Info
Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)Więcej moich rowerowych statystyk.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Grudzień1 - 0
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik4 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 0
- 2019, Sierpień10 - 0
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec7 - 0
- 2019, Maj1 - 0
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec1 - 0
- 2019, Luty2 - 0
- 2019, Styczeń1 - 0
- 2018, Grudzień1 - 0
- 2018, Listopad2 - 0
- 2018, Październik4 - 0
- 2018, Wrzesień11 - 0
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec16 - 0
- 2018, Czerwiec12 - 0
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień13 - 0
- 2018, Marzec4 - 0
- 2018, Luty5 - 0
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik7 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień20 - 0
- 2017, Lipiec17 - 0
- 2017, Czerwiec24 - 0
- 2017, Maj31 - 0
- 2017, Kwiecień6 - 0
- 2017, Marzec6 - 0
- 2017, Luty2 - 0
- 2017, Styczeń2 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad2 - 0
- 2016, Październik12 - 0
- 2016, Wrzesień7 - 0
- 2016, Sierpień17 - 0
- 2016, Lipiec9 - 0
- 2016, Czerwiec10 - 0
- 2016, Maj19 - 0
- 2016, Kwiecień18 - 0
- 2016, Marzec4 - 0
- 2016, Luty3 - 0
- 2016, Styczeń8 - 0
- 2015, Grudzień5 - 0
- 2015, Listopad4 - 0
- 2015, Październik6 - 0
- 2015, Wrzesień23 - 0
- 2015, Sierpień24 - 0
- 2015, Lipiec26 - 0
- 2015, Czerwiec22 - 0
- 2015, Maj26 - 0
- 2015, Kwiecień22 - 0
- 2015, Marzec25 - 0
- 2015, Luty19 - 0
- 2015, Styczeń14 - 0
- 2014, Grudzień8 - 0
- 2014, Listopad20 - 0
- 2014, Październik20 - 0
- 2014, Wrzesień5 - 0
- 2014, Sierpień6 - 0
- 2014, Lipiec6 - 0
- 2014, Czerwiec7 - 0
- 2014, Maj10 - 0
- 2014, Kwiecień7 - 0
- 2014, Marzec6 - 0
- 2014, Luty4 - 0
- 2014, Styczeń4 - 0
- 2013, Grudzień1 - 0
- 2013, Listopad2 - 0
- 2013, Październik2 - 0
- 2013, Wrzesień4 - 0
- 2013, Sierpień11 - 0
- 2013, Lipiec7 - 0
- 2013, Czerwiec8 - 0
- 2013, Maj3 - 0
- 2013, Kwiecień2 - 0
- 2013, Marzec1 - 0
- 2013, Luty1 - 0
- 2013, Styczeń2 - 0
- 2012, Grudzień2 - 0
- 2012, Listopad3 - 0
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 0
- 2012, Sierpień21 - 0
- 2012, Lipiec21 - 0
- 2012, Czerwiec17 - 0
- 2012, Maj20 - 0
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec8 - 0
- 2012, Luty10 - 0
- 2012, Styczeń11 - 0
- 2011, Grudzień9 - 0
- 2011, Listopad13 - 0
- 2011, Październik4 - 0
- 2011, Wrzesień19 - 0
- 2011, Sierpień23 - 0
- 2011, Lipiec31 - 0
- 2011, Czerwiec22 - 0
- 2011, Maj27 - 0
- 2011, Kwiecień16 - 0
- 2011, Marzec14 - 0
- 2011, Luty7 - 0
- 2011, Styczeń7 - 0
- 2010, Grudzień9 - 0
- 2010, Listopad9 - 0
- 2010, Październik17 - 0
- 2010, Wrzesień24 - 0
- 2010, Sierpień22 - 0
- 2010, Lipiec4 - 0
- 2010, Czerwiec5 - 0
- 2010, Maj1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Z balastem, czyli... nie sam ;-)
Dystans całkowity: | 5210.35 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 292:53 |
Średnia prędkość: | 17.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.64 km/h |
Liczba aktywności: | 178 |
Średnio na aktywność: | 29.27 km i 1h 39m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
10.61 km
0.00 km teren
00:44 h
14.47 km/h:
Maks. pr.:22.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Moczymy stópki w leśnym jeziorku :-)
Sobota, 6 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 0
Po moim powrocie wybraliśmy się jeszcze na przejażdżkę z maluchami :-) No przecież nie po to braliśmy przyczepkę, aby stała! :-)Tempo jazdy było spokojne ;-) Za Świerklami przez asfaltową drogę przebiegła mi jaszczurka :-) Prócz tej atrakcji, aż do leśnego zjazdu nie działo się nic ciekawego. Dodatkowo dzieciaki posnęły i o ile w przypadku Kasi było to nawet wskazane, tak co do Karola już nie bardzo :-) Gdy dojechaliśmy na miejsce, przystanęliśmy na chwilę przy brzegu. Niedługo po tym, podjechał do nas motocyklista z Brzegu. Zawiązała się kilku zdaniowa wymiana na temat tutejszych okolic i ryb, których my akurat nie łowimy :-) Ruszyliśmy dalej, a gdy dojechaliśmy do kolejnego jeziorka, postanowiliśmy tym razem włożyć więcej samozaparcia w budzenie Karola :-) Dla niego wizyta tutaj byłaby świetną atrakcją! Obudził się z marudzeniem ;-) Nie trwało to długo, bo już po chwili chlapaliśmy stopy w zimnej z początku wodzie! :-) Było super, a Karolek był w siódmym niebie! :-) Zatrzymaliśmy się jeszcze raz na jednym z ostatnich pomostów, by powtórzyć zabawę, a później ruszyliśmy już w dalszą drogę :-) Lasem dojechaliśmy do asfaltowej drogi, którą z kolei dostaliśmy się do placu zabaw :-) Karol ponownie miał fajną atrakcję :-) Pobiegaliśmy razem po tamtejszych konstrukcjach i udaliśmy się już w ostatnią rowerową drogę tego dnia - prosto do domku :-) Było super fajnie! :-)
Pierwszy postój przy brzegu :-)
Odważna kaczka :-) Wszystkie inne uciekają :-) Nawet te dzisiejsze przy stawach w Pokoju... Dlatego nie było ich na zdjęciu ;-)
Martwy sezon dla Pszczoły skończony :-) I bardzo dobrze! :-)
Moczymy nóżki w wodzie, a przy okazji można zerknąć dookoła :-)
Dzieci... Wizyta nad wodą, była dla Karolka wspaniałym przeżyciem i doświadczeniem :-)
Ostatni przystanek na trasie - plac zabaw w Świerkli.
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-), z Bąbelkiem :-), Z balastem, czyli... nie sam ;-), z Kwiatuszkiem :-)
Dane wyjazdu:
22.66 km
0.00 km teren
01:27 h
15.63 km/h:
Maks. pr.:24.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Krótka przyczepkowa traska na powtórkę :-)
Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 0
Od wczorajszego wieczora jesteśmy na Surowinie :-) Szykuje się wspaniały długi weekend z super letnią pogodą! :-) Przyczepka zabrana! :-) Kolejnego dnia, zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy w pierwszą małą traskę :-)W związku z problemem z serwisem mapowym postanowiłem, że pojedziemy trasę, jaką już kiedyś robiliśmy z Karolkiem :-) Wyruszyliśmy w kierunku Świerkli, by po niedługim czasie zatopić się w lesie :-) Było bardzo ciepło! :-) W Brzeziu zatrzymaliśmy się na sekundę, gdyż Kasia troszkę zamarudziła, ale byliśmy już niedaleko Balatonu, więc szybko ruszyliśmy dalej, mijając po drodze bociana w gnieździe :-) Dojeżdżając na miejsce, zauważyłem stojący nieco dalej plac zabaw :-) Karolek miał gdzie trochę pobiegać :-) Kasia już spała, więc już po kilku minutach ruszyliśmy w dalszą drogę :-) Przemierzaliśmy teraz dystans fajną asfaltówką, z polami naokoło :-) Słońce grzało i było cudnie! Dojechaliśmy do miejsca, gdzie ostatnim razem z powodu psa zapobiegawczo wjechaliśmy w las i tym razem ten pies znów tam był. Ponownie niezabezpieczony! Leżał leniwie w słońcu, więc przejechaliśmy tamtędy w ciszy. Za nawrotem wjechaliśmy na super fajną asfaltową drogę, biegnącą w pięknym lesie :-) Okazało się też, że i Karolek odpadł ;-) Po kilku km wjechaliśmy na drogę rowerową, gdzie natknęliśmy się na uprzejmego kolarza :-) Nie dojeżdżając do Kup zjechaliśmy w bok w las :-) Zrobiło się piaszczyście, a Antkowe tylne koło od czasu do czasu świetnie buksowało! Dosłownie! :-) Leśny odcinek był zdecydowanie wolniejszy :-) Gdy nawróciliśmy w kierunku Surowiny z drogi biegnącej przed nami w krzaki uciekł lisek :-) Byliśmy już bardzo blisko domu :-) Na miejsce dotarliśmy jadąc odkrytą przeze mnie niedawno polną drogą :-)
_
Dlaczego tak krótko...!
Nad Balatonem :-)
Aaa... Relaksio... ;-)
Hasanie po placu zabaw :-)
Super fajna droga w lesie :-)
Chwilę wcześniej ta jaszczurka przebiegła mi prawie po oponie :-)
Po pierwszym piaszczystym OeSie ;-)
A tego asfaltu, to chyba tu nie było...
Dzień, pogoda, niebko... Pięknie!
Wieża widokowa :-) Już (za) blisko domu...
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-), z Bąbelkiem :-), Z balastem, czyli... nie sam ;-), z Kwiatuszkiem :-)
Dane wyjazdu:
4.28 km
0.00 km teren
00:11 h
23.35 km/h:
Maks. pr.:36.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Praca 020615
Wtorek, 2 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 0
Poranek jak co dzień ;-) Znów pobudka po szóstej :-) Swoją drogą, to powinienem wrócić do dawnego rygoru...Na pobliskim wysokim drzewie ptaki ćwierkały jak szalone :-) W uszach brzęczały pszczoły siadające na krzew rosnący obok. To były przyjemne odczucia... :-) Droga minęła mi standardowo. Dziś byłem przed pociągiem ;-)
Dzień wciąż był piękny :-) Na skrzyżowaniu z Bema moją uwagę przykuł jeden rowerzysta przede mną. Piootreek! - krzyknąłem. Dalej jechaliśmy już razem :-) Pogadaliśmy nawet chwilę przed klatką, ale każdego z nas gonił czas. Może za trzy tygodnie w Czechach? ;-)
Dane wyjazdu:
4.35 km
0.00 km teren
00:11 h
23.73 km/h:
Maks. pr.:35.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Praca 280515
Czwartek, 28 maja 2015 · dodano: 30.05.2015 | Komentarze 0
Wstałem troszeczkę wcześniej, biorąc ze sobą dzieciaki. Widok za oknem ani nie zachęcał, ani nie zniechęcał. Szaro i pochmurnie.Przed klatką ubrałem kurtkę i ruszyłem. Początkowo wszystko wydawało się być OK, ale później napęd na jednej z używanych podczas jazdy koronek znów zaczął świrować. Nie tak mocno jak wcześniej, ale jednak...
Wracając starałem się znów wybadać sprawę, ale nie było mi to dane :-) Za przejazdem zostałem zatrzymany przez Olę :-) Pogadaliśmy chwilę we trójkę razem ze sprzątaczką, a gdy już ruszyliśmy nie miałem jak rozpędzić łańcucha. Ostatecznie pędząc fajnie dojechałem do domku :-)
Dane wyjazdu:
33.33 km
0.00 km teren
02:09 h
15.50 km/h:
Maks. pr.:26.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Jedziemy po łące, goniąc zające :-)
Sobota, 16 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0
W końcu! W końcu weekend, który mogliśmy wykorzystać rowerowo z dziećmi! :-) Pogoda była przecudna! Spakowaliśmy się po śniadaniu i poszło to nam bardzo sprawnie :-) Zmieniłem nieco kolejność działań, a Ania dała radę zejść z Bąbelkiem i Kwiatuszkiem :-)Szybko wjechaliśmy na niebieski szlak :-) Pod jego koniec wyprzedziliśmy starszego pana jadącego na rowerze i słuchającego reklam w schowanym gdzieś radiu ;-) Cudnie świeciło słońce, a naokoło rozkosznie pachniało rzepakiem... Gdy wyjechaliśmy ze Starego Koźla, moim oczom ukazał się zając kicający drogą w naszą stronę! Chwilę później ujrzała go Aneczka, a gdy ujrzał nas ów zając, począł uciekać drogą w drugą stronę! :-) Na nic zdało się szybkie uruchamianie aparatu w komórce (w dodatku jeszcze Damian zadzwonił akurat teraz! :-) ) - zając czmychał z kadru niczym zawodowiec, a jechaliśmy za nim naprawdę długo! :-) Szkoda, że Karolek nie mógł go też zobaczyć... :-) W Bierawie przy rzeczce natknęliśmy się na jakąś obwoźną bibliotekę, czy coś podobnego (pamięć mi szwankuje ;-) ), a przy wiacie stało sporo rowerów :-) Przy okazji okazało się, że przyczepka mieści się między mostkowymi barierkami ;-) Kiedyś będzie trzeba sprawdzić to też na mostku przy przejeździe kolejowym :-) Mknęliśmy dalej, a wyjeżdżając już z Bierawy, usłyszałem jakieś dziwne chrobotanie z tyłu. Okazało się, że chyba nie zapiąłem lewej strony przyczepki... Roztargnienie, czy skleroza? ;-) Niebawem minęliśmy małe bajorko z rechoczącymi żabami i już byliśmy w Lubieszowie :-) Stąd - drogą przez las - dotarliśmy na miejsce, zatrzymując się na sekundkę przy leśnych ulach :-)
Gdy tylko rozłożyliśmy się przy piaskownicy, na horyzoncie pojawił się jakiś na czarno ubrany pan. Wyszedłem mu na spotkanie domyślając się, że to ochroniarz. Był bardzo pogodnie usposobiony, a ponadto okazało się, że jest mieszkańcem tej samej dzielnicy naszego miasta co my :-) Po wyjaśnieniu kilku drobiazgów zaczęliśmy rozkoszować się ciszą i spokojem. Okazało się też, że poniżej na brzegu opala się jakiś jegomość, którego wcale na początku nie zauważyliśmy! Czas mijał nam przyjemnie :-) Karolek robił babo, babo to sam, lub ze mną, a Kasia siedziała na kocyku, a pod koniec pobytu raczyła się kamykami ;-) Chmurki cudnie nadawały charakteru błękitnemu niebu... :-)
Droga powrotna początkowo była lekko marudna, ale dzieci szybko zasnęły i do samego Kędzierzyna dojechaliśmy w zupełnej ciszy :-) Dopiero na niebieskim szlaku najpierw obudził się Karolek, a później - jako logiczna następna część układanki - obudzona została Kasia :-) Na całej drodze mijaliśmy sporo rowerzystów :-) Któż nie chciałby chwytać tak pięknego dnia!
_
Trzeba, no trzeba częściej!
No chociaż jedno zdjęcie z rzepakiem! ;-)
Karol w żywiole :-)
Sklerotyczna zagadka częściowo wyjaśniona! :-) To Rajd Bibliotekarza! Cokolwiek to znaczy... ;-)
Leśne ule :-) Kadr ograniczały rosnące za plecami drzewka :-) Poza tym Karolowi śpieszyło się już do piaskownicy ;-)
Czas zabawy :-)
O nie! Paparazzi! ;-)
Karolowa pobudka na niebieskim szlaku :-)
Kategoria z Kwiatuszkiem :-), Z balastem, czyli... nie sam ;-), z Bąbelkiem :-), Wypady, nie w(y)padki ;-)
Dane wyjazdu:
4.99 km
0.00 km teren
00:15 h
19.96 km/h:
Maks. pr.:28.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Praca 130515
Środa, 13 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0
Noc miałem niespokojną. Niby spałem, a wierciłem się...Na zewnątrz było lekko pochmurno. Jechaliśmy razem z Aneczką, ale mnie było trochę śpieszno i wspólna jazda troszeczkę mi doskwierała. W ciągu dnia niebo zrobiło się pięknie błękitne :-) Po pracy podjechałem jeszcze do sklepu, czując fajną rowerową lekkość poruszając się po mieście :-) Było cudnie :-)
Dane wyjazdu:
4.33 km
0.00 km teren
00:12 h
21.65 km/h:
Maks. pr.:28.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Praca 070515
Czwartek, 7 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0
Dzień przywitał się z nami pięknym słońcem :-) Przy śniadaniu miałem trochę zamieszania z kręcąca się Kasią, ale dałem rady ;-) Dziś jechałem z Aneczką :-)Ruszyliśmy niemrawo ;-) Jadąc cały czas obok siebie rozmawialiśmy i bardzo sympatycznie się nam razem jechało :-) Od Bema średnia wzrosła o nieco ponad 5 km! ;-)
W drodze powrotnej miałem cały czas pod wiatr :-) Na Kościuszki trafiłem dosłownie na ścianę! Ogólnie jednak dzień był przepiękny :-) Super się jechało w krótkim rekawku! :-)
Dane wyjazdu:
4.31 km
0.00 km teren
00:13 h
19.89 km/h:
Maks. pr.:33.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Praca 050515
Wtorek, 5 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0
Wstałem dziś totalnie niewyspany. Jak zwykle zjadłem śniadanie z Karolkiem i wyszedłem do pracy.Dojazd standardowy oprócz pałętającego się przede mną busa.
Przed wyjściem zadzwoniłem do Oli. Spoko mi się z nią wczoraj wracało :-) Dziś swoje musiałem odczekać ;-) Jechaliśmy dyskusyjnym tempem, ale już w połowie Ola stwierdziła, że pędzę :-) Ja jednak tempo jazdy zwiększyłem dopiero za Towarową ;-)
Dane wyjazdu:
4.32 km
0.00 km teren
00:13 h
19.94 km/h:
Maks. pr.:30.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Praca 040515
Poniedziałek, 4 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0
Przebudziłem się jakieś pół godziny przed budzikiem, starając się jeszcze zasnąć. Przez pójście spać po dwunastej odczuwałem niedobór snu. Przygotowania do wyjścia po urlopie były mimo wszystko spokojne, na zasadzie co będzie to będzie :-)Na dworze panował lekki deszczowy zapach po nocy. Było też chłodniej niż się tego spodziewałem.
Wracałem z Olą spokojnym tempem do końca Towarowej. Później zagalopowałem się na przejściu dla pieszych, na szczęście właścicielka małego pieska zachowała czujność ;-) Zrobiło się ładnie, słonecznie :-)
Dane wyjazdu:
21.87 km
0.00 km teren
01:04 h
20.50 km/h:
Maks. pr.:36.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Wuppertal - cudna droga rowerowa!
Sobota, 2 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0
Ostatni poranek w Wuppertalu przywitał nas piękną pogodą. Korzystając z tego, oraz z faktu, że pozostali uprzejmie się lekko podporządkowali, mogłem ponowić próbę przejazdu drogą rowerową, biegnącą w miejscu starych torów kolejowych.Dojazd jak zwykle porypałem, ale tym razem w kluczowym momencie udało mi się znaleźć wjazd :-) Od razu rzuciła mi się w oczy pozostawiona przy drodze stacja kolejowa :-) Było też dosyć sporo innych użytkowników: rowerzystów, spacerowiczów, biegaczy, a nawet trafił się jeden Croozer :-) Jadąc zatrzymywałem się dosyć często, by chwytać widoki rozpościerające się wokoło. A było na co patrzeć: krajobrazy w oddali, czy też żyjące miasto u stóp. Słońce mocno cieszyło, podobnie jak sama droga, ale kilka razy pojawił się też lekki smutek, że to już tym razem koniec... Wjeżdżając pomiędzy skalne ściany zdałem sobie sprawę, że wczoraj dosłownie przejechałem wjazd :-) Na szczęście dziś nadrobiłem to sobie z nawiązką :-) Dalszą eksplorację przerwał jednak remont drogi, a że do mojej "mety" miałem już niewiele, postanowiłem nie szukać kolejnego wjazdu i zawrócić. Krótko przed startem, wymieniłem lekki uśmiech z wjeżdżającym na drogę kolarzem :-)
W drodze powrotnej już tylko jechałem, ciesząc się rowerem i uśmiechając do ludzi. Dzień był śliczny :-) Mimowolnie trzymałem się w jakieś odległości od wspomnianego kolarza, a gdy zwolniłem, siadł mi na koło, a po kilku chwilach już normalnej jazdy, zostałem przez niego zagadany. Po szybkim "nicht fersteien" przeszliśmy na angielski i trochę pogadaliśmy o rowerowych pierdółach i tak dalej :-) Tuż przed moim zjazdem zostaliśmy zatrzymani przez jakiegoś jegomościa, który coś do nas powiedział po niemiecku. Ja ni w ząb rozumiejąc, pewnie zawróciłbym i szukał innego wyjazdu. Na szczęście miałem obok siebie nowo poznanego kompana, który przetłumaczył mi owe zdanie. Mieliśmy po prostu uważać, bo na trasie znajdowało się dużo pieszych. Chyba ktoś tam na górze o mnie pomyślał, podsuwając mi go akurat teraz... Ruszyliśmy dalej, lawirując ostrożnie pomiędzy biegaczami. Chwilę później zjechałem w kierunku miasta, odprowadzając czarną kolarkę wzrokiem.
Tyle co wjechałem na drogę rowerową i już konieczny postój ;-)
Nowe rowerowe doświadczenie :-) Przejazd tunelem :-) (nielegalnego w Budapeszcie nie liczę ;-) ) Nawet nawigacja się na chwilę pogubiła! :-)
Widok na miasto :-)
Kolejny tunel :-) Oczywiście wyjaśniła się też mini-zagadka, dlaczego wszyscy rowerzyści jechali wcześniej z włączonymi światłami :-)
Ponownie widok na miasto i plac zabaw z zakręconą ślizgawką :-)
W miejscu, na które wczoraj mogłem jedynie z tęsknotą popatrzeć :-)
Na wylocie z Wuppertalu.
Chyba przy starych torach? ;-) Hm... Na wszelki wypadek zrobię zdjęcie ;-)
Wspomnienie cudownego zjazdu z wczoraj :-)
Gdzieś poza miastem :-)
Do umownej mety już tak niewiele... Wracam. Pora kończyć przygodę...