Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:272.18 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:13:21
Średnia prędkość:20.39 km/h
Maksymalna prędkość:46.60 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:10.47 km i 0h 30m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
5.08 km 0.00 km teren
00:13 h 23.45 km/h:
Maks. pr.:31.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 180515

Poniedziałek, 18 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Standardowy przedpracowy poranek z rodzinnymi tulasami przed wyjściem :-) 



Dojazd też miał być w zamierzeniu standardowy :-) Było jednak wymuszenie pierwszeństwa przy przedszkolu przez kierowcę Passata, śmiały wjazd na główną w moim wykonaniu, a następnie przypuszczenie babci na pasach z uśmiechem i wcześniejszym mocnym hamowaniem :-) Przerzutkę zdążyłem zrzucić ;-) Na sam koniec wjechałem kawałek na chodnik, by nie zatrzymał mnie nadjeżdżający z naprzeciwka TIR :-) Nie chciałem jechać szybko, a przez całą drogę jakoś gnałem... :-) Przy bramie - już na sam koniec - pozdrowienie ze znajomym kierowcą ciężarówki :-)
Wracając chwytałem garściami majowy dzień :-) Lekko gorące powietrze muskało skórę... Chwytałem ile się da wszystkimi zmysłami... Nawet powietrze pachniało mi majem! (tu, w środku miasta!) Postanowiłem podjechać już dziś na stację i podpytać o wymienione punkty. Śmigało mi się cudnie! :-) Na miejscu niczego nie otrzymałem, ale ani o jotę nie wpłynęło to na moje samopoczucie :-) Pognałem z radością w kierunku domku, spotykając przy klatce sąsiadów z najmłodszym lokatorem naszego bloku :-) Gdy już miałem wchodzić na górę, drzwi zaczął otwierać Karolek :-) Jak się okazało, widzieli mnie pędzącego przy "piątce" :-) Razem weszliśmy na górę. Humory się nam udzielały :-)

Dane wyjazdu:
33.33 km 0.00 km teren
02:09 h 15.50 km/h:
Maks. pr.:26.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Jedziemy po łące, goniąc zające :-)

Sobota, 16 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

W końcu! W końcu weekend, który mogliśmy wykorzystać rowerowo z dziećmi! :-) Pogoda była przecudna! Spakowaliśmy się po śniadaniu i poszło to nam bardzo sprawnie :-) Zmieniłem nieco kolejność działań, a Ania dała radę zejść z Bąbelkiem i Kwiatuszkiem :-)



Szybko wjechaliśmy na niebieski szlak :-) Pod jego koniec wyprzedziliśmy starszego pana jadącego na rowerze i słuchającego reklam w schowanym gdzieś radiu ;-) Cudnie świeciło słońce, a naokoło rozkosznie pachniało rzepakiem... Gdy wyjechaliśmy ze Starego Koźla, moim oczom ukazał się zając kicający drogą w naszą stronę! Chwilę później ujrzała go Aneczka, a gdy ujrzał nas ów zając, począł uciekać drogą w drugą stronę! :-) Na nic zdało się szybkie uruchamianie aparatu w komórce (w dodatku jeszcze Damian zadzwonił akurat teraz! :-) ) - zając czmychał z kadru niczym zawodowiec, a jechaliśmy za nim naprawdę długo! :-) Szkoda, że Karolek nie mógł go też zobaczyć... :-) W Bierawie przy rzeczce natknęliśmy się na jakąś obwoźną bibliotekę, czy coś podobnego (pamięć mi szwankuje ;-) ), a przy wiacie stało sporo rowerów :-) Przy okazji okazało się, że przyczepka mieści się między mostkowymi barierkami ;-) Kiedyś będzie trzeba sprawdzić to też na mostku przy przejeździe kolejowym :-) Mknęliśmy dalej, a wyjeżdżając już z Bierawy, usłyszałem jakieś dziwne chrobotanie z tyłu. Okazało się, że chyba nie zapiąłem lewej strony przyczepki... Roztargnienie, czy skleroza? ;-) Niebawem minęliśmy małe bajorko z rechoczącymi żabami i już byliśmy w Lubieszowie :-) Stąd - drogą przez las - dotarliśmy na miejsce, zatrzymując się na sekundkę przy leśnych ulach :-)
Gdy tylko rozłożyliśmy się przy piaskownicy, na horyzoncie pojawił się jakiś na czarno ubrany pan. Wyszedłem mu na spotkanie domyślając się, że to ochroniarz. Był bardzo pogodnie usposobiony, a ponadto okazało się, że jest mieszkańcem tej samej dzielnicy naszego miasta co my :-) Po wyjaśnieniu kilku drobiazgów zaczęliśmy rozkoszować się ciszą i spokojem. Okazało się też, że poniżej na brzegu opala się jakiś jegomość, którego wcale na początku nie zauważyliśmy! Czas mijał nam przyjemnie :-) Karolek robił babo, babo to sam, lub ze mną, a Kasia siedziała na kocyku, a pod koniec pobytu raczyła się kamykami ;-) Chmurki cudnie nadawały charakteru błękitnemu niebu... :-) 
Droga powrotna początkowo była lekko marudna, ale dzieci szybko zasnęły i do samego Kędzierzyna dojechaliśmy w zupełnej ciszy :-) Dopiero na niebieskim szlaku najpierw obudził się Karolek, a później - jako logiczna następna część układanki - obudzona została Kasia :-) Na całej drodze mijaliśmy sporo rowerzystów :-) Któż nie chciałby chwytać tak pięknego dnia! 
_
Trzeba, no trzeba częściej!

No chociaż jedno zdjęcie z rzepakiem! ;-)


Karol w żywiole :-)


Sklerotyczna zagadka częściowo wyjaśniona! :-) To Rajd Bibliotekarza! Cokolwiek to znaczy... ;-)


Leśne ule :-) Kadr ograniczały rosnące za plecami drzewka :-) Poza tym Karolowi śpieszyło się już do piaskownicy ;-)


Czas zabawy :-)


O nie! Paparazzi! ;-)


Karolowa pobudka na niebieskim szlaku :-)


Dane wyjazdu:
4.45 km 0.00 km teren
00:11 h 24.27 km/h:
Maks. pr.:27.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 150515

Piątek, 15 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Przygotowania do wyjścia standardowe :-) Tylko dzieci mają ostatnio jakieś senne przeboje.



Przy przedszkolu zauważyłem stojący patrol policji. Ciekawe dlaczego? ;-) Chyba mieszkańcy się poskarżyli na stojących na zakazie. I bardzo dobrze! Ładnie świeciło słońce, ja przyjemnie pędziłem super Antkiem :-) Brrr! Zimno! :-)
Wyruszając w drogę powrotną, musiałem odczekać kilka dłuższych chwil. Cały plac zawalony był ciężarówkami. Czekając na wjazd na Piotra Skargi również musiałem ustąpić pierwszeństwa spartańskiej ciężarówce :-) Mimo tego super fajnie się jechało! :-)

Dane wyjazdu:
4.33 km 0.00 km teren
00:11 h 23.62 km/h:
Maks. pr.:34.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 140515

Czwartek, 14 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Zostałem obudzony o czwartej trzydzieści. Ania nie spała już od godziny. Wcześniej śniło mi się, że na przyczepkowej wycieczce z Karolkiem, podczas jakiegoś mega deszczu przebiłem przednia oponę w Antku, jadąc droga z przelewającą się w poprzek deszczówką. Nawet się ucieszyłem, bo mogłem zmienić fabryczną jeszcze dętkę.



Na drodze jechałem energicznie i nawet lekko rządziłem. Było chłodno, ale mimo to jazda była bardzo przyjemna :-)
W trakcie dnia faktycznie popadało ;-) Gdy wychodziłem było już jednak słonecznie, a asfalt zdążył przeschnąć :-) Tylko powietrze było trochę chłodne. Początkowo jechałem, by cieszyć się jazdą. Musiały wywiać ze mnie pracowe tematy. Później tak się rozzuchwaliłem, że stałem się rowerowym piratem! :-) Po drodze wjechałem jeszcze po pochylni przy bankomacie i pomknąłem do domu :-)

Dane wyjazdu:
4.99 km 0.00 km teren
00:15 h 19.96 km/h:
Maks. pr.:28.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 130515

Środa, 13 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Noc miałem niespokojną. Niby spałem, a wierciłem się...



Na zewnątrz było lekko pochmurno. Jechaliśmy razem z Aneczką, ale mnie było trochę śpieszno i wspólna jazda troszeczkę mi doskwierała. W ciągu dnia niebo zrobiło się pięknie błękitne :-) Po pracy podjechałem jeszcze do sklepu, czując fajną rowerową lekkość poruszając się po mieście :-) Było cudnie :-)

Dane wyjazdu:
4.31 km 0.00 km teren
00:11 h 23.51 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 120515

Wtorek, 12 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Obudziłem się jakoś po szóstej, a chwilę później Kasia, mama i Karol :-) Przygotowania do wyjścia rozpocząłem dopiero po siódmej i jakoś spokojnie mi to szło :-) Wyszedłem na styk ;-) 



Dojazd standardowy :-) Na Towarowej lekko pod wiatr, a przy mecie starałem się wypatrzyć samolot widmo, lecący gdzieś nisko nad moją głowa :-) Był piękny majowy dzień.
Wracałem na luzie po ciężkim dniu. Jechało mi się swobodnie i po chwili olśnienia przypomniałem sobie o wietrze, którego nie czułem, ale najpewniej miałem go za sprzymierzeńca, wiejącego w plecy :-)

Dane wyjazdu:
4.31 km 0.00 km teren
00:11 h 23.51 km/h:
Maks. pr.:28.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 110515

Poniedziałek, 11 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Rano byłem padnięty... 



Dojazd do pracy chłodny i szybki, z przystankiem w sklepie :-)
Popołudnie było pięknie majowo słoneczne, choć sama koszulka nie chroniła w stu procentach przed lekko zimnawym powietrzem. Jechało się jednak komfortowo :-)

Dane wyjazdu:
10.53 km 0.00 km teren
00:28 h 22.56 km/h:
Maks. pr.:28.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Do Swierkli po paluszki ;-)

Niedziela, 10 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Na dziś nie planowałem żadnych odważnych tras. Nie znaczyło to, że nie chciałem nigdzie jechać, ale na pewno nie chciałem zostawiać już Aneczki samej z dziećmi :-) Pretekstu do wyjazdu dał mi tato :-)



Do Świerkli dojechałem z fajnym rowerowym powerkiem :-) Znowu spotkałem kobietę z brodą! Tym razem piła piwko :-) Zmierzałem w las, który wczoraj celowo minąłem, by trochę skrócić trasę. Między drzewami zrobiłem sobie krótki fotograficzny postój, a niedługo potem byłem już nad zbiornikiem wodnym, gdzie trochę się pokręciłem, jadąc wzdłuż brzegu. Gdy już zmierzałem ku wyjazdowi, niespodziewanie zahaczyłem stopą o wędkę jednego z wędkarzy, leząca częściowo na drodze :-) Szybkie wyjaśnienie sprawy i już mknąłem dalej. Cały czas chłonąłem zieleń, rześkie leśne powietrze, a także cieszyłem się bogatym ptasim koncertem :-) Znów byłem zauroczony okolicą! Dojazd do asfaltu nie zajął mi dużo czasu. Ze Świerkli zwróciłem się w kierunku domu, jadąc troszkę pod wiatr. Na miejscu zdziwiłem się dystansem - aż tyle?!? :-)



Dane wyjazdu:
42.44 km 0.00 km teren
01:58 h 21.58 km/h:
Maks. pr.:35.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Przełom?

Sobota, 9 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Przyjeżdżając na Surowinę, niestety nie mogliśmy wziąć ze sobą przyczepki. Antek pojechał więc sam - bez Pszczoły i Ferrari 2. Z rana biegaliśmy z Karolem po dworze, a Kasia spała w wózku :-) Karolek korzystał w pełni z podwórka, pogody i swobody, którą dawało poczucie bezpieczeństwa z dala od ruchliwych ulic. Gdy Aneczka i babcia wróciły z zakupów, zebrałem się do wyjazdu. Znów pomogła mi w tym moja lepsza połowa i jak się później okaże, był to doping w odpowiednim momencie :-)



Wyruszyłem w kierunku Świerki, mijając po sekundzie Anię i Karolka, którzy chwilę wcześniej wybrali się tam na plac zabaw. Machaliśmy sobie jeszcze z daleka, a później zatapiałem się już w las i w wyjazd... :-) Tuż przed Dobrzeniem Wielkim przejechałem dosłownie na trzy-cztery metry od stąpającego obok drogi bociana i zorientowałem się dopiero, gdy go mijałem! :-) Pogoda była lekko niepewna, ale nie zamierzałem rezygnować z wyjazdu :-) Później na szczęście się wypogodziło :-) Mknąłem bocznymi uliczkami i szutrami, ciesząc się okolicą i podziwiając niektóre domostwa. Wjeżdżając za Chróścicami w las, zmierzałem do miejsca starego młynu. W głowie kłębiły mi się myśli... Postanowiłem też zmienić trochę przebieg trasy. Jadąc dalej lasem zatrzymywałem się praktycznie co chwilę, łaknąc przepięknych tutejszych widoków. Gdy dotarłem do stawów rybnych, towarzystwa zaczęły dotrzymywać mi dwa miłe pieski, które przez pewien czas poruszały się powoli za Antkiem. Gdy już postanowiłem się z nimi rozstać i zaczynałem nabierać prędkości, do ucha wpadł mi jakiś owad. Zareagowałem dosyć energicznie, nie wiedząc czy zaraz nie poczuję ukąszenia. O mały włos nie skończyłoby się to glebą ;-) Niedługo potem dojechałem do głównej drogi. Od razu było czuć, że będzie to najgorszy etap dzisiejszego wyjazdu, ale jednocześnie mogłem sobie przycisnąć :-) Niestety dopiero przy punkcie czerpania wody zorientowałem się, że zabytkowy park został dawno za moimi plecami! :-) Zerkając na pływającego w wodzie szerszenia i na zegarek zdecydowałem, że nie będę się już wracał. Będzie okazja tu wrócić! Może już nie samemu? :-) Aneczka z pewnością zapisze się na sentymentalną podróż, a i dla dzieci dzisiejsza trasa będzie świetna! Co to ja dziś widziałem? Bociana, kumkające bardzo głośno żaby, łabędzie i kaczki, hukającą sowę, pieski... Oj... Co niemiara! Po niespodziewanym postoju wymuszonym zmianą baterii w nawigacji ruszyłem dalej przed siebie, zjeżdżając z głównej w Krzywej Górze :-)  Jechałem szlakiem jednej z najlepszych wspólnych wycieczek z Aneczką :-) Tym razem nie napotkałem koników, a wygrzewającego się na drodze pełzającego małego gada :-) Niebawem dojechałem do asfaltowej drogi, zatrzymując się celowo przy przystanku :-) W Grabczoku odprowadziłem wzrokiem plac zabaw :-) Dzisiejszy wyjazd byłby super dla dzieci i żałowałem dosłownie ekstremalnie, że przyczepka musiała zostać w domu! Cały czas też mocno myślałem, mnożąc mimowolnie argumenty dla pewnej sprawy... Śmiało pokonywałem dystans, jadąc trochę pod wiatr, a tuż przed Surowiną odprowadziłem wzrokiem jakiegoś staruszka, jadącego na chyba równie starym rowerze w las. "My też tak będziemy Antek?" - popatrzyłem z czułością na swojego wiernego kompana rowerowych podróży. Z nieba spadły ze trzy małe kropelki deszczu. I na tym się skończyło :-)

Ładna leśna droga :-)


Trzy metry i nie widzieć! Na szczęście naprawiłem swoje niedopatrzenie :-)


Nowo poznane miejsce - Park Kasztanowy w Chróścicach. 


Uroki okolicznych lasów :-) Za jakiś czas będzie branie! ;-)


Miejsce starego młynu. Okolicami można się zauroczyć...


Tuż nieopodal młyna zostałem uraczony ropuszym koncertem :-)

I ponownie połacie jagód!


Antek wśród pięknych leśnych krajobrazów :-)


Szkółka leśna "Klink"


Miejsce postoju przy drodze do Popielowa. Odtąd nie jechałem według śladu. 


Co rusz przystanki... Po tak długim pobycie w miejskiej dżungli nie da się inaczej... 


Trafiam na czarny szlak.


Moi dwaj uroczy towarzysze i okolice, gdzie ich spotkałem :-) Trochę żal było ich zostawiać.


Miejsce owadowego ataku ;-)


Tym razem na żółtym szlaku :-)


Wyschnięty niegdyś punkt czerpania wody :-)


Postój serwisowy ;-) Wymiana baterii w nawigacji :-)


Również w tym roku jednak udało mi się sfotografować piękne pączki :-)


Momentami było groźnie ;-)


Już trzeci szlak dzisiejszego dnia :-) Nawet się tego nie spodziewałem! :-) 


Sentymentalny przystanek :-)


Przewrócone drzewo za Grabczokiem.



Dane wyjazdu:
4.73 km 0.00 km teren
00:12 h 23.65 km/h:
Maks. pr.:30.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Praca 080515

Piątek, 8 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0

Ciężko wstałem z łóżka. Ogarnąłem śniadanie z chrypiącym gardłem, za chwilę wstała Aneczka. Później potoczyło się standardowo, choć spokojnie i niespiesznie. 



Wybrałem inną drogę do pracy, aby wysłać jeszcze przesyłkę dla przyjaciela. Na Partyzantów minąłem kwiatka (będę chciał zrobić mu zdjęcie wracając), a później strasznie obłocone Audi, stojące na parkingu przy lesie. Po firmie super mi się śmigało :-)
Wracałem ładowany rowerem :-) Po drodze zatrzymałem się przy polskim kwiatku, a na Bławatków natknąłem się dodatkowo na blondynę turlającą się Felicią pod prąd. Później było już bez atrakcji - tylko rower :-)

Polskie realia ;-)