Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

z Bąbelkiem :-)

Dystans całkowity:2153.61 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:151:40
Średnia prędkość:14.20 km/h
Maksymalna prędkość:60.50 km/h
Liczba aktywności:158
Średnio na aktywność:13.63 km i 0h 57m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
31.96 km 0.00 km teren
01:58 h 16.25 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Roztocze 2015, dzień 1: Na starych roztoczańskich śmieciach :-)

Czwartek, 16 lipca 2015 · dodano: 12.09.2015 | Komentarze 0

Po kilku dniach rowerowej posuchy u babci, dziś wybraliśmy się na wycieczkę. Byliśmy już w Zwierzyńcu.



Na pierwszy rzut wybraliśmy trasę do Górecka Kościelnego. Znaliśmy ją jeszcze z poprzedniego pobytu na Roztoczu :-) Było sympatycznie, pogoda dopisywała, a Karolek miał okazję pogłaskać konika we Floriance. Odwiedziliśmy też nasze poprzednie miejsce noclegowe, przy okazji przypominając sobie, że pewne sprawy tu kuleją ;-) Wracając wstąpiliśmy jeszcze na lody i plac zabaw :-) 

Stanowisko obserwacyjne koników polskich i nasz pierwszy przystanek na trasie.


Wjazd do Roztoczańskiego Parku Narodowego i ciekawy haftowany znak :-) 


Przy siedzibie Izby Leśnej Roztoczańskiego Parku Narodowego. Karolek wraca z wizyty u owieczek uhruskich :-) 


Siedziba Izby Leśnej Roztoczańskiego Parku Narodowego. 


Przydrożna kapliczka, zawieszona na rozłożystym, starym dębie.


Przyjazdy konik we Floriance :-) W pewnym momencie wystraszył Karolka parsknięciem :-)


Święty Krzysztof na szlaku. Dzieło ukraińskiego artysty.


Brama wjazdowa do Kościół św. Stanisława Biskupa w Górecku Kościelnym. 


Kapliczka "Na wodzie"


Jedna z wielu kapliczek w okolicy.


Stare roztoczańskie śmieci ;-)


Pomnik pamięci powstańców przy drodze z Górecka Kościelnego do Górecka Starego. Podczas ostatniego pobytu żałowałem, że nie udało mi się go sfotografować :-) 


Dane wyjazdu:
10.64 km 0.00 km teren
00:42 h 15.20 km/h:
Maks. pr.:23.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Pszczoła na przejażdżce ;-)

Niedziela, 5 lipca 2015 · dodano: 11.09.2015 | Komentarze 0

Po moim powrocie Aneczce już zupełnie zrobiło się szkoda Pszczoły ;-) Szybko więc wybraliśmy się na krótką przejażdżkę :-)



Było fajnie i sympatycznie :-) Razem z Karolkiem pomoczyliśmy nogi w wodzie :-)

Zdjęcie dokumentalne ;-)


;-))


Dane wyjazdu:
29.60 km 0.00 km teren
01:57 h 15.18 km/h:
Maks. pr.:31.44 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Rodzinnie z kolizją ;-)

Sobota, 27 czerwca 2015 · dodano: 11.09.2015 | Komentarze 0

Mimo zachmurzonego nieba i lekkich kopelek, wybraliśmy się na rodzinną przejażdżkę :-)



Wycieczka upłynęła nam bardzo fajnie, z jednym incydentem gdy Aneczka ubrudziła tył przyczepki, rozglądając się nie wiadomo gdzie ;-) Poza tym posiedzieliśmy trochę na kocyku nad wodą, widzieliśmy konika, a także pobawiliśmy się na placu zabaw :-) Później podjechaliśmy jeszcze w odwiedziny do babci, a w drodze powrotnej sprawdziliśmy, czy szersza przyczepka mieści się na bramkach drogi rowerowej :-) Kilka centymetrów luzu i wątpliwości poszły w dal :-) Na sam koniec dzieciaczki nam posnęły i tak zakończyliśmy całkiem fajną wycieczkę :-)

Krótki przystanek na polnym trakcie :-)


Niebieski szlak :-)


Rozkładamy się na Dębowej :-)


Napotkany konik w Kobylicach :-)


Kozielski park :-)


Przyczepka dała rady ;-)


Dane wyjazdu:
12.59 km 0.00 km teren
00:50 h 15.11 km/h:
Maks. pr.:25.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Powtórka z wodnej rozrywki! :-)

Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 0

Rano za moją sprawą, przełożyliśmy powrót na godziny popołudniowe. Chciałem wciąż chwytać weekend! :-) Na przejażdżkę wybraliśmy się po południu. Ani co prawda nie chciało się jechać, ale szybko dała się przekonać :-)



Całą drogę słuchaliśmy cudownego gaworzenia Kasi :-) Ponadto wsłuchiwaliśmy się też w śpiew ptaków i cieszyliśmy rześkim, leśnym powietrzem :-) Nad pierwszym stawem przywitał nas rechot żab :-) Szkoda, że Karol spał... :-) Gdy dotarliśmy nad drugi zbiornik, całą rodziną wbiegliśmy na jeden z pomostów :-) Tym razem nawet i Kasia moczyła stópki! :-) Czułem na sobie, że było to dla niej świetne przeżycie! :-) Wjeżdżając ponownie w las czułem ogromne szczęście, że mogłem zarówno jej, jak i Karolkowi zafundować taką atrakcję :-) Do domu znów wracaliśmy przy gaworzeniu Kwiatuszka :-) Serce się radowało :-)



Dane wyjazdu:
10.61 km 0.00 km teren
00:44 h 14.47 km/h:
Maks. pr.:22.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Moczymy stópki w leśnym jeziorku :-)

Sobota, 6 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 0

Po moim powrocie wybraliśmy się jeszcze na przejażdżkę z maluchami :-) No przecież nie po to braliśmy przyczepkę, aby stała! :-)



Tempo jazdy było spokojne ;-) Za Świerklami przez asfaltową drogę przebiegła mi jaszczurka :-) Prócz tej atrakcji, aż do leśnego zjazdu nie działo się nic ciekawego. Dodatkowo dzieciaki posnęły i o ile w przypadku Kasi było to nawet wskazane, tak co do Karola już nie bardzo :-) Gdy dojechaliśmy na miejsce, przystanęliśmy na chwilę przy brzegu. Niedługo po tym, podjechał do nas motocyklista z Brzegu. Zawiązała się kilku zdaniowa wymiana na temat tutejszych okolic i ryb, których my akurat nie łowimy :-) Ruszyliśmy dalej, a gdy dojechaliśmy do kolejnego jeziorka, postanowiliśmy tym razem włożyć więcej samozaparcia w budzenie Karola :-) Dla niego wizyta tutaj byłaby świetną atrakcją! Obudził się z marudzeniem ;-) Nie trwało to długo, bo już po chwili chlapaliśmy stopy w zimnej z początku wodzie! :-) Było super, a Karolek był w siódmym niebie! :-) Zatrzymaliśmy się jeszcze raz na jednym z ostatnich pomostów, by powtórzyć zabawę, a później ruszyliśmy już w dalszą drogę :-) Lasem dojechaliśmy do asfaltowej drogi, którą z kolei dostaliśmy się do placu zabaw :-) Karol ponownie miał fajną atrakcję :-) Pobiegaliśmy razem po tamtejszych konstrukcjach i udaliśmy się już w ostatnią rowerową drogę tego dnia - prosto do domku :-) Było super fajnie! :-) 

Pierwszy postój przy brzegu :-)


Odważna kaczka :-) Wszystkie inne uciekają :-) Nawet te dzisiejsze przy stawach w Pokoju... Dlatego nie było ich na zdjęciu ;-)


Martwy sezon dla Pszczoły skończony :-) I bardzo dobrze! :-)


Moczymy nóżki w wodzie, a przy okazji można zerknąć dookoła :-)



Dzieci... Wizyta nad wodą, była dla Karolka wspaniałym przeżyciem i doświadczeniem :-)


Ostatni przystanek na trasie - plac zabaw w Świerkli.


Dane wyjazdu:
22.66 km 0.00 km teren
01:27 h 15.63 km/h:
Maks. pr.:24.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Krótka przyczepkowa traska na powtórkę :-)

Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 0

Od wczorajszego wieczora jesteśmy na Surowinie :-) Szykuje się wspaniały długi weekend z super letnią pogodą! :-) Przyczepka zabrana! :-) Kolejnego dnia, zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy w pierwszą małą traskę :-)



W związku z problemem z serwisem mapowym postanowiłem, że pojedziemy trasę, jaką już kiedyś robiliśmy z Karolkiem :-) Wyruszyliśmy w kierunku Świerkli, by po niedługim czasie zatopić się w lesie :-) Było bardzo ciepło! :-) W Brzeziu zatrzymaliśmy się na sekundę, gdyż Kasia troszkę zamarudziła, ale byliśmy już niedaleko Balatonu, więc szybko ruszyliśmy dalej, mijając po drodze bociana w gnieździe :-) Dojeżdżając na miejsce, zauważyłem stojący nieco dalej plac zabaw :-) Karolek miał gdzie trochę pobiegać :-) Kasia już spała, więc już po kilku minutach ruszyliśmy w dalszą drogę :-) Przemierzaliśmy teraz dystans fajną asfaltówką, z polami naokoło :-) Słońce grzało i było cudnie! Dojechaliśmy do miejsca, gdzie ostatnim razem z powodu psa zapobiegawczo wjechaliśmy w las i tym razem ten pies znów tam był. Ponownie niezabezpieczony! Leżał leniwie w słońcu, więc przejechaliśmy tamtędy w ciszy. Za nawrotem wjechaliśmy na super fajną asfaltową drogę, biegnącą w pięknym lesie :-) Okazało się też, że i Karolek odpadł ;-) Po kilku km wjechaliśmy na drogę rowerową, gdzie natknęliśmy się na uprzejmego kolarza :-) Nie dojeżdżając do Kup zjechaliśmy w bok w las :-) Zrobiło się piaszczyście, a Antkowe tylne koło od czasu do czasu świetnie buksowało! Dosłownie! :-) Leśny odcinek był zdecydowanie wolniejszy :-) Gdy nawróciliśmy w kierunku Surowiny z drogi biegnącej przed nami w krzaki uciekł lisek :-) Byliśmy już bardzo blisko domu :-) Na miejsce dotarliśmy jadąc odkrytą przeze mnie niedawno polną drogą :-)
_
Dlaczego tak krótko...! 

Nad Balatonem :-)


Aaa... Relaksio... ;-)


Hasanie po placu zabaw :-)


Super fajna droga w lesie :-)


Chwilę wcześniej ta jaszczurka przebiegła mi prawie po oponie :-) 


Po pierwszym piaszczystym OeSie ;-) 


A tego asfaltu, to chyba tu nie było...


Dzień, pogoda, niebko... Pięknie! 
 


Wieża widokowa :-) Już (za) blisko domu...



Dane wyjazdu:
33.33 km 0.00 km teren
02:09 h 15.50 km/h:
Maks. pr.:26.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Jedziemy po łące, goniąc zające :-)

Sobota, 16 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

W końcu! W końcu weekend, który mogliśmy wykorzystać rowerowo z dziećmi! :-) Pogoda była przecudna! Spakowaliśmy się po śniadaniu i poszło to nam bardzo sprawnie :-) Zmieniłem nieco kolejność działań, a Ania dała radę zejść z Bąbelkiem i Kwiatuszkiem :-)



Szybko wjechaliśmy na niebieski szlak :-) Pod jego koniec wyprzedziliśmy starszego pana jadącego na rowerze i słuchającego reklam w schowanym gdzieś radiu ;-) Cudnie świeciło słońce, a naokoło rozkosznie pachniało rzepakiem... Gdy wyjechaliśmy ze Starego Koźla, moim oczom ukazał się zając kicający drogą w naszą stronę! Chwilę później ujrzała go Aneczka, a gdy ujrzał nas ów zając, począł uciekać drogą w drugą stronę! :-) Na nic zdało się szybkie uruchamianie aparatu w komórce (w dodatku jeszcze Damian zadzwonił akurat teraz! :-) ) - zając czmychał z kadru niczym zawodowiec, a jechaliśmy za nim naprawdę długo! :-) Szkoda, że Karolek nie mógł go też zobaczyć... :-) W Bierawie przy rzeczce natknęliśmy się na jakąś obwoźną bibliotekę, czy coś podobnego (pamięć mi szwankuje ;-) ), a przy wiacie stało sporo rowerów :-) Przy okazji okazało się, że przyczepka mieści się między mostkowymi barierkami ;-) Kiedyś będzie trzeba sprawdzić to też na mostku przy przejeździe kolejowym :-) Mknęliśmy dalej, a wyjeżdżając już z Bierawy, usłyszałem jakieś dziwne chrobotanie z tyłu. Okazało się, że chyba nie zapiąłem lewej strony przyczepki... Roztargnienie, czy skleroza? ;-) Niebawem minęliśmy małe bajorko z rechoczącymi żabami i już byliśmy w Lubieszowie :-) Stąd - drogą przez las - dotarliśmy na miejsce, zatrzymując się na sekundkę przy leśnych ulach :-)
Gdy tylko rozłożyliśmy się przy piaskownicy, na horyzoncie pojawił się jakiś na czarno ubrany pan. Wyszedłem mu na spotkanie domyślając się, że to ochroniarz. Był bardzo pogodnie usposobiony, a ponadto okazało się, że jest mieszkańcem tej samej dzielnicy naszego miasta co my :-) Po wyjaśnieniu kilku drobiazgów zaczęliśmy rozkoszować się ciszą i spokojem. Okazało się też, że poniżej na brzegu opala się jakiś jegomość, którego wcale na początku nie zauważyliśmy! Czas mijał nam przyjemnie :-) Karolek robił babo, babo to sam, lub ze mną, a Kasia siedziała na kocyku, a pod koniec pobytu raczyła się kamykami ;-) Chmurki cudnie nadawały charakteru błękitnemu niebu... :-) 
Droga powrotna początkowo była lekko marudna, ale dzieci szybko zasnęły i do samego Kędzierzyna dojechaliśmy w zupełnej ciszy :-) Dopiero na niebieskim szlaku najpierw obudził się Karolek, a później - jako logiczna następna część układanki - obudzona została Kasia :-) Na całej drodze mijaliśmy sporo rowerzystów :-) Któż nie chciałby chwytać tak pięknego dnia! 
_
Trzeba, no trzeba częściej!

No chociaż jedno zdjęcie z rzepakiem! ;-)


Karol w żywiole :-)


Sklerotyczna zagadka częściowo wyjaśniona! :-) To Rajd Bibliotekarza! Cokolwiek to znaczy... ;-)


Leśne ule :-) Kadr ograniczały rosnące za plecami drzewka :-) Poza tym Karolowi śpieszyło się już do piaskownicy ;-)


Czas zabawy :-)


O nie! Paparazzi! ;-)


Karolowa pobudka na niebieskim szlaku :-)


Dane wyjazdu:
6.52 km 0.00 km teren
00:23 h 17.01 km/h:
Maks. pr.:26.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Drugi wyjazd z Kasią :-)

Piątek, 10 kwietnia 2015 · dodano: 12.04.2015 | Komentarze 0

Wleciałem na górę, aby przyszykować przyczepkę. Wcześniej nie było czasu, aby chociaż przypiąć hamak. Także panewka do przyczepki była jeszcze oryginalnie zapakowana. Ogarnąłem wszystko najszybciej jak umiałem i topornie zacząłem schodzić na dół.



Było przyjemnie ciepło i tylko pęd powietrza czasem przypominał o tym, że to dopiero początki cieplejszych dni :-) Pojechaliśmy tak jak ostatnio, ale tym razem było trochę więcej jęków i stęków ;-) Pamiętamy jednak duużo gorsze rowerowe momenty jeszcze z Bąblem :-) Na niebieskim szlaku przystanęliśmy na chwilkę :-) Karol poczuł się w swoim żywiole! To dla niego powrót do przyczepki był najtrudniejszy :-) Ostatni etap po mieście, był już bardzo spokojny :-) Dzieci jechały bardzo grzecznie :-)



Dane wyjazdu:
6.52 km 0.00 km teren
00:25 h 15.65 km/h:
Maks. pr.:22.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Pierwsza wycieczka Kasi :-)

Sobota, 21 marca 2015 · dodano: 25.03.2015 | Komentarze 0

Po powrocie z porannego roweru padłem jak śliwka... Nawet łeb mnie trochę rozbolał, gdy w końcu zwlokłem się z sofy. Dzień był jednak piękny, a dodatkowo przecież dziś Dzień Wiosny! :-) Jak moglibyśmy odpuścić właśnie dziś? Dodatkowo kategoria dla Kasi, będzie nazywała się "z Kwiatuszkiem", więc... no jak tu nie wyjść?!? :-) Pokombinowałem troszkę ze średnio kompatybilnym hamakiem z Ferrari i zaczęliśmy zbierać się do wyjścia :-) Trochę miałem stresa, jak to wszystko dam radę znieść na dół ;-) 



Aneczka wyrwała, zanim jeszcze zdążyłem się zorientować ;-) W ogóle jakoś z tą podwójną przyczepką średnio mogłem nadążyć za nią kroku ;-) Szybko przedostaliśmy się na azotowy skrót, wysłuchując czy z naszego pojazdu nie wydobywają się żadne szlochy i płacze :-) Było cicho :-) Kasia zaadaptowała się bardzo szybko i bezboleśnie :-) W ogóle przez cały czas była bardzo grzeczna :-) Jak zawsze :-) Za nawrotem zatrzymaliśmy się, by zrobić pamiątkowe zdjęcie - w tym samym miejscu, gdzie zaczynaliśmy rowerową przygodę z Karolem :-) Jako że nie mieliśmy żadnego powodu do niepokoju o dzieci, a i czas nas nie gonił (taa.. ;-) ), postanowiliśmy przedostać się na niebieski szlak :-) Tam pogadaliśmy sobie trochę z Aneczką i poczuliśmy, że fajnie jest znowu razem rowerować :-) To powrót Aneczki na rower po półtora roku przerwy! Końcówkę etapu przejechałem już jednak samotnie na czele, bo Aneczka jakoś chyba zwolniła kroku :-) Zaliczyliśmy super fajny początek wiosny! :-) 

Postój w historycznym miejscu ;-)


Fotograficzna ustawka na niebieskim szlaku :-)


Dane wyjazdu:
28.64 km 0.00 km teren
01:53 h 15.21 km/h:
Maks. pr.:29.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Rekreacyjnie bijemy Bąbelkowy dystans 2013 :-)

Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 16.10.2014 | Komentarze 0

Po ciężkim poranku, śniadaniu w biegu, obserwując jak budzi się rano słońce przeganiając poranną mgiełkę, zaczęliśmy pakować się na rowerowy wyjazd :-) Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że tegoroczny Bąbelkowy dystans będzie niższy, niż ubiegłoroczny wynik, a postępująca jesień zniweczy szanse na jego poprawienie :-) Na szczęście słoneczny i ciepły weekend, wręcz idealnie nadawał się na rowerowe wypady z Karolem :-)



Ruszyliśmy ochoczo, ale już po chwili musiałem zawrócić. Zapomniałem aparatu :-) Szybkie wbieganie na górę i zbieganie na dół załatwiło sprawę :-) Na końcu azotowego skrótu zatrzymaliśmy się na moment, aby Bąbel mógł popatrzeć na przejeżdżający pociąg :-) Niedługo potem wjechaliśmy do lasu, gdzie mogliśmy zaobserwować nasilające się jesienne symptomy.



Na kolejnym postoju przy leśnym nawrocie, szczególną uwagę przykuł różnokolorowy liściasty dywan :-) Było tam zielono, żółto, pomarańczowo, brązowo... Wręcz pięknie! Aby zrobić w miarę jako taką fotkę, wturlałem się na pocięte bale drzewa, ułożone przy drodze :-) Nieopodal znajdował się też przewrócony bunkier, który Karol chyba nawet jakoś nazwał, ale teraz nie jestem już w stanie tej nazwy powtórzyć ;-) 



Jazda leśną drogą upłynęła nam w ciszy, przy akompaniamencie szeleszczących momentami liści :-)



Karolek niesiony wczorajszymi wspomnieniami powtarzał co jakiś czas, że jedzie robić babo babo i nawet zabraliśmy ze sobą cały piaskowy zestaw ;-) Tato musiał zatem - nie chcąc zawieść oczekiwań syna - znaleźć jakieś miejsce na trasie, które mogłoby nadawać się do zabawy w piasku. Na szczęście okolice zna nie najgorzej, więc po chwili szukania w pamięci, mógł poczuć się spokojniej ;-) Gdy jednak dotarliśmy do jeziora, Karolek spał. Dzisiejszy wyjazd miał być w zamierzeniu krótki (po południu jedziemy jeszcze do koników), więc tym razem dałem Bąblowi pospać :-)



Na Korzonku przy boisku, dojrzałem mocno wyrośniętego grzyba (szkoda, że nie jadalny ;-) ), a gdy już wyjechaliśmy ponownie na asfalt, można było troszkę przycisnąć i podreperować średnią :-) Nie ujechaliśmy daleko, bo czekał nas postój przed przejazdem kolejowym. Tą atrakcję Karol również przespał... :-)



W końcu ruszyliśmy w dalszą drogę, wjeżdżając świeżo poznanym skrótem na obrzeża Bierawy. Standardową drogą jechaliśmy w kierunku Kędzierzyna, docierając sprawnie do zbiornika wodnego w Starym Koźlu. Tam mogłem już pokazać nie śpiącemu Karolowi kaczuszki i łabędzie :-) Po drodze natknęliśmy się też na lewitującego liścia ;-)



Za Brzeźcami zaatakował nas wiejski pies, którego bardzo szybko zniechęciłem do kontynuacji ataku, a jego właściciela też ochrzaniłem. Pod koniec niebieskiego szlaku natknęliśmy się na dziwnie zachowujący się pojazd Straży Miejskiej. Albo patrolowali pole, albo czegoś szukali... Raczej to pierwsze ;-) Mieliśmy teraz natłok "atrakcji". Przy schronisku dla zwierząt zbliżać się zaczął do nas duży czarny pies, którego smyczy starczyło akurat na tyle, abyśmy mogli czmychnąć tak, by nas nie sięgnął. Ponoć chciał się ścigać (faktycznie wyglądał raczej na zadowolonego ;-) ), a przy okazji jego pani bardzo spodobał się nasz wózek :-) Niebawem doturlaliśmy się do domku :-) Kolejny Bąbelkowy wyjazd, bardzo się nam udał :-)