Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
89.16 km 0.00 km teren
04:30 h 19.81 km/h:
Maks. pr.:45.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Pracowy rajd :-) dzień 1

Sobota, 11 czerwca 2011 · dodano: 12.06.2011 | Komentarze 0

Rano wstałem z fajnym rowerowym nastawieniem. Dzisiejszy dzień na pewno będzie pogodny :-) Ze słuchawkami na uszach wyszedłem z Benkiem na spacer i zacząłem planować wyjazd z namiotem :-)
Trasa zakładała przejazd do Czech, tamże nocleg, a następnie poranne spotkanie z ekipą z pracy i wspólny powrót.



Pogoda była przednia na taki wypad. Dodatkowo perspektywa pierwszego w tym roku wyjazdu pod namiot, także nastrajała mnie pozytywnie.




Bardzo szybko dotarłem do pierwszych wzniesień i doszedłem do wniosku, że przecież mieszkam bardzo blisko gór. Można nawet wpakować się w pociąg i podjechać choćby do tych Racławic Śląskich, aby cieszyć się pięknymi widokami :-)



Korzystając z okazji, postanowiłem odbić do miejscowości Pielgrzymów, przy której na mojej mapie zaznaczono obecność jakiegoś zabytku. Tereny były świetne :-) Jechałem sobie po górkach, mijając leniwe wioseczki :-) Oczywiście zatrzymałem się na nieco dłuższą chwilę w owym Pielgrzymowie :-)











Gdy ruszyłem dalej, coraz bardziej zaczynałem czuć się, jakbym był na końcu świata :-) W miejscowości Opawica, odnalazłem totalnie inny klimat niż ten, do którego przywykłem do tej pory. Obok drogi, stały stare chatki, ogrodzone zzieleniałym już, starym płotem. Cóż za widok! :-) W pewnej chwili asfalt skończył się w lesie :-) Tutaj zaczęła się jeszcze lepsza jazda! :-) Stopniowo wkręcałem się w klimat tego wyjazdu :-) Byłem też zadowolony z tego, iż jadąc rowerem, miałem okazję zaznać czegoś nowego - nieplanowanego. Leśna droga w pewnym momencie zamieniła się w kamienisty podjazd, ale co tam! :-) Czy mi to przeszkadza? Nie! :-) Jest pięknie! :-) I doprawdy tak było... Dzień nastrajał bardzo pozytywnie, letnio... Dla takich chwil warto żyć. Byłem na krańcu świata! ;-)








Za wzniesieniem wjechałem już na drogę asfaltową, która spadała długo w dół - to jeden z pierwszych fajnych zjazdów, który pokonałem po kilkuletniej rowerowej przerwie :-) Było tak fajnie, że aż za bardzo ;-) Dlatego też pobyt mi się przeciągnął i zrezygnowałem z wizyty w Krnovie. Prawdę powiedziawszy, to i tak planowałem przejechać go tranzytem, a więc nie była to duża strata. Granicę przekroczyłem w Chomiąży, robiąc sobie tam uprzednio krótki przystanek.




W Czechach początkowo jechałem jedną z głównych dróg, ale gdy tylko z niej zjechałem, poczułem się rewelacyjnie. Tak. Oto jadę przed siebie, mając w głowie fajne plany... :-) I do tego te widoczki... Nie martwiłem się także zanadto noclegiem. Gdy po raz pierwszy byłem w Zlatych Horach w ubiegłym roku, przez przypadek znalazłem fajną miejscówkę, do rozbicia namiotu. Teraz to wykorzystałem :-)

Kategoria Wyprawki ;-)



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.