Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:272.18 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:13:21
Średnia prędkość:20.39 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:10.47 km i 0h 30m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
4.33 km 0.00 km teren
00:12 h 21.65 km/h:
Maks. pr.:28.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 070515

Czwartek, 7 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Dzień przywitał się z nami pięknym słońcem :-) Przy śniadaniu miałem trochę zamieszania z kręcąca się Kasią, ale dałem rady ;-) Dziś jechałem z Aneczką :-) 



Ruszyliśmy niemrawo ;-) Jadąc cały czas obok siebie rozmawialiśmy i bardzo sympatycznie się nam razem jechało :-) Od Bema średnia wzrosła o nieco ponad 5 km! ;-)
W drodze powrotnej miałem cały czas pod wiatr :-) Na Kościuszki trafiłem dosłownie na ścianę! Ogólnie jednak dzień był przepiękny :-) Super się jechało w krótkim rekawku! :-)

Dane wyjazdu:
4.32 km 0.00 km teren
00:12 h 21.60 km/h:
Maks. pr.:27.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 060515

Środa, 6 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Gdy obudziłem się nad ranem, za oknem słychać było odgłosy ogromnego lania. Rano jeszcze padało, ale na pół godziny przed wyjściem deszcz ustał. Bez obaw o powrót wybrałem rower :-) 



Powietrze miało deszczowy posmak, a na niebie wisiały szare chmury z niewielkimi przejaśnieniami. Było ciepło :-) Wyjeżdżając na Kochanowskiego przepuściłem psa na pasach. Później był już miły rowerowy standard z mokrym asfaltem :-)
W trakcie dnia trochę popadało, ale gdy wychodziłem, z nieba leciał tylko lekki deszczyk. Czerpałem duża radość z jazdy i przypomniałem sobie nawet ubiegłoroczny wyjazd w Izery, gdzie jednego dnia mocno lało :-) Poczułem się troszkę jak na wyprawie :-) Bańka prysła od skrzyżowania z Bema. Natężenie ruchu wzrosło z zerowego do znacznego. Na szczęście szybko i cało dojechałem do domu :-)

Dane wyjazdu:
4.31 km 0.00 km teren
00:13 h 19.89 km/h:
Maks. pr.:33.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 050515

Wtorek, 5 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Wstałem dziś totalnie niewyspany. Jak zwykle zjadłem śniadanie z Karolkiem i wyszedłem do pracy. 



Dojazd standardowy oprócz pałętającego się przede mną busa.
Przed wyjściem zadzwoniłem do Oli. Spoko mi się z nią wczoraj wracało :-) Dziś swoje musiałem odczekać ;-) Jechaliśmy dyskusyjnym tempem, ale już w połowie Ola stwierdziła, że pędzę :-) Ja jednak tempo jazdy zwiększyłem dopiero za Towarową ;-)

Dane wyjazdu:
4.32 km 0.00 km teren
00:13 h 19.94 km/h:
Maks. pr.:30.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 040515

Poniedziałek, 4 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Przebudziłem się jakieś pół godziny przed budzikiem, starając się jeszcze zasnąć. Przez pójście spać po dwunastej odczuwałem niedobór snu. Przygotowania do wyjścia po urlopie były mimo wszystko spokojne, na zasadzie co będzie to będzie :-) 



Na dworze panował lekki deszczowy zapach po nocy. Było też chłodniej niż się tego spodziewałem.
Wracałem z Olą spokojnym tempem do końca Towarowej. Później zagalopowałem się na przejściu dla pieszych, na szczęście właścicielka małego pieska zachowała czujność ;-) Zrobiło się ładnie, słonecznie :-)

Dane wyjazdu:
21.87 km 0.00 km teren
01:04 h 20.50 km/h:
Maks. pr.:36.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Wuppertal - cudna droga rowerowa!

Sobota, 2 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Ostatni poranek w Wuppertalu przywitał nas piękną pogodą. Korzystając z tego, oraz z faktu, że pozostali uprzejmie się lekko podporządkowali, mogłem ponowić próbę przejazdu drogą rowerową, biegnącą w miejscu starych torów kolejowych.



Dojazd jak zwykle porypałem, ale tym razem w kluczowym momencie udało mi się znaleźć wjazd :-) Od razu rzuciła mi się w oczy pozostawiona przy drodze stacja kolejowa :-) Było też dosyć sporo innych użytkowników: rowerzystów, spacerowiczów, biegaczy, a nawet trafił się jeden Croozer :-) Jadąc zatrzymywałem się dosyć często, by chwytać widoki rozpościerające się wokoło. A było na co patrzeć: krajobrazy w oddali, czy też żyjące miasto u stóp. Słońce mocno cieszyło, podobnie jak sama droga, ale kilka razy pojawił się też lekki smutek, że to już tym razem koniec... Wjeżdżając pomiędzy skalne ściany zdałem sobie sprawę, że wczoraj dosłownie przejechałem wjazd :-) Na szczęście dziś nadrobiłem to sobie z nawiązką :-) Dalszą eksplorację przerwał jednak remont drogi, a że do mojej "mety" miałem już niewiele, postanowiłem nie szukać kolejnego wjazdu i zawrócić. Krótko przed startem, wymieniłem lekki uśmiech z wjeżdżającym na drogę kolarzem :-)
W drodze powrotnej już tylko jechałem, ciesząc się rowerem i uśmiechając do ludzi. Dzień był śliczny :-) Mimowolnie trzymałem się w jakieś odległości od wspomnianego kolarza, a gdy zwolniłem, siadł mi na koło, a po kilku chwilach już normalnej jazdy, zostałem przez niego zagadany. Po szybkim "nicht fersteien" przeszliśmy na angielski i trochę pogadaliśmy o rowerowych pierdółach i tak dalej :-) Tuż przed moim zjazdem zostaliśmy zatrzymani przez jakiegoś jegomościa, który coś do nas powiedział po niemiecku. Ja ni w ząb rozumiejąc, pewnie zawróciłbym i szukał innego wyjazdu. Na szczęście miałem obok siebie nowo poznanego kompana, który przetłumaczył mi owe zdanie. Mieliśmy po prostu uważać, bo na trasie znajdowało się dużo pieszych. Chyba ktoś tam na górze o mnie pomyślał, podsuwając mi go akurat teraz... Ruszyliśmy dalej, lawirując ostrożnie pomiędzy biegaczami. Chwilę później zjechałem w kierunku miasta, odprowadzając czarną kolarkę wzrokiem.

 Tyle co wjechałem na drogę rowerową i już konieczny postój ;-)


Nowe rowerowe doświadczenie :-) Przejazd tunelem :-) (nielegalnego w Budapeszcie nie liczę ;-) ) Nawet nawigacja się na chwilę pogubiła! :-)


Widok na miasto :-)


Kolejny tunel :-) Oczywiście wyjaśniła się też mini-zagadka, dlaczego wszyscy rowerzyści jechali wcześniej z włączonymi światłami :-)


Ponownie widok na miasto i plac zabaw z zakręconą ślizgawką :-)


W miejscu, na które wczoraj mogłem jedynie z tęsknotą popatrzeć :-)


Na wylocie z Wuppertalu.


Chyba przy starych torach? ;-) Hm... Na wszelki wypadek zrobię zdjęcie ;-)


Wspomnienie cudownego zjazdu z wczoraj :-)


Gdzieś poza miastem :-)


Do umownej mety już tak niewiele... Wracam. Pora kończyć przygodę...


Dane wyjazdu:
35.50 km 0.00 km teren
02:02 h 17.46 km/h:
Maks. pr.:45.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Krajobrazowo w okolicach Wuppertalu :-)

Piątek, 1 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Wczorajszy wyjazd z różnych powodów nie doszedł do skutku. Nawet gdy planowałem sobie trasę na dziś, nie miałem weny. Jak się później miało okazać, udało mi się jednak wyrysować coś naprawdę fajnego! Zaraz po śniadaniu wyruszyłem :-)



Pierwszy - miejski etap - nie był zbyt ciekawy. Ot, jazda po mieście. Dodatkowo ślad prowadził mnie na zakaz wjazdu, więc nie udało mi się wjechać od razu na ścieżkę rowerową. Krążyłem więc uliczkami (a nawet schodami!) w poszukiwaniu wjazdu. Ostatecznie udało mi się to dopiero na wylocie z Wuppertalu(!), a dodatkowo kilkaset metrów wcześniej zauważyłem jak owa droga rowerowa wspaniale biegnie. Zdenerwowałem się! Poniżej mnie rowerzyści śmigali sobie pomiędzy wysokimi na kilkadziesiąt metrów skalnymi ścianami, bez samochodów, bez świateł i w totalnym spokoju. Wkrótce jednak i ja mogłem zaznać ciszy na rowerowym trakcie :-) Troski odeszły w dal ;-)
Zanim dojechałem do centrum Schwelm, jeszcze trochę się namotałem, "chcąc" nawet wjechać na autostradę ;-) Przed samym centrum odbijałem się jeszcze od zakazów wjazdu, ale później było już bez przeszkód :-) Gdy wjechałem z powrotem na główną, wyprzedziły mnie dwa ciekawe pojazdy: jeden stylizowany na amerykański, drugi - super niski żółty sportowy bolid. Po kilkudziesięciu metrach wjechałem w las :-) Piąłem się w górę, podziwiając superaśne widoki! Oj, gdybym nie zabrał ze sobą Antka, naprawdę dużo bym stracił... Na moment wyjechałem na asfalt, by ponownie zatopić się na leśnym szlaku, a po drugiej stronie rzeki Wupper czekał mnie naprawdę świetny trakt! Mknąłem wzdłuż brzegu rzeki, która wiła się poniżej, a pod koniec tego etapu, zaliczyłem dosyć stromy podjazd, który przywołał wspomnienie z ubiegłorocznych Gór Kaczawskich. Naokoło rozciągały się pagórki, na których pasły się krowy, a także konie. Zacząłem mocno żałować, że już musimy wracać!
Zmierzałem już w kierunku Wuppertalu, a gdy wyjechałem z wąskiej ścieżki, od razu rozpoznałem ten cholerny stromy podjazd, z którym męczyłem się pierwszego dnia ;-) Że trafiłem akurat tutaj! :-) Tym razem jednak było pięknie słonecznie, a ja byłem dużo silniejszy :-) Tuż przed szczytem zrobiłem sobie fotograficzny postój :-) Od domu dzieliło mnie kilka kilometrów, śmigałem w dół serpentynami na głównej drodze, zatrzymując się jeszcze na chwilę przy fajnym punkcie widokowym, a na sam koniec - mimo śladu w nawigacji - i tak pokręciłem dojazd, lawirując między uliczkami :-) Na miejscu zostałem przywitany z balkonu przez Aneczkę :-) Cóż to był za fajny wyjazd!

 W centrum Schwelm. 


Pierwszy leśny postój za Schwelm.


Super zjazd i piękne górskie zbocze biegnące obok drogi. W oddali słychać owieczki :-)


Kolejny ładny widok już na skraju lasu.


Wydrążona w pniu drzewa rzeźba i pięknie prezentujący się Antoś :-)


Za mną cudny szlak, nieco kamienisty i lekko wymagający :-) Postój przy owcach :-)


Super szumi Wupper :-) Na chwilę szum uzupełnia ruszające ze świateł żółte Porsche ;-) 


W drodze do kolejnego rezerwatu.


Zjazd z góry, wybój i gałązka - mamy przymusowy postój :-)


Uroczo biegnące tory. Chwilę później na podjeździe kamienie uskakiwały spod kół :-) Ze dwa razy opona uślizgnęła się również na nawierzchni. Daliśmy rady :-)


Most na rzece Wupper ;-)


Cudnie biegnąca ścieżka przy rzece. Wokoło szum wody... Uszczęśliwiły mnie też uchwycone jeszcze symptomy wiosny :-) Wyjazd do Koźla na fotografowanie przebiśniegów nie doszedł do skutku, więc radość tutaj była tym większa :-)


Nieco większy ul i kolejne kilometry pośród pięknych widoków ;-) Aż żal wracać! 


Tuż za mega podjazdem. Chwila wytchnienia i kojące widoki naokoło...


Kamienisty dojazd do tunelu. Wydawało się łatwo, ale rowerek tańczył :-)


"Cholerny" podjazd ;-) Wyjechaliśmy akurat na niego! :-) Od razu go poznałem ;-) Zdjęcie już na w miarę płaskim :-) 


Symboliczny postój. Tu zaczynałem przygodę z okolicą i tutaj ją kończę... W sercu się kotłuje... Szkoda, naprawdę szkoda, że powrót już tuż tuż... Mam nadzieję na powrót tutaj najszybciej jak to będzie dane...


Widok na Wuppertal. Pora pożegnać się rowerowo z miastem.