Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2015

Dystans całkowity:372.19 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:16:36
Średnia prędkość:22.42 km/h
Maksymalna prędkość:52.25 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:19.59 km i 0h 52m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
56.38 km 0.00 km teren
02:23 h 23.66 km/h:
Maks. pr.:50.87 km/h
Temperatura:2.7
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Wczesna pobudka na Ankę

Sobota, 28 lutego 2015 · dodano: 01.03.2015 | Komentarze 0

Obudziłem się już przed budzikiem, jakoś o w pół do szóstej. Wstałem i rozpocząłem przygotowania do wyjścia. Wyruszyłem jeszcze jakoś przed szóstą.



Osiemnaście po szóstej byłem już za Miejscem Kłodnickim. Jechałem w ciszy i spokoju, mijając zamglone pola. Tuż przed Sławięcicami zauważyłem obok drogi kilka saren. Stały w bezruchu niczym posągi i trwało to dłuższą chwilę. Rzuciły się do ucieczki dopiero, gdy zszedłem z roweru. Droga szła mi całkiem dobrze, pierwsze pagórki w Ujeździe również pokonałem całkiem sprawnie. Niedługo potem byłem już w Porębie. Przed wjazdem na Górę św. Anny przystanąłem jednak na chwilę. Chyba czułem już trochę kilometry w nogach. Podjazd poszedł mi dosyć niemrawo. Podobnie jak i wcześniej, czułem lekki brak snu, który wpływał jednak na jazdę. Na szczycie wsunąłem banana, a jeszcze tuż przed wyruszeniem w drogę odczytałem zabawnego SMSa od Aneczki, opisującego ciekawe zachowanie Karolka :-) Wyjazd opóźnił się więc o około minutę ;-) Na zjeździe nabrałem fajnej prędkości, nadrabiając niemrawy podjazd i czytanie SMS'a ;-) Później było już tylko łykanie dystansu wraz z postojem na przejeździe kolejowym za Raszową :-)

To nie jest podrowerowa reklama alkoholu ;-)


Zimna Wódka. Kościół św. Marii Magdaleny.


Olszowa. Kościół Matki Boskiej Śnieżnej.


Dojazd do Dolnej. Tym razem bezwietrzny ;-)


Krótki postój u podnóża Góry św. Anny.


Na szczycie.


Urocze dokonania młodego artysty ;-)


Dane wyjazdu:
11.27 km 0.00 km teren
00:24 h 28.17 km/h:
Maks. pr.:37.02 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Trening 012/2015

Piątek, 27 lutego 2015 · dodano: 27.02.2015 | Komentarze 0

Tak jak pomyślałem, tak zrobiłem za przychylnym zezwoleniem Aneczki :-)



Po ostatnim deszczowym wyjeździe łańcuch był pomarańczowy. Przed wyruszeniem przesmarowałem go nieco, żałując po fakcie, że nie zrobiłem żadnego zdjęcia przed. Cała trasę jechałem naprawdę fajnie mięśniowo. Właśnie tak powinienem jeździć! Koła kręciły się naprawdę żwawo, radośnie :-) Po powrocie pomyślało mi się, że to był kawałek solidnej roboty :-)
_
Dziękuję Ci Aneczko :-)

Dane wyjazdu:
4.33 km 0.00 km teren
00:11 h 23.62 km/h:
Maks. pr.:29.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 270215

Piątek, 27 lutego 2015 · dodano: 27.02.2015 | Komentarze 0

Spałem jak suseł. Pogoda była lepsza niż wczoraj, gdyż nie padało.



Dojazd do pracy standardowy :-) Przyjemnie się jechało :-) Druga część w pracy strasznie mi się ciągnęła. Ogólnie jakoś zmarniałem, a gdy wyszedłem z biurowca, przeżyłem mały szok, jakbym opuścił jakąś bańkę. Dzień był ładny, brak wilgoci w powietrzu :-) Fajnie mi się wracało :-) Chyba jednak to oczekiwanie na weekend trochę mnie zmęczyło. Coś mi mówiło, że bez popołudniowego wyjścia na rower się nie obejdzie ;-)

Dane wyjazdu:
5.47 km 0.00 km teren
00:14 h 23.44 km/h:
Maks. pr.:32.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 260215

Czwartek, 26 lutego 2015 · dodano: 27.02.2015 | Komentarze 0

Dosyć mocno kropił  deszcz. Mimo to z ochotą wsiadłem na rower do pracy :-)



Po porannym rozruchu świetnie mi się jechało! Deszcz? Jaki deszcz?!? ;-) Gnałem aż miło! :-) Przy biurku normalnie usiedzieć nie mogłem! :-) Dodatkowo w ciągu dnia okazało się, że miałem okazję przejechać się na chwilę rowerkiem :-) Miodzio! :-)

Dane wyjazdu:
11.29 km 0.00 km teren
00:27 h 25.09 km/h:
Maks. pr.:39.53 km/h
Temperatura:3.4
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Trening 011/2015

Czwartek, 26 lutego 2015 · dodano: 27.02.2015 | Komentarze 0

Dosyć długo walczyłem. Gdy już znalazłem się na dole okazało się, że pada deszcz. Zrobiłem pół kroku w tył, ale trwało to sekundę. Ruszyłem.



Na drodze rowerowej odpuściłem sobie, by się nie zachlapać. Później na obwodnicy ładnie mięśniowo przycisnąłem i praca nóg była na tym odcinku bardzo efektywna. Później - z racji wody - musiałem zmniejszyć tempo. W Kłodnicy przemknąłem chodnikiem, by nie stać na światłach i nie zważając już na mokrą kurtkę, wykręciłem MXS wyjazdu :-) I pomyśleć, że wczoraj zrezygnowałem z porannych jazd, by później nie jechać do pracy w mokrej koszulce, a dziś mam mokrą nawet dupkę ;-)
_
I jest fajnie! :-)

Dane wyjazdu:
4.32 km 0.00 km teren
00:11 h 23.56 km/h:
Maks. pr.:29.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 250215

Środa, 25 lutego 2015 · dodano: 27.02.2015 | Komentarze 0

Gdy rano zadzwonił budzik na przedpracowe jazdy zdałem sobie sprawę, że gdy wrócę w mokrej koszulce do domu, nie bardzo będę miał jak jechać rowerem do pracy. Zrezygnowałem więc z wyjścia, ale od razu nakreśliłem sobie plan awaryjny na podobne dni w przyszłości.



Minimalnie kropił deszczyk. Po cichu i dla żartu liczyłem na to, że w ciągu dnia się rozpada i może trochę w tym deszczu umyje się Antek ;-) Wstąpiłem jeszcze do sklepu, a przed biurowcem wężykiem ominąłem jakiś drogowy zator osobowo-tirowy ;-) Fajnie się śmigało :-)
Podobnie jak i wczoraj, znowu wracało mi się na fajnym luzie :-) Nawet jadąc całą drogę pod wiatr :-) Kręciłem pedałami tak, aby mięśnie sobie popracowały :-)

Dane wyjazdu:
4.32 km 0.00 km teren
00:10 h 25.92 km/h:
Maks. pr.:30.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 240215

Wtorek, 24 lutego 2015 · dodano: 27.02.2015 | Komentarze 0

Rano zaliczyłem spacer w Aneczkowej sprawie. Później szybkie szykowanie i lekko po czasie wsiadłem na rower :-)



Bieżnik poczerniał od wilgoci na jezdni, pozostałej po nocnym deszczu. Przed biurowcem trochę pokrzyczeliśmy na siebie z Kamilem :-) Z pracy wracałem na luzie :-)

Dane wyjazdu:
4.28 km 0.00 km teren
00:11 h 23.35 km/h:
Maks. pr.:28.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 230215

Poniedziałek, 23 lutego 2015 · dodano: 27.02.2015 | Komentarze 0

Decyzja o rowerze do pracy była dziś jakby naturalna. Śniegu i zmarzniętych samochodowych szyb nie było widać ;-)



Gdy przyśpieszyłem, poczułem lekko zimne powietrze. Szybko się jednak przyzwyczaiłem :-) Dojazd standardowy prócz wjazdu na chodnik na Reja. Niektórzy kierujący nie myślą.
Powrót był przyjemniejszy, bo nie czuć już było wilgoci w powietrzu. Poza tym przyjemnie mi się jechało :-)

Dane wyjazdu:
30.71 km 0.00 km teren
01:17 h 23.93 km/h:
Maks. pr.:31.10 km/h
Temperatura:7.7
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Wietrznie i bezszlakowo :-)

Niedziela, 22 lutego 2015 · dodano: 27.02.2015 | Komentarze 0

Niedzielna pogoda była lepsza niż wczorajsza sobotnia. Fundując Aneczce kilka chwil w alternatywnej rzeczywistości, w której władzę na świecie objęły kobiety, a mężczyźni zostali zmarginalizowani, zrobiłem przed wyjściem kilka troszkę pożytecznych rzeczy w domu ;-)



Było cieplej niż wczoraj, a także nie szarpał tak strasznie wiatr. Szybko dostałem się obwodnicą do Koźla, a stamtąd rozpocząłem łykanie kilometrów w kierunku Cisku. Ładnie świeciło słońce. Przy działce, gdzie rozkładaliśmy namiot przed Balatonem zauważyłem, że chyba będą pojawiały się tam jakieś domy. Za Ciskiem skierowałem się na asfaltowy żółty szlak, ale niestety oznaczenia szlaku zniknęły wraz z drzewami, które rosły przy drodze. Zwróciłem się w kierunku Kędzierzyna, rozpoczynając zmagania z wiatrem. Na nowo wybudowanym moście na Odrze zostałem przyjemnie zaskoczony osobnym pasem dla pieszych i rowerzystów :-) Szkoda, że to tylko tak krótki kawałek, bo oczami wyobraźni już widziałem piękną równą drogę rowerową, poprowadzoną aż do polnego wjazdu z niebieskim szlakiem... Gdy tam dojeżdżałem, zauważyłem sporą grupkę saren, stojących w oddali na polu. Zauważyły moją obecność wraz z tym jak się zbliżałem. Nagle poruszył się jeden kamień i w sekundę potem ruszyła lawina! Sarny zaczęły uciekać w moim kierunku, a następnie kierować się w kierunku Bierawy. Przyśpieszyłem, a zwierzęta przebiegały przez drogę dosłownie kilka metrów ode mnie! Praktycznie mogłem poczuć ich zapach! :-) Trzy sarny odłączyły się z grupy biegnąc w kierunku Starego Koźla i je - będące już gdzieś daleko - udało mi się sfotografować :-) Pomknąłem dalej, trochę wypatrując uciekinierów ale wiedziałem, że już mnie gdzieś obeszły :-) Przejeżdżając za to obok stawu, usłyszałem i ujrzałem pływające tam kaczki :-) Wjeżdżając na równy asfalt, rozpocząłem łykanie kilometrów do domu, wybierając na samym końcu główną drogę tak, aby nie brudzić roweru :-) 
 
Tym razem z Kosią :-) Niestety rosnące przy drodze drzewa wycięto, a wraz z nimi zniknęła wycięta w pniu kapliczka.


Na moście można było czuć się bezpiecznie :-) Nie to co jeszcze kilka lat temu :-)


Trzy zbłąkane sarny w oddali :-)


Dane wyjazdu:
49.82 km 0.00 km teren
02:22 h 21.05 km/h:
Maks. pr.:49.93 km/h
Temperatura:6.3
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Na Ankę w towarzystwie wiatru i kompana :-)

Sobota, 21 lutego 2015 · dodano: 27.02.2015 | Komentarze 0

Trochę ociągałem się z wyjściem. Chyba chciałem pobyć w domu, lub nawet po prostu wiedziałem, że po powrocie będę miał już sporą cześć dnia za sobą. To był chyba efekt tego, że tym razem wychodziłem o dziesiątej, zamiast o szóstej rano :-)



Przed startem zablokowałem amortyzator. Jadąc wzdłuż działek, stado gołębi przeleciało około półtora metra nade mną :-) Ciekawe przeżycie - towarzyszył mu strach ;-) Przed Cisową zmieniłem rękawiczki na krótkie, gdyż było dosyć ciepło. Ogólnie jechało mi się całkiem komfortowo, choć na pagórkach w Zalesiu miałem już trochę zgrzane plecy. Na zjeździe było dosyć ostro ;-) Przemierzałem teraz piękne okolice Czarnocina :-) Gdy przejechałem przez autostradę, wiatr przestał być moim sprzymierzeńcem. Na dojeździe do Dolnej wiało, że aż świszczały szprychy. Jeszcze gorzej było gdy zwróciłem się w kierunku Poręby. Momentami nie dało się jechać! Gdy już schowałem się trochę przed wiatrem, nadszedł czas było podjechać na Górę św. Anny. 
Włączając się do ruchu z podporządkowanej u jej podnóża, zauważyłem za swoimi plecami dwóch kolarzy. Pierwszy dopadł mnie bardzo szybko, pozdrawiając mnie podczas wyprzedzania. Wow! To chyba pierwszy kolarz, który odezwał się w ten sposób! Odpowiedziałem radosnym cześć, a cała ta sytuacja dała mi pozytywnej energii do dalszej jazdy :-) Pozytywny ścigacz szybko zniknął mi za zakrętem :-) Po kilku chwilach doszedł mnie drugi rower. Również pozdrowiliśmy się wzajemnie, ale na tym się nie skończyło :-) Zaczęliśmy gadać i razem wdrapaliśmy się na Rynek :-) Po kilku chwilach rozmowy na postoju, postanowiłem ruszać w drogę powrotną. Żeby nie było - wjechałem jeszcze na sam szczyt góry :-) Zjeżdżając później w kierunku Zdzieszowic, pozytywnie minęliśmy się z tym samym zapalonym kolarzem-ścigaczem :-) Zjazd dał mi trochę wytchnienia po wszędobecnym wietrze. Na chwilę zatrzymałem się na skraju lasu, by zjeść zabranego z domu banana, a później rozpocząłem leśną jazdę z lodowym akcentem :-) W Leśnicy oczyściłem opony na wodnej ulicy i spodziewając się wiatru, rozpocząłem marsz w kierunku Kędzierzyna. Jechało się naprawdę topornie, bo wietrznie było strasznie! Mozolnie pokonywałem pojedyncze metry, czekając lasu za Raszową. W Kłodnicy odstałem swoje na światłach, kontynuując marsz do domu, po zapaleniu się zielonego :-) 

Nieczynna stacja kolejowa w Zalesiu Śląskim. Zegar działa prawidłowo ;-)


Urokliwe okolice Czarnocina :-)


Zawiana Dolna ;-)


Dalsza część walki z wiatrem. Momentami nie da się jechać.


Przystanek na leśnej drodze :-)


Chyba nabawiłem się alergii na lód ;-) Od niedawna nie reaguję na niego za dobrze ;-)