Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Krótko, nie zawsze na temat ;-)

Dystans całkowity:13176.06 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:631:58
Średnia prędkość:20.72 km/h
Maksymalna prędkość:66.71 km/h
Liczba aktywności:910
Średnio na aktywność:14.48 km i 0h 41m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
13.30 km 0.00 km teren
00:49 h 16.29 km/h:
Maks. pr.:24.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 100517

Środa, 10 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0

Kolejny dzień na rowerze do pracy :-) W nocy był przymrozek, ale na dole wcale nie było już tak zimno jak się tego spodziewałem :-) Przy klatce ruch niesamowity ;-) Same sąsiady ;-)



Dojazd do pracy w słoneczku, bez wiatru, całkowicie bez oporu i totalnie na luzie :-)
W ciągu dnia wpadłem na fajny pomysł, aby po pracy skoczyć z Aneczką gdzieś na krótki objazd :-) Pogoda zrobiła nam się super, a i sam wyjazd był bardzo udany :-)




Dane wyjazdu:
8.14 km 0.00 km teren
00:30 h 16.28 km/h:
Maks. pr.:25.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Totalnie na luzaka... :-)

Wtorek, 9 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0

W trakcie obiadku zapragnąłem roweru :-) Początkowo myślałem o szosie, ale lekko niepewna pogoda odsunęła na bok ten plan :-) Przyszedł czas na Antosia :-)



Śmignąłem sobie na żabieniecki lasek :-) Miało być spokojnie i na totalnym luzie :-) Tak też było, ale nie spodziewiałem się takiego ruchu! Spacerowicze, czy to pary, czy z pieskami, rowerzyści :-) Prawie tłum! ;-) Pod koniec wyjazdu nawet zmarzłem... :-)



Dane wyjazdu:
4.87 km 0.00 km teren
00:20 h 14.61 km/h:
Maks. pr.:25.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 090517

Wtorek, 9 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0

Poranek dłuższy za sprawą wcześniejszej pobudki :-) Dwie minuty później Karol obudził się już cały dom, więc nawet nie bardzo coś porobiłem... :-)


Fajny spacer z Kasią na bagażniku, a później miła powtórka z dnia wczorajszego :-) Bardzo dobrze, że zdecydowałem się na rower :-) Powietrze lekko mroźne, ale za to słonecznie, więc może popołudnie będzie cieplutkie :-)
Popołudnie pozostało jednak wraz z mroźnym wiatrem. Po drodze wstąpiłem na urodziny, ale nie rozgrzałem się alkoholem - zdecydowanie wolałem rozgrzać się później na rowerze! :-) Powrót standardowy, okraszony popracowym zmęczeniem.


Dane wyjazdu:
6.27 km 0.00 km teren
00:19 h 19.80 km/h:
Maks. pr.:28.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 080517

Poniedziałek, 8 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0

Poranek przywitał mnie pięknym słońcem od wschodu :-) Gdy jednak przeszedłem do innego pokoju, od Biskupiej Kopy widać było mega szare chmury, wpadające nawet momentami w czerń... Do zakończenia śniadania, słoneczko nieco je ociepliło :-)



Od początku byłem super nastawiony na dzisiejszy rower :-) Antosiem jechało mi się bardzo przyjemnie i wygodnie, czyli jak zawsze ;-) Jeszcze sklep ze znajomą ekspedientką i o dziwo ostatni etap do pracy, był już tylko radosnym przeżywaniem rowerowej jazdy :-) Mmm... Ależ fajnie się jechało! :-)
Popołudnie nie było już tak słoneczne, ale cały dzień spędziłem rowerowo :-) Po wczorajszym super wypadzie i dzisiejszym poranku, w głowie miałem pięknie poukładane :-) Relaksio ;-) Śmignąłem na miasto do zegarmistrza, który niestety okazał się być zwykłym chamem... Nie zrażony postanowiłem nie tracić tam więcej czasu i czym prędzej wsiąść na Antka :-) Sprawdzenie miejsca, gdzie niegdyś śmigałem na gokarcie też się nie udało, ponieważ stała tam koparka i grzebała coś przy torach :-) To też ani troszkę nie popsuło mi samopoczucia :-) Pod koniec jazdy drogą rowerową, byłem już jednak nieco zmęczony tym miejskim mega ruchem... :-) Mimo wszystko - nie ma to jak rower! Och... Muszę, no muszę częściej! :-)


Dane wyjazdu:
28.50 km 0.00 km teren
00:58 h 29.48 km/h:
Maks. pr.:52.62 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Z zapachem rzepaku... :-)

Sobota, 6 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0

Cały dzisiejszy dzień jakoś odbijałem się od ścian i nie zrobiłem praktycznie nic... Moje przygotowania do Maratonu, to jakiś ponury żart. W zasadzie, to przecież nawet nie zacząłem... Za sprawą Aneczki i wypowiedzianego przez nią ot tak po prostu i zwyczajnie "idź na rower", udało się uratować choć cząstkę dnia...



Zacząłem niemrawo, jadąc po drodze rowerowej w pozycji wyprostowanej. Na obwodnicy przyśpieszyłem nieznacznie, a tempo zacząłem zwiększać za Reńską Wsią. Wszędzie pachniało rzepakiem, a za sprawą tego, że po południu w końcu odeszły chmury i pojawiło się słońce, wycieczka była jeszcze przyjemniejsza :-) Za nawrotem w Sukowicach trafiłem na przeciwny wiatr, który towarzyszył mi już do samego końca. Byłem już jednak rozgrzany i w zasadzie, to był on dla mnie swoistą motywacją :-) Zrzuciłem przerzutkę i na wyższej kadencji, utrzymywałem całkiem przyzwoite jak na siebie tempo :-) Pod koniec wyjazdu zacząłem też częściej patrzeć na licznik, by tą całkiem dobrą średnią utrzymać :-) To była fajna praca całego organizmu :-) Zwolniłem jak zawsze, wjeżdżając na drogę rowerową za rondem :-)



Dane wyjazdu:
4.69 km 0.00 km teren
00:15 h 18.76 km/h:
Maks. pr.:29.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 020517

Wtorek, 2 maja 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0

W związku z tym, że dzieci zostały w domu z babcią, mogliśmy wybrać się do pracy na rowerach :-) Nie bardzo obchodziły nas nawet prognozy pogody ;-)



W drodze do, wizyta w piekarni, a później już rowerowe zbieranie sił przed ciężkim dniem. W trakcie tych ośmiu godzin trochę popadało, ale akurat na wyjście było już bez deszczu. Jak dla mnie mogło nawet lać - z Antosiem nie mielibyśmy z tym problemu :-) W drodze powrotnej na Kościuszki jak zwykle pełno demotywujących samobójców. Nawet matki z dziećmi... Straszne!


Dane wyjazdu:
51.41 km 0.00 km teren
01:54 h 27.06 km/h:
Maks. pr.:57.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Dwa wyjazdy na dwa kółka ;-)

Sobota, 29 kwietnia 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0

Cały dzień okazał się być bardzo rowerowy :-) Przed południem wyszliśmy z Karolkiem na rower :-) Ja miałem w zanadrzu klucz do odkręcenia bocznych kółek ;-) Jak na pierwszy raz młodziak poradził sobie nad wyraz dobrze! W zasadzie, to pod koniec drogi powrotnej do domu, był w stanie kilka metrów pokonać samodzielnie! A przecież to był jego pierwszy raz z dwoma kółkami! Byłoby jeszcze lepiej, gdyby całą uwagę poświęcił jeździe, ale wiadomo jak to dziecko ;-) Tato, skręcimy tam? A może tam? A gdzie prowadzi tamta droga? Tato to, tato tamto ;-) Tato, wracajmy do lasu ;-) Tato, tato, tato, tato ;-) Na tą chwilę wygląda to jednak na tyle dobrze, że zastanawiam się, czy do poniedziałku Bąbel nie będzie śmigał sam... :-)
Dzień rozkręcił się również i pogodowo :-) W związku z tym, że po całodziennych przygodach trochę zaczęło brać mnie znużenie, postanowiłem zrezygnować z wcześniejszych domowych planów i ponownie wyruszyć w trasę! :-) Była już ułożona - już rano chciałem przejechać dzisiejszą nitkę w drugą stronę :-)



Początkowo smagał mnie chłodny wiatr, ale szybko się rozgrzałem :-) Niestety na początku Raszowej zauważyłem, że padła mi nawigacja. Nie przejąłem się tym wcale, koncentrując się na jeździe. Rozruszane mięśnie i stawy pozwalały na dynamiczną jazdę :-) Fajnie było! :-) Na szczycie Góry św. Anny nie było już tak spokojnie, ale jak zawsze przywitałem się z Karolem i ruszyłem w dół :-) Od tej pory aż do samych Sławięcic utrzymywałem bardzo fajne tempo i na prostej za Zalesiem pożałowałem tego, że nie będę w stanie sprawdzić na śladzie GPS swojej prędkości na tym odcinku. Nic to... Trzeba będzie trasę powtórzyć ;-) Słońce od czasu do czasu chowało się za chmurami i czasem robiło się nieco szarawo, ale już wcześniej włączyłem lampkę. W lesie zostałem jednak obtrąbiony przez jakiegoś pajaca, który wyprzedził mnie z prędkością kwalifikującą się do wysokiego mandatu. Niezrażony jechałem dalej, choć w starej Blachowni dopadł mnie mały spadek sił. Co by nie było przerwę w jeździe miałem sporą, a tempo jazdy na ostatnich kilometrach zużywało trochę energii. Śmiało jednak dodreptałem do obwodnicy :-) Tamże jakiś kolejny super kierowca próbował mnie wyprzedzać na wąskim rondzie, co jednak zdecydowanie mu wyperswadowałem. Później było już spokojnie :-) Udał mi się bardzo fajny rowerowy dzionek :-)

O tej porze roku podjazd na Górę św. Anny jest bardzo urokliwy :-) Dodatkowo przejrzystość powietrza dawała świetną widoczność z góry :-)


Cześć! ;-)


Go Zaksa! :-)


Dane wyjazdu:
50.84 km 0.00 km teren
01:58 h 25.85 km/h:
Maks. pr.:60.62 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Nareszcie początek sezonu?

Sobota, 29 kwietnia 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0

Wstałem dziś wcześniej niż zwykle :-) Poniekąd zachęciła mnie do tego jasna aura za oknem :-) Gdy wstałem, w kuchni położnej od wschodu, zaczynało przebijać się słońce :-) Nie trwało to jednak długo, bo już raptem po kilku minutach niebo pokryła warstwa szarych chmur. Przygotowałem więc śniadanie Karolkowi oraz sobie, by być w gotowości do wyjścia.



Ponownie przejaśniło się po dziewiątej :-) Trochę przebierania, napompowanie kół z nowymi oponami i już mnie nie było! :-) Pierwsze dwa skręty na skrzyżowaniach obrałem minimalnie mniej pewnie, ale już za rondem na które wjeżdżać nie można, byłem już szosowo przełamany ;-) Nie martwił mnie nawet mokry asfalt :-) Tempo jazdy od razu zrobiło się dużo szybsze :-) Troszkę przeszkadzał wiatr i aż do Sławięcic było lekko mroźno, a także coś lekko strzykało mnie w kolanie i  czułem lewego Achillesa - to chyba "pamiątka" po zeszłorocznym Pradziadzie... Gdy pokonałem wietrzny odcinek przed Górą św. Anny, temperatura nieco wzrosła i również mój organizm zaczął wydawać bardziej pozytywne sygnały :-) Mięśnie pracowały równiej, Achilles stracił głos... ;-) Powoli i miarowo piąłem się w górę :-) Na szczycie, tak jak zwykle przywitałem się z Karolem i po napisaniu lokalizacyjnego SMS'a do bazy, wyruszyłem w drogę do domu :-) Zjeżdżało się wybornie! Miałem też wrażenie, że poprawiono w kilku miejscach asfalt... Gdy zjechałem już na równinę nadszedł moment, gdy mój organizm przełamał się ostatecznie :-) Do samego Kędzierzyna kilka razy dość mocno dociskałem: całą prostą między Leśnicą, a Raszową, w lesie, czy na wlocie do Kłodnicy i później do świateł również. Po postoju na światłach zabrakło mi nieco wprawy, by szybko wpiąć w pedał drugą stopę, lecz gdy tylko to zrobiłem, aż do samego ronda prułem powyżej czterdziestki. Na całym tym odcinku wyprzedził mnie tylko jeden samochód! :-) Jadąc już drogą rowerową, zwolniłem jak zwykle, a wchodząc do domu wypowiedziałem jedno słowo: bosko! :-)

Za Sławięcicami. Na horyzoncie niewidoczna na zdjęciu Góra św. Anny.


Cześć!


Piękna alejka u podnóża Góry św. Anny. Warto się tędy przejechać wczesną wiosną...


Mój pięknotek ;-)


Dane wyjazdu:
18.05 km 0.00 km teren
01:19 h 13.71 km/h:
Maks. pr.:33.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Roztocze 2017, dzień 1

Czwartek, 20 kwietnia 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0

Jakoś tak podziało się w naszym życiu, że ciągnie nas na Roztocze :-) Mnie może nie aż tak bardzo, ale Aneczka jakoś wytrzymać nie może... ;-) W tym roku zaplanowaliśmy też czas na roztoczański wyjazd, gdyż tym razem urlopować będziemy się w innym, jeszcze nie określonym miejscu :-) Pogodę mieliśmy mieć niezbyt dobrą, lecz każdego dnia na zewnątrz było dużo lepiej, niż pokazywali na monitorze, czy ekranie :-) Rowery zabrane, czas ruszać na szlak!



Początkowo ruszyliśmy do Florianki. Troszkę wiało, lecz gdy tylko wjechaliśmy w las, wiatr przestał być odczuwalny. Ponadto momentami słońce grzało i wtedy robiło się cieplutko przyjemnie :-) W drodze powrotnej skorzystaliśmy z rady naszego Gospodarza i odbiliśmy przy Malowanym Mostku, dojeżdżając do wieży widokowej. Podjazd był dość wymagający tym bardziej, że Antkowa tylna opona uślizgiwała się na trawie, a przednia pod wpływem nachylenia unosiła do góry :-) Warto było jednak podjechać :-) Tyle razy już byliśmy w Zwierzyńcu, a znów nowe miejsce zostało odwiedzone :-)

W Zwierzyńcu :-)


Przy ostoi konika polskiego :-)


Czarny Staw :-)


Na szlaku :-)


Florianka :-)


Wjeżdżamy na nowy trakt :-)


Wieża widokowa :-) Zdjęcie z drzewem - prawdziwie epickie ;-)


Powrót :-)


Dane wyjazdu:
41.14 km 0.00 km teren
01:31 h 27.13 km/h:
Maks. pr.:51.99 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Wyjazd na Ankę na szaro :-)

Czwartek, 30 marca 2017 · dodano: 23.12.2017 | Komentarze 0

Popołudnie okazało się być słoneczne :-) Nie czekałem zbyt długo ;-)



Początek wyjazdu nie był najlepszy, bo musiałem nieco doprowadzić do porządku jednego jegomościa, który nagle zapragnął wsiąść na rower na środku drogi rowerowej, dodatkowo stawiając go dosłownie w poprzek na całej jej szerokości! Emocje wzrosły jeszcze bardziej, gdy podczas mijania najechałem na jakiś metalowy pręt... Ech... O całej sprawie zapomniałem dość szybko :-) Gdy wyjechałem z miasta, słońce gdzieś się zapodziało... Zrobiło się szaro. Szybko wjechałem na Ankę, a następnie nie dociskając za bardzo zjechałem w kierunku Wysokiej. Na niebie robiło się coraz bardziej szaro i zacząłem zastanawiać się, czy zgodnie z planem wjeżdżać na Alpenstrasse. Ostatecznie zrezygnowałem. Wracając minąłem w Kłodnicy nasze Biemdablju ;-)

Cześć! :-) Dawno się nie widzieliśmy :-)