Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
44.90 km 0.00 km teren
02:22 h 18.97 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Przejażdżka z pierwszymi zimowymi akcentami :-)

Niedziela, 29 listopada 2015 · dodano: 29.11.2015 | Komentarze 0

Dzieciaki wybyły dziś z mamą do Koźla, a ja niewiele się zastanawiając na rower :-) Trochę wypadałoby podciągnąć się kilometrowo, po chorobowym okresie. Pewnie odpuściłbym i dziś, gdyby nie Aneczka, która z poświęceniem postawiła sobie za cel wytrzebienie ze mnie całego choróbska przez weekend :-) Dzięki temu byłem na ostatniej prostej :-)



Już za Kłodnicą przy działkach natknąłem się na pierwsze symptomy zimy :-) Jechało się całkiem przyjemnie, wiatr przeszkadzał bardzo nieznacznie :-) Całą trasę pokonałem spokojnie, choć od Ujazdu zaczęło kropić. Później w okolicach Starego Ujazdu już mocniej kropiło, a od Zimnej Wódki aż do Lichyni po prostu padało i wiał dosyć mocny wiatr. Generalnie warunki jazdy na rower mocno takie sobie tym bardziej, że i temperatura nie była za wysoka, a ja wciąż nie w pełni zdrowy :-) Za Zalesiem na szczęście deszcz mocno ustał i towarzyszył mi tylko wiatr :-) W domku już wszyscy na mnie czekali :-)

Pierwsze symptomy zimy :-) Obok biegnie lekko zabielona śniegiem droga :-)


Leśna droga do Lenartowic. Coś czuję, że zbliża się zima... ;-)


W lesie za Lenartowicami.


Przed Zimną Wódką. Nachylenie terenu i całkiem ciekawy krajobraz dookoła. W pełni sezonu będzie pewnie jeszcze lepiej :-) Z myślą o szosówce... ;-) 


Wjeżdżam na leśny skrót do Czarnocina :-) Zjazd jest piękny, choć przeszkadza nieco woda na leśnej drodze.  A może przeszkadza raczej brak błotników...? ;-)


Super fajny i techniczny zjazd do Czarnocina :-) Mokre i śliskie liście, takie same kamienie i gałęzie, lekko wystające lub zupełnie pochowane pod rudym dywanem, czyhając na błąd ;-) Cudnie...! Przed zjazdem tylko zerkam na widoczny dach tutejszej kapliczki, ale rezygnuję z postoju w tym miejscu. 


Fajny zjazd do Lichyni. Niski wąwóz przypomina tegoroczne Roztocze... :-)


Dane wyjazdu:
49.80 km 0.00 km teren
03:00 h 16.60 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia

Jesienną aurą w okolicach Góry św. Anny :-)

Niedziela, 22 listopada 2015 · dodano: 29.11.2015 | Komentarze 0

Najpiękniejszy tydzień listopada niestety przepadł mi z powodu choroby. Za oknem pięknie świeciło słońce i mieliśmy super fajną jesień. W poniedziałek wróciłem do pracy w miarę normalny, ale już we wtorek zaś coś zaczęło mnie brać... Do weekendu trochę mi przeszło, ale znów nie wypaliła sobota. Do południa mieliśmy gości, a później zabrakło już czasu na jakikolwiek rowerowy ruch. Poza tym również pogoda się skiepściła... Dzisiejszy poranek wyglądał nieco lepiej, więc zasiadłem przy serwisie mapowym, wykreślając trasę :-) Wyszło ponad pięćdziesiąt kilometrów i nie byłem pewien, czy osłabiony i kaszlący powinienem porywać się na taki przejazd, ale... przypomniała mi się wczorajsza sobota, gdy rano chodziło mi po głowie rowerowe wyjście. Po tak długiej przerwie czułem się, jakbym przeniósł się o kilka lat wstecz, gdy zaczynałem przepiękną rowerową przygodę... :-) Nie, nie odpuszczę dzisiejszej pięćdziesiątki :-) Pora zawalczyć o kilometry! :-)



Bardzo szybko okazało się, że rower jest dla mnie antidotum na dolegliwości :-) Kręcąc korbą czułem się o wiele lepiej, a chorobowe objawy mocno ustąpiły! Na własnej skórze przekonałem się, że nie warto marudzić, szukać wymówek, tylko działać! Organizm pozytywnie gotował się wewnątrz! Krew krążyła dużo szybciej, wyganiając słabe samopoczucie :-) Bardzo szybko też miałem okazję cyknąć jesienne zdjęcie :-) To była już zmęczona jesień, ale jakże klimatyczna. Po drodze odwiedziłem jeziorko i wyruszyłem na Słoneczny Szlak, gdzie natknąłem się na jakiegoś biegacza, którego nieopatrznie przywitałem będąc jeszcze troszkę za jego plecami. Biedak lekko się wystraszył, ale bardzo szybko odpowiedział pozdrowieniem, które było bardzo pozytywne i radosne :-) Niedługo potem zatrzymałem się na chwilkę przy powstańczym pomniku i inną niż ostatnio trasą, popędziłem w kierunku Raszowej. Po mojej prawej, pięknie rysowało się wzniesienie Góry św. Anny. Wystraszyłem też bażanta, który wręcz bezszelestnie odleciał w głąb pola.
Miałem przed sobą asfaltowy odcinek. Wiat trochę przeszkadzał, gdyż muskał mój kark. Wjeżdżając do Leśnicy dojrzałem czarnego kota, który oczywiście przebiegł mi przez drogę ;-) "Ty cholerniku" - pomyślałem sobie :-) Na szczęście nie wierzę w zabobony, więc jak się po chwilce okazało, czarny kot przyniósł mi więcej szczęścia ;-) Zatrzymałem się przy ulicy i nagle spostrzegłem, że za ogrodzeniem jednego z domów merda do mnie ogonkiem bardzo sympatyczny, radosny piesek :-) To było kilka naprawdę bardzo miłych chwil :-) W końcu ruszyłem dalej, wjeżdżając na Drogę Trzech Braci, a później zacząłem serpentynami wspinać się na masyw Góry św. Anny. Tutaj dało znać o sobie chorobowe samopoczucie, gdyż organizm osłabł. Dawałem jednak rady i wkrótce rozpędzony, gnałem po kostce brukowej w dół zbocza :-) 
Znany mi amfiteatr, tym razem odsłonił przede mną jedną ze swoich tajemnic :-) Trafiłem na pozostałości po kamieniołomie. Później bardzo fajnym podjazdem, pełnym mokrych i śliskich liści wdrapałem się na ostatni rząd siedzeń i leśną ścieżką trafiłem na parking przy autostradzie. Niedługo potem - gdy wjechałem do Rezerwatu "Biesiec" - po raz kolejny przekonałem się, jak wielką krzywdę wyrządzono autostradą tym okolicom. Niemniej jednak wciąż cieszyłem się jazdą, a pędząc w dół pośród przepięknych widoków zdałem sobie sprawę, ile mnie ominęło przez moje własne marudzenie. Z Żyrowej dojechałem do Zdzieszowic polno-leśnym traktem, strasząc nie wiadomo czemu spacerującą tamtędy parę z pieskiem. Pani wyglądała na wystraszoną, pan popatrzył na mnie zdumiony... Tylko pies nie zwrócił na mnie większej uwagi, ale to akurat dobrze ;-) W Zdzieszowicach przeciąłem park i bocznymi drogami doturlałem się do Januszkowic, trafiając przy okazji na nowe i ciekawe miejsca :-) Niezbyt komfortową drogą z betonowych płyt dotarłem do raszowickich stawów, a później do znanego mi dobrze lasu, gdzie zostałem zawrócony przez jakiegoś myśliwego, obawiającego się, że "dostanę kulkę" ;-) Ten nawrót jakoś mnie zmęczył, bo ostatnie kilometry jakby walczyłem ze snem i ostatecznie do domu dojechałem dosyć mocno wyczerpany :-) Wyjazd na pewno był jednak udany! :-) 

Zmęczona, ale piękna i klimatyczna jesień :-)


Przy leśnym jeziorze :-)


Pomnik Powstańców Śląskich. Przez chwilkę słychać było dzięcioła :-)


Cudownie sympatyczny psiak, który dodał mi mnóstwo pozytywnej energii! Dziękuję Ci piesku! :-)


Góra św. Anny widziana z Drogi Trzech Braci.


Szybki zjazd po kocich łbach :-) Naokoło piękna późna jesień, a po chwili dalsze jazdy różnice w wysokościach sprawiają, że jechałem na wysokości czubków drzew, rosnących obok :-) 


Amfiteatr na Górze św. Anny. Widoczny również powstańczy pomnik.


Pozostałości po kamieniołomie.


Ostatni rząd siedzeń ;-)


Leśna kapliczka tuż obok parkingu przy A4. Na drugim planie widać również punkt kontrolny :-) Góra św. Anny zaprasza, by ją odwiedzać!


Góra św. Anny widoczna od strony autostrady. 


Droga biegnąca w rezerwacie "Biesiec". Słychać samochody, przejeżdżające w zasadzie na wyciągnięcie ręki. 


Tuż przed kamienistym super zjazdem ;-) Jesień mamy wciąż piękną! :-)


Przydrożna kapliczka, a za nią łąka na której wypoczywaliśmy kiedyś z Aneczką :-)


Leśny trakt między Żyrową, a Zdzieszowicami. Czyli już wiem, gdzie ta droga prowadzi :-)


Nowo napotkane ciekawe miejsce :-)


W raszowskim lesie :-) 


Coś sporo tych myśliwych :-) Gdy wracałem do Kosi z kierunku, którym miałem pierwotnie jechać, rozległ się wystrzał. Chyba jednak dobrze, że zmieniłem trasę przejazdu ;-) 


Łabędź na wodach Kłodnicy ;-) Aż żałowałem, że niczego dla niego nie miałem... :-)


Dane wyjazdu:
4.46 km 0.00 km teren
00:12 h 22.30 km/h:
Maks. pr.:29.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 041115

Środa, 4 listopada 2015 · dodano: 21.11.2015 | Komentarze 0

Porankowy standard :-) 



Czuć już mroźne powietrze, a trawa na Towarowej momentami ozdobiona była przymrozkiem. Nie narzekałem już tak bardzo na fotelik, ale wciąż widzę zdecydowanie wady tego rozwiązania i podtrzymuje zdanie, że to wynalazek jakiegoś desperata ;-)
Po robocie Antoś został w biurowcu - jechaliśmy autkiem na pasowanie Karolka. Wróciłem po niego już po zmroku i jazda bez lampki trochę mi przeszkadzała, uderzając poniekąd w wizerunek Antosia, jako roweru do zadań specjalnych :-) Mimo tego świetnie się jechało! :-)

Dane wyjazdu:
4.50 km 0.00 km teren
00:14 h 19.29 km/h:
Maks. pr.:30.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 021115

Poniedziałek, 2 listopada 2015 · dodano: 21.11.2015 | Komentarze 0

Porankowy standard z urodzinową świeczką :-) 



Powietrze lekko mroźne. W trakcie jazdy utwierdziłem się w przekonaniu, że fotelik rowerowy to wynalazek jakiegoś desperata. Może z czasem się przekonam, ale póki co nie wygląda to za ciekawie... Nawet za przedszkolem żadnej przyjemności z jazdy.
Powrót dużo przyjemniejszy - nawet po wizycie w przedszkolu. Niemniej jednak ów "patent" na rowerowej ramie do najwygodniejszych nie należy, a hałas jaki z siebie wydobywa podczas jazdy na pusto, przyprawia mnie o zgrzyt zębów ;-)

Dane wyjazdu:
4.84 km 0.00 km teren
00:14 h 20.74 km/h:
Maks. pr.:26.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 301015

Piątek, 30 października 2015 · dodano: 21.11.2015 | Komentarze 0

Porankowy standard :-) 



Tak się złożyło, że po krótkiej przymiarce Karolka, to Kasi dostąpił "zaszczyt" pierwszej jazdy w foteliku. Generalnie nie było źle, ale wciąż uważam że to jest jakiś wynalazek szarlatana... ;-) Jak można dziecko w czymś takim wozić... W moim przypadku to konieczność, ale gdyby nie to, w życiu nie zdecydowałbym się na takie rozwiązanie. Wiadomo - wszystko wymaga przyzwyczajenia, ale w mojej ocenie samo rozwiązanie jest mocno ograniczające, zarówno dla dziecka, rowerzysty, jak i ogólnego, całościowego wykorzystania roweru.
Skupiając się jednak na pozytywach, to cieszyłem się że w końcu wróciłem do roweru :-) Całe te fotelikowe zamieszanie i również mój brak przełamania, spowodowały tak długą przerwę (były też oczywiście inne czynniki), natomiast dzisiejszy powrót był bardzo pozytywny i tego się trzeba trzymać (że w sensie jazdy na rowerze ;-) ). Jesień jest piękna... :-) Już jestem ciekawy średniej bez rowerowych spacerków ;-)
Wracając ruszyłem nie czekając na nawigację. Przy żłobku czekała na mnie reszta ekipy wraz z Benkiem :-) Finalnie jednak szybko podjąłem decyzję, że podjadę do domku z Kasią, rezygnując ze spaceru :-) A co tam! Jakoś średnią muszę poprawić ;-)

Dane wyjazdu:
22.48 km 0.00 km teren
01:20 h 16.86 km/h:
Maks. pr.:26.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Uwielbiam jesień na rowerze :-)

Sobota, 24 października 2015 · dodano: 21.11.2015 | Komentarze 0

Aneczka przywitała mnie dziś słowami "dla zdrowia masz dziś za zadanie przejechać dwadzieścia kilometrów" :-) Dwie sekundy wcześniej sam pomyślałem sobie o dwudziestokilometrowej wycieczce :-) Dzień szykował się piękny, jesień przyciągała oczy swoimi kolorami, a ja znów byłem w nie najlepszym samopoczuciu! To już trzeci raz w ciągu miesiąca! Przed południem zaliczyliśmy spacer, a korzystając z chwili spokoju po powrocie, wyrysowałem sobie traskę z daleka od samochodów :-) Dawała też spore szanse na uchwycenie pięknej jesieni :-)



Moje tempo jazdy było średnie i wspaniale wpasowywało się w "osiągnięcia" ostatniego czasu ;-) Na pierwsze jesienne widoczki, natknąłem się już przy działkach :-) Dzień naprawdę był ładny, słoneczny i ciepły :-) W lesie na Kuźniczkach zatoczyłem półkole naokoło jeziorka. Było też trochę terenowo, ponieważ na ścieżce, gdzie miałem nadzieję na nieco bardziej techniczną jazdę, położone były gałęzie, które całkowicie uniemożliwiły jazdę. Niedługo potem byłem na Słonecznym Szlaku, który zmienił się nie do poznania! Wysypano tam całkiem szeroką drogę i od razu pomyślało mi się o naszych dzieciach, z którymi moglibyśmy tu teraz śmigać przyczepką jak po autostradzie :-) Ruch również był większy - natknąłem się na rowerzystkę, a później na rowerzystę. Gdy już byłem przy powstańczym pomniku, mogłem w ciszy i spokoju wsłuchać się w odgłosy lasu :-) Jakiś dzięcioł stukał nad moją głową, a po chwili na polu nieopodal pojawił się traktor. Ruszyłem zatem dalej, wioząc na gapę liścia na kierownicy i biedronkę na rękawie :-) Trafiłem na zielony szlak, którym dotarłem do Raszowej - celu mojego dzisiejszego wyjazdu :-) Jadąc główną machnąłem ręką dwóm kolarzom :-) Sezon na szczęście jeszcze się nie skończył :-) Gdy już byłem między stawami, jesiennym poszukiwaniom można było oddać się w pełni :-) Znalazłem też dodatkowe trzy punkty kontrolne, których szukaliśmy bez mapy na niedawnym spacerze :-) Czas było ruszać w drogę powrotną - niebieski leśny szlak czekał :-) Droga tam minęła mi bardzo spokojnie :-) Również w Kłodnicy nie doskwierał mi ruch samochodowy :-) Cały czas jechałem spokojnym tempem :-)

Jesień przy brzegu Kłodnicy :-)


Przy leśnym jeziorku :-)





Coś fajnego się dzieje :-)


Przewrócone drzewo przy Słonecznym Szlaku.


Zaskoczony zmianami jakie zaszły na Słonecznym Szlaku.


Na rozstaju dróg ;-)


Nieopodal miejsca, gdzie zrobiłem swoje pierwsze całkiem fajne jesienne zdjęcia :-)


Przy powstańczej mogile.



Droga do Raszowej i biedronka, która jeszcze chwilę wcześniej podróżowała na moim rękawie :-)



Przy zielonym szlaku :-) Przydrożne drzewo było pięknie porośnięte bluszczem :-)



Góra św. Anny w całej okazałości :-)


Przy raszowskich stawach :-)


Zaczynamy łapać jesień! :-)









"Nasze" miejsce przy stawie :-)


Kolejne zaskoczenie tego dnia :-) Mostek został poszerzony :-) Pewnie ma to związek z turystycznymi puktami kontrolnymi, rozsianymi po okolicy :-) Oj... Dawno tu nie byłem... na rowerze ;-)



Wyspa na środku stawu :-)


Piękna jarzębina i moje drzewko - tym razem z Antosiem :-) Od poprzedniego zdjęcia z Kosią minęło właśnie pięć lat... :-)



Kolejny punkt kontrolny :-) Na rowerze odnajdywanie ich szło mi znacznie lepiej! :-)


Koniki na jednej z bocznych dróg :-) Niestety nie zainteresowane modelingiem... ;-)


W lesie przed Kłodnicą :-)



Dane wyjazdu:
4.43 km 0.00 km teren
00:17 h 15.64 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 211015

Środa, 21 października 2015 · dodano: 21.11.2015 | Komentarze 0

Porankowy standard :-) 



Kropił lekki deszczyk, ale mimo to Karolek wybrał drogę do przedszkola ze mną, to znaczy na Antku :-) Gdy wyszedłem z placówki, momentalnie wstąpiła we mnie rowerowa radość! Jechałem w deszczyku dynamicznie, wraz z rowerowym świrkiem (i Antkiem oczywiście! ;-) ), spotykając przed wejściem do biurowca jedną z koleżanek. Troszkę mnie pożałowała, że ja na rowerze w taką pogodę, a tymczasem ja byłem mega uradowany! :-)
Po pracy przed biurowcem natknąłem się na jeszcze inną koleżankę i pogadaliśmy dłuższą chwilę :-) Sam powrót był bardzo mokry, ale sprawił mi mnóstwo frajdy! Ja po prostu kocham rower! :-)

Dane wyjazdu:
4.96 km 0.00 km teren
00:29 h 10.26 km/h:
Maks. pr.:26.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 201015

Wtorek, 20 października 2015 · dodano: 21.11.2015 | Komentarze 0

Porankowy standard :-) 



Spacerkiem do przedszkola, a później z Anią do pracy :-) Myślałem że choć trochę podniosę sobie średnią, a tu lipa ;-) Przy Ani biurowcu jakoś nie chciało mi się odjeżdżać dalej...
Przed końcem pracy założyłem się z Anią, kto pierwszy będzie pod przedszkolem :-) Traf chciał, że tuż przed wyjściem dostałem telefon. Rozmawiając śmiałem się w duchu :-) Ale się Aneczce upiekło! :-) Gdy już dojechałem na miejsce, na właścicielkę Pszczoły i na Bąbla musiałem czekać tak długo, że aż baterie w nawigacji padły ;-)

Dane wyjazdu:
4.43 km 0.00 km teren
00:16 h 16.61 km/h:
Maks. pr.:29.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 191015

Poniedziałek, 19 października 2015 · dodano: 21.11.2015 | Komentarze 0

Porankowy standard na lajtowym śpiku :-)



Spacer do przedszkola, jeszcze trochę ciemno ;-) Jadąc do pracy przypomniałem sobie, jaką wolność daje rower :-) Spokojnie i bez zmartwień pokonywaliśmy z Antkiem dystans :-)
W powrocie cieszyłem się z wiatru, który wypędzał pracowe myśli. Wspaniale było wrócić na rower do pracy!

Dane wyjazdu:
29.96 km 0.00 km teren
01:38 h 18.34 km/h:
Maks. pr.:39.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Na poszukiwanie belwederu :-)

Sobota, 10 października 2015 · dodano: 21.11.2015 | Komentarze 0

Nie miałem na dziś żadnych rowerowych planów. Decyzję zmieniłem, wychodząc ze śmieciami ;-) Okazało się, że na dworze jest fajnie ciepło! Rowerowe zadanie na dziś miałem ułatwione, gdyż wczoraj Aneczka pokazała mi jakiś filmik z ciekawymi miejscami Kędzierzyna-Koźla. Mocno zdziwiłem się na widok belwederu, będącego gdzieś w sławięcickim parku. Postanowiłem go odnaleźć! :-) 



Moja ocena temperatury na zewnątrz okazała się nazbyt optymistyczna. W domu założyłem adidasy i niestety wiatr odczuwalnie smagał mnie po stopach. Mimo to jechałem, spokojnie pokonując dystans :-) Nie trafiłem jednak na mały mostek w Miejscu Kłodnickim, ale nie żałowałem tego jakoś mocno :-) W lesie przed Sławięcicami minąłem się z kilkudziesięcioosobową grupą rowerzystów z dziećmi :-) Byłem bardzo mocno ciekaw skąd się tu wzięli! Niedługo potem zjechałem z głównej i zacząłem rozglądać się za charakterystycznym dachem. Trochę pokluczyłem, aż w końcu budowla ukazała mi się, gdy wyjeżdżałem z osiedla po byłym PGR. Mimo, że zdawała się być na wyciągnięcie ręki, dotarcie tam wcale nie było takie proste! :-) Po drodze odwiedziłem pomnik poświęcony powstańcom śląskim, a do głównego celu dojechałem kręcąc drugą pętelkę po parku :-) Nieopodal odnalazłem też pozostałości jakieś innej starej budowli. 
W drodze powrotnej do domu, mogłem sprawdzić drogę rowerową między Sławięcicami, a Blachownią :-) Później zjechałem ku brzegowi Kłodnicy, w dobrym nastroju pokonując dystans :-) Po drodze wstąpiłem jeszcze na skrzyżowanie Kłodnicy z Kanałem Gliwickim, gdzie słońce ładnie nasycało otoczenie jesiennymi barwami :-) Na obwodnicy niesiony endorfinkami, wykręciłem MXS wyjazdu :-) 

Trochę jesiennych kolorków za Lenartowicami :-)


Samotny kasztan na drodze :-)


Przypadkiem napotkana plantacja :-)


W poszukiwaniu belwederu, trafiłem na inne ciekawe miejsce :-)


Pomnik poświęcony powstańcom śląskim i miejsce ich straceń.


Belweder prawie na wyciągnięcie ręki ;-)


Pozostałość jakieś budowli, stojąca nieopodal.


Kłodnica


Wyraźnie rysujące się jesiennie parkowe drzewo. Szkoda, że już na samym początku wyjazdu padły mi wszystkie akumulatorki w aparacie. Coś jest z nimi nie tak...


Boczne wejście do dawnego pałacu. Tylko tyle z niego zostało.


Przewrócone drzewo, po którym skakaliśmy z Karolkiem w marcu tego roku :-)


Świadkowie historii...


Stara Blachownia gdzieś w nieznanym nikomu miejscu :-)


Przy Kanale Gliwickim. Słoneczko ładnie wspomaga komórkowy aparat ;-)


Bardzo ładne zielono-czerwone drzewko :-)