Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
4.36 km 0.00 km teren
00:12 h 21.80 km/h:
Maks. pr.:26.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 301014

Czwartek, 30 października 2014 · dodano: 07.11.2014 | Komentarze 0

Kolejny mroźny optycznie poranek :-) Na zewnątrz jednak w miarę ciepło :-) Coś mi jednak mówi, że już za niedługo będę musiał zakładać na siebie komin :-)



Dojazd bardzo spokojny. Towarowa bardzo cicha, nie licząc pojedynczego kraknięcia wrony :-)
Popołudnie już bezsłoneczne i szare w porównaniu do ostatnich dni. Na rowerze to jednak wcale nie przeszkadza :-)

Dane wyjazdu:
4.38 km 0.00 km teren
00:12 h 21.90 km/h:
Maks. pr.:31.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 291014

Środa, 29 października 2014 · dodano: 07.11.2014 | Komentarze 0

Przywitał nas piękny, słoneczny poranek :-) Schodząc po schodach, zauważyłem oszronione szyby samochodów. Zmieniłem też dwa zdania z sąsiadką Anią :-) Ogólnie jakiś ruch na schodach był ;-)



Na zewnątrz było nawet ciepło :-) Postanowiłem pojechać dziś inną wersją drogi, ale nie był to raczej dobry wybór. Przy kościele o mały włos nie rozjechałem kruka przelatującego tuż przed Antkiem :-) Na Towarowej trawa była biała, a słońce pięknie świeciło :-) Powrót do domu również był radosny :-) Znowu przekonałem się, że na tak krótkim dystansie przewaga samochodów nie istnieje :-) A ile dodatkowo człowiek jeszcze korzysta! Na swojej ulicy wyprzedziłem jakiegoś małego busa :-) A co! ;-)

Dane wyjazdu:
4.35 km 0.00 km teren
00:12 h 21.75 km/h:
Maks. pr.:27.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 281014

Wtorek, 28 października 2014 · dodano: 07.11.2014 | Komentarze 0

Po nocy, przespanej już od godziny 17, czułem się tylko troszkę bardziej wypoczęty :-) Gorsze samopoczucie minęło, więc znów wsiadłem na rower :-) I bardzo dobrze! :-)



Mroźne powietrze towarzyszyło nam również dzisiaj. Chyba naszykuję sobie komin na wierzchu sakwy. Na Kościuszki minąłem kogoś w samochodzie. Pozdrowiliśmy się wzajemnie, bo to chyba sąsiad był :-) Z wrzuconego wczoraj aparatu wyszły nici, dziś popołudnie też może być już bez wysokiego słońca, wrzucam więc trochę jesieni zza okna :-) 

Darmowy hosting zdjęć

Popołudnie było cieplejsze niż wczoraj. Dodatkowo żywo przekonałem się, że w czasowym starciu z samochodem, wcale nie jestem na straconej pozycji :-)

Dane wyjazdu:
4.48 km 0.00 km teren
00:13 h 20.68 km/h:
Maks. pr.:25.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 271014

Poniedziałek, 27 października 2014 · dodano: 07.11.2014 | Komentarze 0

Po wczorajszym świetnym wypadzie, potrzebowałem chyba większej dawki snu. Z drugiej strony, może to dzieci tak dawały do wiwatu w nocy i dlatego się nie wyspałem? Poranek przywitał nas słońcem :-) Na wszelki wypadek spakowałem aparat :-)



Czuć już mroźne poranki. Na Reja pozdrowiłem Agnieszkę idącą z którymś z dzieciaków, a na Towarowej niepotrzebnie się śpiesząc zwiększyłem kadencję. Wracałem nieśpiesznie, mocniej niż zwykle uważając na drodze. Na Kościuszki wjechałem jakby w słoneczny tunel :-) Nisko zawieszone słońce, widoczne na końcu długiej ulicy sprawiało, że miało się wrażenie jazdy właśnie w jakimś słonecznym tunelu :-) Momentami mocno raziło :-) Niestety nie zrobiłem użytku z aparatu, leżącego gdzieś na spodzie sakwy :-) Do zachodu słońca pozostało jakieś pół godziny...


Dane wyjazdu:
43.29 km 0.00 km teren
02:32 h 17.09 km/h:
Maks. pr.:39.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Rudy naokoło :-)

Niedziela, 26 października 2014 · dodano: 07.11.2014 | Komentarze 0

Niedzielny poranek rozpoczął się dosyć szybko :-) Na nic zdało się przesuwanie czasu i niby godzina snu więcej. Ktoś chyba zapomniał uświadomić dzieciaki... ;-) Później mieliśmy trochę domowych prac i ostatecznie mój wyjazd do Rud troszkę stanął pod znakiem zapytania. Zdawało mi się, że na taki wypad było po prostu za późno! Na szczęście do akcji wkroczyła Aneczka i to w zasadzie dzięki niej, ostatecznie nie przegapiłem momentu do startu. Szkoda by było, bo przecież do Rud ciągnęło mnie od długiego już czasu! Dziękuję Aneczko :-)



Wjeżdżając do miejscowości z której miałem zamiar startować, znacząco zwolniłem i zacząłem rozglądać się za dobrym miejscem postojowym. Znalazłem je bardzo szybko i równie szybko byłem gotów do jazdy :-) Niebawem byłem już w lesie :-) Wjeżdżając na pierwsze kilometry, zacząłem mocno cieszyć się z tego, że nie zostałem w domu. Dużą część tej pozytywnej energii skierowałem też w stronę Aneczki, bez której wiele dobrych rzeczy w ogóle by się nie wydarzyło... Jadąc dalej, tuż pod nosem Zespołu Klasztorno-Pałacowego, natknąłem się na fajne miejsce z ławkami, stojącymi przy wysokim drzewie. To było pierwsze z nowych miejsc, których jeszcze w tej okolicy nie widziałem :-) Udało mi się też podjechać do zabytkowej stacji kolejki wąskotorowej. Zacząłem żałować, że nie mogłem wziąć ze sobą Bąbla... Ponadto okazało się, że jest tutaj również park linowy dla dzieci. Za jakiś czas będzie jak znalazł... :-)
Po zakończonej wizycie, czekała mnie eksploracja nie odkrytej części tych lasów. Śmigało się przednio! :-) Co jakiś czas zerkałem też na nawigację, aby nie zjechać z wytyczonej trasy. Bardzo sprawnie dojechałem do Rybnika, gdzie przywitały mnie odważne łabędzie :-) Ależ Karol miałby tu frajdę... Na horyzoncie towarzyszyły mi teraz kominy elektrowni. One wcale mi nie przeszkadzały, ale po leśnym etapie, jazda w mieście była najgorszym rowerowym doznaniem dzisiejszego dnia. Wcześniej wpakowałem się jeszcze na trawiasty dukt, ale na szczęście nie zakończył się on w jakimś polu :-) Jakby tego było mało, dalej czekał mnie jeszcze remontowy objazd. Co prawda jadąc rowerem mogłem podjąć próbę przejazdu, ale widząc ciężki sprzęt w oddali, tym razem wolałem nie ryzykować. Okazało się jednak, że i tak trafiłem na drugi koniec owego remontu i nawet dobrze się stało :-) Nie nadłożyłem dystansu, a przygoda i urozmaicenie wyjazdu było na wyciągnięcie ręki :-) Antka musiałem przenieść najpierw przez ułożone na ziemi pręty, a później zejść z nim z wysokiej skarpy :-) Jak zwykle daliśmy radę ;-) Jadąc dalej wąską alejką przy zbiorniku wodnym, dotarłem do głównej drogi. Po jakimś kilometrze, zjechałem ponownie w las :-) Nie spodziewałem się tego, co będzie dane mi tu zastać :-) Zbiornik wodny otoczony ładnym lasem, co rusz mijałem też leśne jeziorka, a jeszcze do tego teren zrobił się bardziej wymagający, czyniąc jazdę jeszcze bardziej przyjemną :-) Lawirowałem między gałęziami, jechałem wąską ścieżyną i pokonywałem podmokłe rowy :-) Bajka! :-) 
Do Ostrej Góry dotarłem, bardzo często mijając na drodze innych ludzi. Byli spacerowicze z pieskami, z kijkami, rodzinne spacery z dziećmi. Chyba nawet w rudzkich lasach nie widziałem takiego obłożenia na tak dużym obszarze! Tymczasem zacząłem się trochę śpieszyć. Nawigacja pokazywała półtorej godziny do zachodu słońca, a mnie zostało jeszcze jakieś dziesięć kilometrów do pokonania. Liczyłem się też ze zwiększonym zapotrzebowaniem na postojowy czas. Ponadto opadające słońce przestało ogrzewać powietrze i zrobiło się odczuwalnie zimniej. Mimo tego deptało się bardzo przyjemnie :-) Niebawem dojechałem do drogi asfaltowej, kierującej mnie do Zwonowic. Tam pokonałem krótki podjazd i ponownie zniknąłem w lesie :-) Na prostej leśnej drodze, dystans uciekał mi bardzo mocno i dane wyświetlane na nawigacji, zaczęły być bardziej przyjazne :-) W Jankowicach przystanąłem obok znanych mi już miejsc, a ponadto odwiedziłem nowe - leśniczówkę Krasiejów :-) Słoneczko zaczęło już rzucać dłuższe cienie, a gdy jechałem w kierunku leśniczówki Wildek, naokoło zrobiło się już troszkę bardziej szaro. Wildek przywitał mnie szczekaniem psiaka :-) Po serii zdjęć, ruszyłem znowu przed siebie :-) Mając trochę z górki i asfalt pod kołami, depnąłem na pedały najmocniej podczas tego wyjazdu, wykręcając MXS :-) Kilka chwil później moim oczom ukazał się pozostawiony samochód :-) Zatrzymując się, podziękowałem jeszcze Antkowi za to, że zabrał mnie w te wszystkie piękne miejsca :-) 
Po kilkunastu minutach jazdy samochodem, mogłem jeszcze zaobserwować schowane już do połowy, pięknie zachodzące słońce :-)

Początek wyjazdu i pierwsze poszukiwania jesiennych akcentów :-) Mam też jednak świadomość tego, że piękna jesień już za nami.


Nastrojowa polanka z ławkami i wysokim drzewem nieopodal.


Nawet nie spodziewałem się, że jestem tak blisko rudzkiego klasztoru. Teraz mogłem zrozumieć, skąd wzięły się te ławki :-)


Przy klasztornym budynku. Przy okazji wracają też wspomnienia :-)


Przekraczanie Rudy, dojazd nową drogą :-)


Po drugiej stronie głównej drogi, natykam się na kolejną lokalną atrakcję :-)


Do dwóch razy sztuka ;-) Ostatnim razem, gdy byliśmy tu z sąsiadami, było zamknięte na cztery spusty :-) Teraz mocno skorzystałem z wizyty tutaj :-) Trzeba będzie tu kiedyś zabrać Bąbla :-)


Droga do Rybnika :-)


Przystanek przy głazie, oraz miła rozmowa z właścicielem ładnego Husky :-)


Leśne widoki na wysokości Stodół.


Bardzo miłe powitanie w Rybniku :-) I dlaczego nie ma ze mną Karolka...?


Trochę się wpakowałem, droga już powoli zanikająca, ale na szczęście nie kończy się w polu :-)


Okolice elektrowni. Czy wszystkie przystanki w Rybniku są tak pomalowane? :-)


I tu zaczęła się rowerowa przeprawa :-)


Rybnik w odwrocie :-)


Las naokoło Jeziora, zaskoczył mnie bardzo pozytywnie...


Później było już bardziej cywilizowanie, ale wciąż ciekawie :-) Co jakiś czas spotykałem grupy spacerowiczów :-) Tylu, to chyba nigdzie nie widziałem... :-)


W drodze do Jankowic.


Leśniczówka Jankowice.


Jankowice, powrót po latach ;-)


Nowo poznana leśniczówka Krasiejów.


Dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej, napotykam taki oto miły widok :-) Czerwony szlak jakoś dodatkowo mnie nastraja :-)


Leśniczówka Wildek. W lesie za Rybnikiem po cichu liczyłem na to, że uda mi się sfotografować przy promieniach zachodzącego słońca. Nic z tego. Las za wysoki ;-)


Meta :-)


Dane wyjazdu:
24.03 km 0.00 km teren
01:24 h 17.16 km/h:
Maks. pr.:33.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Terenowy (niezamierzony) test błotników :-)

Sobota, 25 października 2014 · dodano: 07.11.2014 | Komentarze 0

Sobota :-) Plan był taki, aby podjechać sobie do Rud. Ciągnie mnie tam :-) Z uwagi jednak na ograniczoną ilość czasu, Rudy postanowiłem przesunąć na jutro (mam nadzieję ;-) ), a dziś wymyśliłem sobie inną trasę. Praktycznie z miejsca wpadłem na pomysł, aby sprawdzić trakt z Lenartowic na Blachownię :-) Wyszła mi z tego naprawdę przednia wycieczka :-)



Pogoda była iście jesienna. Bez słońca, chłodno, szaro i pochmurnie. Na rower wsiadłem jednak z ogromną chęcią :-) Za wiaduktem kolejowym, na skrócie z Azot do Piastów zatrzymałem się, aby pozbyć się jednej z koszulek. Ponadto zgotowałem błotnikom prawdziwy chrzest bojowy ;-) W zasadzie, to podczas tego wyjazdu wykorzystywałem praktycznie każdą okazję do tego, aby sprawdzić ich skuteczność. Dały radę :-) Niebawem dojechałem do Lenartowic, gdzie zaczynało się dla mnie nieznane :-) Prowadził mnie polny, błotnisty trakt, na którym spotkałem pasące się krowy. Jednej z nich (istnieją też przypuszczenia, że był to byk ;-) ) chyba mocno się spodobałem, bo muczała za mną, gdy odjeżdżałem i patrzyła tęsknym wzrokiem... Modelka faktycznie była z niej świetna ;-) Na jednym z postojów sięgnąłem również po termos z herbatą. Będę chciał rozważyć jego używanie podczas takich właśnie rowerowych wypadów :-) Zanim dojechałem do Blachowni, dwa razy wystraszyłem bażanty. Za drugim razem trzask, trzepot i ogólny hałas rozległ się, wyrywając mnie z objęć ciszy tak gwałtownie, że omal nie dostałem zawału! :-) Niedługo potem czekała mnie krowia przeszkoda, którą na szczęście ominąłem polem ;-) 
Po drugiej stronie Kłodnicy natrafiłem na kolejne jesienne widoki, ale również na nie zagospodarowane podmiejskie tereny. Było tu inaczej. Niby cywilizacja tuż obok, a wydawała się być odległa... Jadąc lasem, dosyć szybko dotarłem do Miejsca Kłodnickiego, gdzie odbiłem na nieznany mi dotychczas trakt. Oprócz pozawijanej, klimatycznej rzeczki, mogłem też zaobserwować kolejne jesienne symptomy. Postój zrobiłem sobie na prawdziwym liściastym dywanie! Prócz tego, cały czas frajdę sprawiało mi testowanie błotników ;-) Z lasu wyłoniłem się dosyć nagle, rozglądając się naokoło, aby jak najszybciej rozpoznać w którym miejscu Lenartowic przyjdzie mi wyjechać :-) Kolejna nieznana ścieżka zaliczona :-) Pozwoli mi na pewno budować lepsze trasy tej okolicy :-)
Wyjeżdżając z Lenartowic ponownie natknąłem się na wypasione krowy ;-) Moim zamiarem były teraz odwiedziny leśnego jeziorka na Kuźniczkach. Dojechałem tam, ostro naciskając na pedały, jadąc po wybojach :-) Później przycisnąłem również z radością, jadąc przy osiedlu domków, a wiadukt pokonałem z włączoną lampką :-) Chyba po raz pierwszy jechałem tędy z oświetleniem :-) Dotychczas zawsze na czuja :-) Trzeba zdecydowanie przyznać, że Antek to rower kompletny. Jeszcze tylko przejazd wietrzną obwodnicą i spełniony dojechałem do domku :-) 

Symptomy jesieni na azotowym skrócie :-)


Pierwszy test błotników zaliczony :-)


Błotnisty Ług. Kałuża przejechana na pełnej prędkości :-)


Trochę się zagalopowałem i zjechałem ze śladu. To chyba dobrze, że nie pojechałem wytyczoną wcześniej drogą :-)


Eksploracja nowych terenów przy Lenartowicach :-)


Modelka krowa ;-)


Kilka chwil później o mało co nie dostanę zawału ;-)


Krowia przeszkoda: jechać, czy nie jechać? Oto jest pytanie ;-)


Okolice mostku, stara Blachownia.


Jesień pełną parą


Niby tak blisko, a tak daleko... Wokoło cisza.


Polanka z mnóstwem małych dębów, po drugiej stronie Kłodnicy.


Nieopodal piękna dębowa aleja.


Ciąg dalszy pozamiejskich widoków.


Fajowy mostek :-)


Pozytywnie wpływająca jesień na nowo poznanym leśnym dukcie :-)

W podziękowaniu za tak udany wyjazd...


Ostatni cel dzisiejszego wyjazdu :-)


Dane wyjazdu:
4.50 km 0.00 km teren
00:12 h 22.50 km/h:
Maks. pr.:27.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 241014

Piątek, 24 października 2014 · dodano: 07.11.2014 | Komentarze 0

Dziś w końcu udało mi się trochę uzupełnić pracową sakwę. Na dole spotkała mnie trochę niemiła niespodzianka, którą trzeba będzie szybko naprawić. Bardzo szybko.



Poranek był odczuwalnie mroźniejszy. Na sobie miałem dwie rowerowe koszulki i było OK :-) Nowe buty również dawały radę :-) W biurze zastałem już Kamila. To on tak szybko, czy ja tak późno? ;-)
Tym razem do domu wracałem przez Bema. Na postoju dojrzałem stojący samotnie Romkowy rower. W minutę po załatwieniu sprawy, byłem w drodze do domku :-) Kilometrażowo wyszło troszkę więcej :-)

Dane wyjazdu:
4.35 km 0.00 km teren
00:12 h 21.75 km/h:
Maks. pr.:31.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 231014

Czwartek, 23 października 2014 · dodano: 24.10.2014 | Komentarze 0

Wczoraj zaliczyliśmy wyjazd do Katowic. Momentami deszcz padał dosyć mocno. Po powrocie - mimo deszczu - miałem ochotę na choćby krótki wyjazd, ale nie pozwolił mi na to czas. W zasadzie, to liczyłem na to, że pogoda będzie rowerowa i już wieczorem dzień wcześniej, ułożyłem sobie trasę objazdową między Rudami, a Rybnikiem, licząc na powtórkę ubiegłorocznego, świetnego jesiennego wypadu. Może jeszcze się uda?



Ponownie zaliczyłem ciemny start. Takich będzie coraz więcej. Kropił też deszcz, ale mimo to jechało mi się przednio :-)
Popołudnie było szare, a ponadto zimne. Rower zmieniał jednak zdecydowanie spojrzenie na rzeczywistość :-)

Dane wyjazdu:
4.33 km 0.00 km teren
00:12 h 21.65 km/h:
Maks. pr.:28.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 211014

Wtorek, 21 października 2014 · dodano: 24.10.2014 | Komentarze 0

Kolejny dzień dojazdów rowerem do pracy :-) Tym razem zapomniałem rękawiczek, nawigacji, licznika, oraz lampki ;-) Musiałem wracać się aż z piwnicy :-)



Poranek mroźniejszy i było to czuć :-) Czuć też było zmianę organizacji ruchu, bo samochodów było więcej już tuż za osiedlem :-) Na początku Towarowej ze zdziwieniem minąłem Olę, idącą pieszo.
Z pracy wyszedłem później. Rower po pracy, to naprawdę super fajna sprawa :-)

Dane wyjazdu:
4.34 km 0.00 km teren
00:12 h 21.70 km/h:
Maks. pr.:31.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 201014

Poniedziałek, 20 października 2014 · dodano: 24.10.2014 | Komentarze 0

O poranku było jeszcze ciemno. Pozwoliło mi to przypomnieć sobie w końcu, o konieczności spakowania lampki rowerowej ;-) Przed wyjściem pożegnałem się jeszcze krótko z gośćmi.



Przed klatką okazało się, że mimo zupełnego braku słońca jest bardzo ciepło :-) Założyłem latarkę i zdjąłem sweter. Z osiedla dosłownie wyrwałem! :-) Dojazd do pracy należał raczej do tych szybszych ;-) Popołudnie przywitało mnie przeciwnym wiatrem, niezbyt jednak przeszkadzającym. Drogę powrotną postanowiłem pokonać jednak na luzie. Emocje pojawiły się na mojej ulicy, bo chyba zrobili nam dwukierunkową ;-) Może te dwie panie w samochodach miały jednak rację? ;-)