Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
42.44 km 0.00 km teren
01:58 h 21.58 km/h:
Maks. pr.:35.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Przełom?

Sobota, 9 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Przyjeżdżając na Surowinę, niestety nie mogliśmy wziąć ze sobą przyczepki. Antek pojechał więc sam - bez Pszczoły i Ferrari 2. Z rana biegaliśmy z Karolem po dworze, a Kasia spała w wózku :-) Karolek korzystał w pełni z podwórka, pogody i swobody, którą dawało poczucie bezpieczeństwa z dala od ruchliwych ulic. Gdy Aneczka i babcia wróciły z zakupów, zebrałem się do wyjazdu. Znów pomogła mi w tym moja lepsza połowa i jak się później okaże, był to doping w odpowiednim momencie :-)



Wyruszyłem w kierunku Świerki, mijając po sekundzie Anię i Karolka, którzy chwilę wcześniej wybrali się tam na plac zabaw. Machaliśmy sobie jeszcze z daleka, a później zatapiałem się już w las i w wyjazd... :-) Tuż przed Dobrzeniem Wielkim przejechałem dosłownie na trzy-cztery metry od stąpającego obok drogi bociana i zorientowałem się dopiero, gdy go mijałem! :-) Pogoda była lekko niepewna, ale nie zamierzałem rezygnować z wyjazdu :-) Później na szczęście się wypogodziło :-) Mknąłem bocznymi uliczkami i szutrami, ciesząc się okolicą i podziwiając niektóre domostwa. Wjeżdżając za Chróścicami w las, zmierzałem do miejsca starego młynu. W głowie kłębiły mi się myśli... Postanowiłem też zmienić trochę przebieg trasy. Jadąc dalej lasem zatrzymywałem się praktycznie co chwilę, łaknąc przepięknych tutejszych widoków. Gdy dotarłem do stawów rybnych, towarzystwa zaczęły dotrzymywać mi dwa miłe pieski, które przez pewien czas poruszały się powoli za Antkiem. Gdy już postanowiłem się z nimi rozstać i zaczynałem nabierać prędkości, do ucha wpadł mi jakiś owad. Zareagowałem dosyć energicznie, nie wiedząc czy zaraz nie poczuję ukąszenia. O mały włos nie skończyłoby się to glebą ;-) Niedługo potem dojechałem do głównej drogi. Od razu było czuć, że będzie to najgorszy etap dzisiejszego wyjazdu, ale jednocześnie mogłem sobie przycisnąć :-) Niestety dopiero przy punkcie czerpania wody zorientowałem się, że zabytkowy park został dawno za moimi plecami! :-) Zerkając na pływającego w wodzie szerszenia i na zegarek zdecydowałem, że nie będę się już wracał. Będzie okazja tu wrócić! Może już nie samemu? :-) Aneczka z pewnością zapisze się na sentymentalną podróż, a i dla dzieci dzisiejsza trasa będzie świetna! Co to ja dziś widziałem? Bociana, kumkające bardzo głośno żaby, łabędzie i kaczki, hukającą sowę, pieski... Oj... Co niemiara! Po niespodziewanym postoju wymuszonym zmianą baterii w nawigacji ruszyłem dalej przed siebie, zjeżdżając z głównej w Krzywej Górze :-)  Jechałem szlakiem jednej z najlepszych wspólnych wycieczek z Aneczką :-) Tym razem nie napotkałem koników, a wygrzewającego się na drodze pełzającego małego gada :-) Niebawem dojechałem do asfaltowej drogi, zatrzymując się celowo przy przystanku :-) W Grabczoku odprowadziłem wzrokiem plac zabaw :-) Dzisiejszy wyjazd byłby super dla dzieci i żałowałem dosłownie ekstremalnie, że przyczepka musiała zostać w domu! Cały czas też mocno myślałem, mnożąc mimowolnie argumenty dla pewnej sprawy... Śmiało pokonywałem dystans, jadąc trochę pod wiatr, a tuż przed Surowiną odprowadziłem wzrokiem jakiegoś staruszka, jadącego na chyba równie starym rowerze w las. "My też tak będziemy Antek?" - popatrzyłem z czułością na swojego wiernego kompana rowerowych podróży. Z nieba spadły ze trzy małe kropelki deszczu. I na tym się skończyło :-)

Ładna leśna droga :-)


Trzy metry i nie widzieć! Na szczęście naprawiłem swoje niedopatrzenie :-)


Nowo poznane miejsce - Park Kasztanowy w Chróścicach. 


Uroki okolicznych lasów :-) Za jakiś czas będzie branie! ;-)


Miejsce starego młynu. Okolicami można się zauroczyć...


Tuż nieopodal młyna zostałem uraczony ropuszym koncertem :-)

I ponownie połacie jagód!


Antek wśród pięknych leśnych krajobrazów :-)


Szkółka leśna "Klink"


Miejsce postoju przy drodze do Popielowa. Odtąd nie jechałem według śladu. 


Co rusz przystanki... Po tak długim pobycie w miejskiej dżungli nie da się inaczej... 


Trafiam na czarny szlak.


Moi dwaj uroczy towarzysze i okolice, gdzie ich spotkałem :-) Trochę żal było ich zostawiać.


Miejsce owadowego ataku ;-)


Tym razem na żółtym szlaku :-)


Wyschnięty niegdyś punkt czerpania wody :-)


Postój serwisowy ;-) Wymiana baterii w nawigacji :-)


Również w tym roku jednak udało mi się sfotografować piękne pączki :-)


Momentami było groźnie ;-)


Już trzeci szlak dzisiejszego dnia :-) Nawet się tego nie spodziewałem! :-) 


Sentymentalny przystanek :-)


Przewrócone drzewo za Grabczokiem.




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.