-) To znaczy Ania zamulała :-) Ja pstrykałem fotki, cieszyłem się dniem :-) Później przez chwilę prażyliśmy się w słońcu na dachu jednej z altanek, co pozwoliło nam na pełniejsze uchwycenie nieśmiało płynących tego dnia promyczków :-) Muszę także wspomnieć o maminych poziomkach, które zjedliśmy zaraz po przyjeździe - mniamiśne były ;-)








Wszystko co dobre kiedyś się kończy, tak więc i my niebawem zaczęliśmy się zbierać. W drodze powrotnej pstryknąłem jeszcze fotkę Góry św. Anny.



Dane wyjazdu:
27.00 km 0.00 km teren
01:11 h 22.82 km/h:
Maks. pr.:33.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Chyba jednak romantyk? ;-)

Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 19.06.2011 | Komentarze 0

:-)



:-)

Dane wyjazdu:
11.68 km 0.00 km teren
00:32 h 21.90 km/h:
Maks. pr.:36.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Wymiana bucików u Pszczółki ;-)

Piątek, 17 czerwca 2011 · dodano: 17.06.2011 | Komentarze 0

Nauczony wczorajszym doświadczeniem, postanowiłem dziś pojechać do pracy autobusem. Zresztą - nie chciałbym, aby Antek na darmo mókł. Pogoda była rano jakaś taka niepewna i to tym bardziej utwierdziło mnie w podjętej przez siebie decyzji. W ciągu dnia otrzymałem telefon od kuriera - przyjechały Pszczele buciki :-) To fajnie, bo właśnie tak chcieliśmy, aby doszły przed weekendem :-) Co prawda chciałem pojechać w sobotę, aby je zamontować, ale... jakoś tak nie chciało mi się dziś nic robić w domu. Zapakowałem więc niezbędne sprzęty i wyruszyłem z oponami w siną dal... :-) No dobra... Z deczka przesadzam ;-)



Niebawem byłem już na miejscu. Podczas wymiany opon w Antku i Kosi doszedłem do fajnej wprawy, więc i z Pszczołą uporałem się sprawnie :-) Także i u niej zmiana przyniosła pozytywne efekty :-) Prezencja, że ho ho! ;-) W drodze powrotnej do domku, przekroczyłem magiczną barierę: 501,5 km - to licznikowy dystans Antka :-) Wielkie brawa! :-)
A gdzie fanfary? ;-)

Dane wyjazdu:
17.61 km 0.00 km teren
00:52 h 20.32 km/h:
Maks. pr.:35.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Doposażanie Antka, cz. 2 ;-)

Czwartek, 16 czerwca 2011 · dodano: 16.06.2011 | Komentarze 0

Wczoraj zakupowe plany co prawda nie wypaliły, ale dziś byłem już przygotowany! :-) Po drugie, rowerowe wyjazdy do pracy bardzo przypadły mi do gustu :-) Raz, że przemieszczam się szybciej, dwa że jestem bardziej niezależny, a trzy - mogę patrzeć na Antoniego... ;-)



Letnia poranna pogoda ustąpiła miejsca - jak na złość tuż przed 16 - swej letnio-jesiennej odmianie. Tak. Zaczęło lać. Szybko dojechałem do Ani, która dotarła po kilku minutach. Świnia ze mnie ;-) Umówiliśmy się na mieście - ona bidula pojechała, a ja wystraszony deszczyku schroniłem się egoistycznie pod dachem ;-) Niebawem jednak padać przestało i udaliśmy się na miejski wypad :-) Jechałem nieco z przodu swoim tempem. Czułem się świetnie! Jazda była tak swobodna... Oddech spokojny... Jednocześnie jechałem całkiem szybko :-) Widok, mimo że był to miejski syf, to jakoś z perspektywy siodełka i mojego samopoczucia, wydawał się bardziej przyjazny... :-)
Zgodnie z planem odwiedziliśmy zaprzyjaźniony sklep rowerowy (gdzie znów rosłem :-) tak, tak... Antoś bardzo ładnie się złożył :-) ), a następnie salon jednej z sieci komórkowych. Postanowiliśmy też zamówić coś do jedzenia, ale jadąc drogą powrotną wyszło jakoś tak, że Ania przejechała na czerwonym świe... (o kurde! miałem nie mówić!), a ja pojechałem przed siebie :-) Kurczaki! Plama na honorze, bo na miejsce dotarła przede mną! ;-) Ja natomiast miałem wielką przyjemność napotkać znajomego z pracy, który był pomysłodawcą niedawnego rowerowego wypadu do Głogówka :-) Pozdrawiamy! :-)
Gdy udałem się już w drogę powrotną do domu, znów ogarnęło mnie to uczucie... :-) Jakież to szczęście móc tak postrzegać świat. Pasja, to piękna sprawa... Czułem się bardzo szczęśliwy, jadąc rowerem. A wcale nie jechałem szybko ;-)