Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Krótko, nie zawsze na temat ;-)

Dystans całkowity:13176.06 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:631:58
Średnia prędkość:20.72 km/h
Maksymalna prędkość:66.71 km/h
Liczba aktywności:910
Średnio na aktywność:14.48 km i 0h 41m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
24.03 km 0.00 km teren
01:24 h 17.16 km/h:
Maks. pr.:33.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Terenowy (niezamierzony) test błotników :-)

Sobota, 25 października 2014 · dodano: 07.11.2014 | Komentarze 0

Sobota :-) Plan był taki, aby podjechać sobie do Rud. Ciągnie mnie tam :-) Z uwagi jednak na ograniczoną ilość czasu, Rudy postanowiłem przesunąć na jutro (mam nadzieję ;-) ), a dziś wymyśliłem sobie inną trasę. Praktycznie z miejsca wpadłem na pomysł, aby sprawdzić trakt z Lenartowic na Blachownię :-) Wyszła mi z tego naprawdę przednia wycieczka :-)



Pogoda była iście jesienna. Bez słońca, chłodno, szaro i pochmurnie. Na rower wsiadłem jednak z ogromną chęcią :-) Za wiaduktem kolejowym, na skrócie z Azot do Piastów zatrzymałem się, aby pozbyć się jednej z koszulek. Ponadto zgotowałem błotnikom prawdziwy chrzest bojowy ;-) W zasadzie, to podczas tego wyjazdu wykorzystywałem praktycznie każdą okazję do tego, aby sprawdzić ich skuteczność. Dały radę :-) Niebawem dojechałem do Lenartowic, gdzie zaczynało się dla mnie nieznane :-) Prowadził mnie polny, błotnisty trakt, na którym spotkałem pasące się krowy. Jednej z nich (istnieją też przypuszczenia, że był to byk ;-) ) chyba mocno się spodobałem, bo muczała za mną, gdy odjeżdżałem i patrzyła tęsknym wzrokiem... Modelka faktycznie była z niej świetna ;-) Na jednym z postojów sięgnąłem również po termos z herbatą. Będę chciał rozważyć jego używanie podczas takich właśnie rowerowych wypadów :-) Zanim dojechałem do Blachowni, dwa razy wystraszyłem bażanty. Za drugim razem trzask, trzepot i ogólny hałas rozległ się, wyrywając mnie z objęć ciszy tak gwałtownie, że omal nie dostałem zawału! :-) Niedługo potem czekała mnie krowia przeszkoda, którą na szczęście ominąłem polem ;-) 
Po drugiej stronie Kłodnicy natrafiłem na kolejne jesienne widoki, ale również na nie zagospodarowane podmiejskie tereny. Było tu inaczej. Niby cywilizacja tuż obok, a wydawała się być odległa... Jadąc lasem, dosyć szybko dotarłem do Miejsca Kłodnickiego, gdzie odbiłem na nieznany mi dotychczas trakt. Oprócz pozawijanej, klimatycznej rzeczki, mogłem też zaobserwować kolejne jesienne symptomy. Postój zrobiłem sobie na prawdziwym liściastym dywanie! Prócz tego, cały czas frajdę sprawiało mi testowanie błotników ;-) Z lasu wyłoniłem się dosyć nagle, rozglądając się naokoło, aby jak najszybciej rozpoznać w którym miejscu Lenartowic przyjdzie mi wyjechać :-) Kolejna nieznana ścieżka zaliczona :-) Pozwoli mi na pewno budować lepsze trasy tej okolicy :-)
Wyjeżdżając z Lenartowic ponownie natknąłem się na wypasione krowy ;-) Moim zamiarem były teraz odwiedziny leśnego jeziorka na Kuźniczkach. Dojechałem tam, ostro naciskając na pedały, jadąc po wybojach :-) Później przycisnąłem również z radością, jadąc przy osiedlu domków, a wiadukt pokonałem z włączoną lampką :-) Chyba po raz pierwszy jechałem tędy z oświetleniem :-) Dotychczas zawsze na czuja :-) Trzeba zdecydowanie przyznać, że Antek to rower kompletny. Jeszcze tylko przejazd wietrzną obwodnicą i spełniony dojechałem do domku :-) 

Symptomy jesieni na azotowym skrócie :-)


Pierwszy test błotników zaliczony :-)


Błotnisty Ług. Kałuża przejechana na pełnej prędkości :-)


Trochę się zagalopowałem i zjechałem ze śladu. To chyba dobrze, że nie pojechałem wytyczoną wcześniej drogą :-)


Eksploracja nowych terenów przy Lenartowicach :-)


Modelka krowa ;-)


Kilka chwil później o mało co nie dostanę zawału ;-)


Krowia przeszkoda: jechać, czy nie jechać? Oto jest pytanie ;-)


Okolice mostku, stara Blachownia.


Jesień pełną parą


Niby tak blisko, a tak daleko... Wokoło cisza.


Polanka z mnóstwem małych dębów, po drugiej stronie Kłodnicy.


Nieopodal piękna dębowa aleja.


Ciąg dalszy pozamiejskich widoków.


Fajowy mostek :-)


Pozytywnie wpływająca jesień na nowo poznanym leśnym dukcie :-)

W podziękowaniu za tak udany wyjazd...


Ostatni cel dzisiejszego wyjazdu :-)


Dane wyjazdu:
4.50 km 0.00 km teren
00:12 h 22.50 km/h:
Maks. pr.:27.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 241014

Piątek, 24 października 2014 · dodano: 07.11.2014 | Komentarze 0

Dziś w końcu udało mi się trochę uzupełnić pracową sakwę. Na dole spotkała mnie trochę niemiła niespodzianka, którą trzeba będzie szybko naprawić. Bardzo szybko.



Poranek był odczuwalnie mroźniejszy. Na sobie miałem dwie rowerowe koszulki i było OK :-) Nowe buty również dawały radę :-) W biurze zastałem już Kamila. To on tak szybko, czy ja tak późno? ;-)
Tym razem do domu wracałem przez Bema. Na postoju dojrzałem stojący samotnie Romkowy rower. W minutę po załatwieniu sprawy, byłem w drodze do domku :-) Kilometrażowo wyszło troszkę więcej :-)

Dane wyjazdu:
4.35 km 0.00 km teren
00:12 h 21.75 km/h:
Maks. pr.:31.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 231014

Czwartek, 23 października 2014 · dodano: 24.10.2014 | Komentarze 0

Wczoraj zaliczyliśmy wyjazd do Katowic. Momentami deszcz padał dosyć mocno. Po powrocie - mimo deszczu - miałem ochotę na choćby krótki wyjazd, ale nie pozwolił mi na to czas. W zasadzie, to liczyłem na to, że pogoda będzie rowerowa i już wieczorem dzień wcześniej, ułożyłem sobie trasę objazdową między Rudami, a Rybnikiem, licząc na powtórkę ubiegłorocznego, świetnego jesiennego wypadu. Może jeszcze się uda?



Ponownie zaliczyłem ciemny start. Takich będzie coraz więcej. Kropił też deszcz, ale mimo to jechało mi się przednio :-)
Popołudnie było szare, a ponadto zimne. Rower zmieniał jednak zdecydowanie spojrzenie na rzeczywistość :-)

Dane wyjazdu:
4.33 km 0.00 km teren
00:12 h 21.65 km/h:
Maks. pr.:28.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 211014

Wtorek, 21 października 2014 · dodano: 24.10.2014 | Komentarze 0

Kolejny dzień dojazdów rowerem do pracy :-) Tym razem zapomniałem rękawiczek, nawigacji, licznika, oraz lampki ;-) Musiałem wracać się aż z piwnicy :-)



Poranek mroźniejszy i było to czuć :-) Czuć też było zmianę organizacji ruchu, bo samochodów było więcej już tuż za osiedlem :-) Na początku Towarowej ze zdziwieniem minąłem Olę, idącą pieszo.
Z pracy wyszedłem później. Rower po pracy, to naprawdę super fajna sprawa :-)

Dane wyjazdu:
4.34 km 0.00 km teren
00:12 h 21.70 km/h:
Maks. pr.:31.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 201014

Poniedziałek, 20 października 2014 · dodano: 24.10.2014 | Komentarze 0

O poranku było jeszcze ciemno. Pozwoliło mi to przypomnieć sobie w końcu, o konieczności spakowania lampki rowerowej ;-) Przed wyjściem pożegnałem się jeszcze krótko z gośćmi.



Przed klatką okazało się, że mimo zupełnego braku słońca jest bardzo ciepło :-) Założyłem latarkę i zdjąłem sweter. Z osiedla dosłownie wyrwałem! :-) Dojazd do pracy należał raczej do tych szybszych ;-) Popołudnie przywitało mnie przeciwnym wiatrem, niezbyt jednak przeszkadzającym. Drogę powrotną postanowiłem pokonać jednak na luzie. Emocje pojawiły się na mojej ulicy, bo chyba zrobili nam dwukierunkową ;-) Może te dwie panie w samochodach miały jednak rację? ;-)

Dane wyjazdu:
4.31 km 0.00 km teren
00:12 h 21.55 km/h:
Maks. pr.:28.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 171014

Piątek, 17 października 2014 · dodano: 24.10.2014 | Komentarze 0

Zastaje mnie ciemny poranek. Ponadto znów mam troszkę więcej pracy przed wyjściem. I znowu nie wziąłem lampki, a rowerowa koszulka została na górze... :-)



Wsiadłem na rower mimo wilgotnej pogody. W nocy lało - krótko, ale intensywnie. Dojazd do pracy "urozmaicony" szwędającym się TIRem :-) Fajnie się śmiga! :-) Błotniki też dają radę :-)
Powrót do domu ponownie na mokrym asfalcie :-) Dobrze, że błotniki zamontowane :-) Po drodze jeszcze do sklepu po piwo dla gości i... dla mnie ;-) Jejku! Ale ja mam frajdę z tego rowerowego dojeżdżania do pracy :-)

Dane wyjazdu:
4.42 km 0.00 km teren
00:12 h 22.10 km/h:
Maks. pr.:28.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 161014

Czwartek, 16 października 2014 · dodano: 16.10.2014 | Komentarze 0

Po lekko szarpanej nocy, wstałem na ostatniej drzemce. Później w poranek wkradł się lekki pośpiech, w związku z dodatkowymi porannymi obowiązkami. Wyszedłem w miarę o czasie ;-)



Przed wyjazdem musiałem jeszcze dostać się do auta. Skleroza zostawiła tam kurtkę ;-) Było ciepło, więc i tak jechałem tylko w rowerowej koszulce pod bluzą :-) Z okna w pracy widziałem, jak rozbudza się słońce :-) Wracałem również tylko w bluzie :-) Było ciepło, jak na tą porę roku :-) Cieszyłem się jazdą, tym razem wypatrując ładne jasno fioletowe kwiatki, zaraz naprzeciw czerwonych liści :-) Ileż to człowiek zobaczyć na rowerze może... Na ulicy przy domu minąłem młodzieńca z plecakiem. Szedł w krótkim rękawku i z podwiniętymi do kolan spodniami. Temu to dopiero gorąco :-)

Dane wyjazdu:
4.42 km 0.00 km teren
00:12 h 22.10 km/h:
Maks. pr.:31.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 151014

Środa, 15 października 2014 · dodano: 16.10.2014 | Komentarze 0

Wczoraj mocno żałowałem, że nie pojechałem do pracy na rowerze. Rano co prawda lekko padało, ale po południu było już ładnie słonecznie. Poza tym jak widziałem jak inni - mimo niepogody - przyjeżdżają na swoich rumakach, to aż mi się źle na duszy zrobiło... Dziś trzeba naprawić wczorajszy błąd! Nawet aparat spakowałem ;-)



Poranek był odczuwalnie zimniejszy, niż jeszcze dwa dni temu. Mimo to jechało się bardzo fajnie :-) Po drodze wstąpiłem do sklepu, ale po kilku chwilach ponownie byłem w drodze :-) Te rowerowe poranki podobają mi się coraz bardziej! Co ja miałem w tej pustej głowie, że całe lato(!) auto goniłem... No aż wstyd! W pracy zamieniłem trzy zdania z koleżanką, która również dojeżdża rowerem. Antek chyba wpadł jej w oko ;-) Aż poczułem dumę! Mój Antek! :-) Mój przyjaciel i kompan :-) A po południu wychodząc z biurowca spotkałem Łukasza - znajomego jeszcze z Koźla. Pogadaliśmy kilka chwil, a w międzyczasie z nieba zaczął kropić deszcz :-) Mieliśmy więc chrzest bojowy błotników :-) Nawet żałowałem, że mało wody na drodze było ;-) Mimo niesprzyjającej aury, zatrzymałem się też, aby w końcu sfotografować wspominane czerwone liście. Niestety gdy złapałem chyba najlepszy kadr, w aparacie padły mi baterie :-) Do domku pędziło się wybornie! :-)



Dane wyjazdu:
4.33 km 0.00 km teren
00:12 h 21.65 km/h:
Maks. pr.:26.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 131014

Poniedziałek, 13 października 2014 · dodano: 16.10.2014 | Komentarze 0

Poniedziałek po weekendzie :-) Minimalny znak zapytania, czy starczy mi samozaparcia, by wyciągać rower ;-) Starczyło :-) I całe szczęście! :-) Trochę mocowałem się z sakwą, a w nawigacji padły baterie, ale na rower wsiadało się z przyjemnością! :-)



Prędkości nabrałem, wyjeżdżając z osiedla. Tak pięknie się jechało...! Rześkie powietrze otulało mnie ze wszystkich stron... :-) Na początku Towarowej zauważyłem, że była ona cała skąpana we mgle... Zatrzymałem się, aby zapalić światła.
W drodze powrotnej również trzeba było użyć świateł. Wyszedłem po godzinie siedemnastej. Rower pozwolił mi zgubić pracowy bagaż, a gdy tak sobie śmigałem (dosłownie!) stwierdziłem, że trzeba było od lutego jeździć do pracy na rowerze! To super fajne jest! Inni w samochodach zapuszkowani, a ja... eko-logicznie i eko-nomicznie... Fajnie jest tak jeździć :-)

Dane wyjazdu:
28.64 km 0.00 km teren
01:53 h 15.21 km/h:
Maks. pr.:29.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Rekreacyjnie bijemy Bąbelkowy dystans 2013 :-)

Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 16.10.2014 | Komentarze 0

Po ciężkim poranku, śniadaniu w biegu, obserwując jak budzi się rano słońce przeganiając poranną mgiełkę, zaczęliśmy pakować się na rowerowy wyjazd :-) Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że tegoroczny Bąbelkowy dystans będzie niższy, niż ubiegłoroczny wynik, a postępująca jesień zniweczy szanse na jego poprawienie :-) Na szczęście słoneczny i ciepły weekend, wręcz idealnie nadawał się na rowerowe wypady z Karolem :-)



Ruszyliśmy ochoczo, ale już po chwili musiałem zawrócić. Zapomniałem aparatu :-) Szybkie wbieganie na górę i zbieganie na dół załatwiło sprawę :-) Na końcu azotowego skrótu zatrzymaliśmy się na moment, aby Bąbel mógł popatrzeć na przejeżdżający pociąg :-) Niedługo potem wjechaliśmy do lasu, gdzie mogliśmy zaobserwować nasilające się jesienne symptomy.



Na kolejnym postoju przy leśnym nawrocie, szczególną uwagę przykuł różnokolorowy liściasty dywan :-) Było tam zielono, żółto, pomarańczowo, brązowo... Wręcz pięknie! Aby zrobić w miarę jako taką fotkę, wturlałem się na pocięte bale drzewa, ułożone przy drodze :-) Nieopodal znajdował się też przewrócony bunkier, który Karol chyba nawet jakoś nazwał, ale teraz nie jestem już w stanie tej nazwy powtórzyć ;-) 



Jazda leśną drogą upłynęła nam w ciszy, przy akompaniamencie szeleszczących momentami liści :-)



Karolek niesiony wczorajszymi wspomnieniami powtarzał co jakiś czas, że jedzie robić babo babo i nawet zabraliśmy ze sobą cały piaskowy zestaw ;-) Tato musiał zatem - nie chcąc zawieść oczekiwań syna - znaleźć jakieś miejsce na trasie, które mogłoby nadawać się do zabawy w piasku. Na szczęście okolice zna nie najgorzej, więc po chwili szukania w pamięci, mógł poczuć się spokojniej ;-) Gdy jednak dotarliśmy do jeziora, Karolek spał. Dzisiejszy wyjazd miał być w zamierzeniu krótki (po południu jedziemy jeszcze do koników), więc tym razem dałem Bąblowi pospać :-)



Na Korzonku przy boisku, dojrzałem mocno wyrośniętego grzyba (szkoda, że nie jadalny ;-) ), a gdy już wyjechaliśmy ponownie na asfalt, można było troszkę przycisnąć i podreperować średnią :-) Nie ujechaliśmy daleko, bo czekał nas postój przed przejazdem kolejowym. Tą atrakcję Karol również przespał... :-)



W końcu ruszyliśmy w dalszą drogę, wjeżdżając świeżo poznanym skrótem na obrzeża Bierawy. Standardową drogą jechaliśmy w kierunku Kędzierzyna, docierając sprawnie do zbiornika wodnego w Starym Koźlu. Tam mogłem już pokazać nie śpiącemu Karolowi kaczuszki i łabędzie :-) Po drodze natknęliśmy się też na lewitującego liścia ;-)



Za Brzeźcami zaatakował nas wiejski pies, którego bardzo szybko zniechęciłem do kontynuacji ataku, a jego właściciela też ochrzaniłem. Pod koniec niebieskiego szlaku natknęliśmy się na dziwnie zachowujący się pojazd Straży Miejskiej. Albo patrolowali pole, albo czegoś szukali... Raczej to pierwsze ;-) Mieliśmy teraz natłok "atrakcji". Przy schronisku dla zwierząt zbliżać się zaczął do nas duży czarny pies, którego smyczy starczyło akurat na tyle, abyśmy mogli czmychnąć tak, by nas nie sięgnął. Ponoć chciał się ścigać (faktycznie wyglądał raczej na zadowolonego ;-) ), a przy okazji jego pani bardzo spodobał się nasz wózek :-) Niebawem doturlaliśmy się do domku :-) Kolejny Bąbelkowy wyjazd, bardzo się nam udał :-)