Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Krótko, nie zawsze na temat ;-)

Dystans całkowity:13176.06 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:631:58
Średnia prędkość:20.72 km/h
Maksymalna prędkość:66.71 km/h
Liczba aktywności:910
Średnio na aktywność:14.48 km i 0h 41m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
22.46 km 0.00 km teren
00:50 h 26.95 km/h:
Maks. pr.:46.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Raszowa w innym wydaniu :-)

Poniedziałek, 22 lipca 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 0

Po całym dniu spędzonym w domu, podobnie jak wczoraj, zrobiło mi się w nim zbyt ciasno ;-) Dodatkowo chmurki ustąpiły trochę miejsca słoneczku, więc był dodatkowy pretekst do wyjścia :-) Szybkie rzucenie okiem na mapę i już wiedziałem którędy dziś będę śmigał :-)



Wyjazd z miasta był nieco problematyczny. Ruch do Kłodnicy był całkiem spory jak na tą porę dnia i szczerze mnie to zdziwiło. Dodatkowo wciąż rozkopana Wyspiańskiego dopełniła swego. Zaraz za światłami wyprzedziłem skuter, który wcześniej odważył się mnie wyprzedzić, gdy mijałem wyboje ;-) A masz za swoje ;-) Za miastem było już dużo spokojniej :-) Nie śpieszyłem się i cieszyłem się jazdą, mimo wyraźnego przeciwnego wiatru. Jak zwykle gdy zwróciłem się w drugą stronę, znów zaczął wiać mojego przeciwka ;-) Ech... Dojeżdżając do przejazdu zauważyłem mrugający sygnalizator, ale pani dróżniczka wstrzymała rogatki - najpierw przejechał wyprzedzający mnie samochód, a tuż za nim ja. Podziękowałem uniesieniem ręki i pomknąłem dalej :-) Jakkolwiek by tego nie oceniać, przepuszczenie nas było miłym gestem, a pociąg był jeszcze daleko :-) W drodze powrotnej pocisnąłem bardziej, dając więcej ruchu rozgrzanym nogom :-)

Przy pomniku.



Januszkowice :-)


Góra św. Anny widziana z Krasowej :-)



Dane wyjazdu:
38.03 km 0.00 km teren
01:28 h 25.93 km/h:
Maks. pr.:48.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Krótka przejażdżka po tatrzańskich wojażach :-)

Niedziela, 21 lipca 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 0

Na sobotę mieliśmy zaplanowany wypad ze znajomymi na Wielki Krywań :-) Mieliśmy startować o trzeciej rano, ale ostatecznie główny planista przesunął start na godzinę piątą :-) Mimo tego i tak spałem tej nocy jakieś trzy i pół godziny, w porywach do trzech czterdzieści. Ot, na początku nie umiałem zasnąć, a dodatkowo obudziłem się w nocy za dziesięć trzecia i znów trochę czasu zajęło mi, zanim ponownie zasnąłem. Oprócz odwiedzenia nowego miejsca, dodatkowo w zupełnie innym składzie i wiedząc ponadto, że będzie to fajna górska wycieczka bez typowych rodzinnych ograniczeń, wyjazd ten miał być dla mnie również ostatecznym potwierdzeniem tego, czy połykam górskiego bakcyla na sto procent i czy kupuję nowe górskie buty i większy plecak ;-) Mimo bardzo dużej radochy z tego wyjazdu i tak jakoś czułem w kościach, że wraz ze zbliżaniem się godziny startu, entuzjazm lekko zaczął mi opadać. A może to był po prostu strach? Nigdy wcześniej nie wchodziłem tak wysoko.
Będąc już w trasie powoli zacząłem się zastanawiać, czy nie jechałem tą drogą rowerem szosowym. W miarę pokonywania dystansu miałem wrażenie, że kilka mijanych punktów nie jest mi obcych, a jednocześnie zupełnie nie byłem tego pewien. W pewnym momencie przejechaliśmy przez skrzyżowanie, które rozwiało wszelkie moje wątpliwości! :-) To był zjazd na Czerne! Bez dwóch zdań! Już wcześniej obserwując widoki za oknem myślałem sobie, że byłoby fajnie jechać tu rowerem, przypominałem sobie różne swoje dalsze wypady, a teraz - dodatkowo gdy jechaliśmy odcinkiem, którego wcześniej nigdy nie pokonywałem żadnym rodzajem transportu, a mógłbym rowerem! - ze zdwojoną siłą zacząłem tęsknić na dawnymi dalszymi wypadami, poznawaniem nowych miejsc, wstawaniem o świcie i powrotami z wieloma kilometrami w nogach! To była najprawdziwsza tęsknota... Uczucie wzmogło się wielokrotnie, gdy w drodze powrotnej zjechaliśmy właśnie na Czerne. I gdy zacząłem sobie wyobrażać jak jadę tędy szosą i że właśnie po tej szosie o słabej nawierzchni nie ma śladu, a jest piękny, równy, wyremontowany asfalt. Oj... Jak tu by się miło śmigało...! I gdy zacząłem mówić, że tu jechałem na rowerze, o tu i tu, o i tu - widząc jednak trochę brak zrozumienia na twarzach towarzyszy podróży :-) Nie przeszkadzało mi to wcale a wcale! I choć na szlaku było przepięknie i super się szło to zrozumiałem, że to rower, tak - właśnie rower! - to rower jest tym co kocham najbardziej. Ot... Potrzebowałem wypadu w góry, żeby po dziesięciu latach kręcenia korbą(!) jeszcze raz poczuć tę miłość... Tak - uwielbiam!
W niedzielę odsypiałem poprzednią bezsenną noc i górski wysiłek. Od samego rana miałem relaksującą pogodę - szaro, buro i ponuro, a od południa grzmoty, a w końcu deszcz :-) Fajnie, bo już wczoraj nastawiałem się na leniuchowanie :-) Gdy już wyspałem się przy otwartym balkonie i pięknym akompaniamencie grzmotów i szumu deszczu, zabrałem się za jakieś bardziej konkretne zajęcia. Wkrótce też troszkę pokazało się słońce, a mnie zaczęło być w domu zbyt ciasno. Dodatkowo czułem też, że dobrze mi zrobi rozruszanie nóg po wczorajszym i przegonienie organizmu. Zaczęło mi być bardzo śpieszno! Szybko skończyłem co zacząłem i rozpocząłem pośpieszne przygotowania do wyjścia :-) Z uwagi na relatywnie późną porę dnia zaplanowałem jedynie przejazd za Stare Koźle i powrót :-)



Było lekko chłodno, ale też i rześko po niedawnym deszczu :-) Asfalt już mocno przeschnął, więc jechało się bardzo przyjemnie :-) Gdy już rozgrzałem mięśnie nóg, zacząłem czerpać jeszcze większą radość z jazdy :-) I bardzo szybko POCZUŁEM, że to rower jest moją miłością! Bardzo szybko zacząłem kombinować, jak przedłużyć sobie trasę. To co zaplanowałem na początku, to było zdecydowanie zbyt mało! Uznałem, że wyjazd poza Odrę z Bierawy byłby jednak zbyt daleki i postanowiłem wrócić i udać się na Dębową, a dalej to się zobaczy ;-) Mocno cieszyłem się jazdą, a każdy metr kręcenia dawał mi rozluźnienie mięśni, a w efekcie większą swobodę i moc, a co za tym szło - jeszcze większą radość :-) Gdy zjechałem na Dębową, zobaczyłem na parkingu pewną twarz, która wydała mi się znajoma. Zmarszczyłem brwi gdyż nie byłem pewien, ale finalnie ją rozpoznałem - Adama to bym się tu nie spodziewał! :-) Pogadaliśmy kilka chwil i ruszyłem dalej przed siebie :-) Nie ujechałem daleko, bo za ogrodzeniem jednego z domostw rozpoznałem kolejną twarz! Była to osoba, którą poznałem dosłownie przypadkiem gdy odchodziłem z poprzedniej firmy i od której przypadkiem dowiedziałem się, że również jeździ na szosie i jest z mojej miejscowości! Świat jest jednak bardzo mały tym bardziej, że w ostatnim czasie zanotowałem dużo więcej takich spotkań! :-) Po krótkiej rozmowie znów kręciłem korbą, ale w całym tym zamieszaniu nieco zbyt późno przypomniałem sobie o zamiarze zrobienia zdjęcia, więc zatrzymałem się nieco dalej :-) A co tam - dla odmiany będzie zrobione gdzie indziej :-) Wciąż czerpałem ogromną przyjemność z trasy, pogody i bieżącej aktywności - a jakże! :-) Dosłownie szczęśliwość czułem całym sobą! :-) Wjeżdżając na "krajówkę" znów zacząłem zastanawiać się, jak przedłużyć sobie wyjazd. Okoliczne ograniczenia, perspektywa przejazdu przez Koźle i potencjalnie większy ruch uliczny, oraz kurczący się czas odwiodły mnie od zbytniego oddalania się od swojego rejonu. Szybko wpadł mi do głowy inny pomysł - nie był wcielany na siłę, ale wydawał się być wręcz w sam raz! Zjechałem do Reńskiej Wsi a za zabudowaniami mocniej pocisnąłem :-) Później nielegalnie wjechałem na dalszą część obwodnicy i szybko znalazłem się na miejscu. Gdy już się stamtąd oddalałem, znowu spostrzegłem kolejną znajomą twarz! Wymieniliśmy powitania, chwilkę porozmawialiśmy... Biorąc pod uwagę jak dużo czasu ostatnio spędzam w domu, to jest to aż dziwne, że spotykam dawno nie widziane osoby w tych nielicznych momentach, gdy jestem poza murami... A gdy już wróciłem w mury, jeszcze raz dopadł mnie przypływ ogromu pozytywnych emocji, do stojącego przede mną roweru...
_
To bardzo ważny wpis.

Zaraz za miastem :-) Słoneczko pięknie świeciło... :-)


Mała sadzawka na wylocie ze Starego Koźla :-)


Dębowa ;-)


Albo to inna figurka, albo dorobiono nogi, albo to nie ta kapliczka... :-)


Cześć bociek! :-)


Góra św. Anny widziana z "krajówki" za Długomiłowicami.


Przeprawa przez Odrę na obwodnicy ;-)



Dane wyjazdu:
14.91 km 0.00 km teren
00:48 h 18.64 km/h:
Maks. pr.:29.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Przejażdżka do Koźla na 14 lipca :-)

Niedziela, 14 lipca 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 0

Dzień był trochę w kratkę, choć z przewagą chmur. Po południu postanowiłem wybrać się do Koźla i będąc już na dole uświadomiłem sobie, że nawet nie wyszedłem na balkon, aby sprawdzić choćby temperaturę :-)



Gdy tylko opuściłem osiedle, zauważyłem dużą ciemną chmurę na horyzoncie. Postanowiłem jednak nie przerywać wyjazdu :-) Przejechałem przez działki i przez las, wyjeżdżając na asfalt w Kłodnicy. Na nowej drodze rowerowej do Koźla minąłem bardzo dużego pasikonika, ale gdy wróciłem się na zdjęcie, to już ślad po nim zaginął :-) Na promenadzie dopadły mnie krople deszczu - w międzyczasie pojawiły się szare chmury z kierunku Góry św. Anny i tak do celu dojechałem w kropki ;-)
W drodze powrotnej śmigałem Antkiem na mokrym asfalcie i było mi z tym dobrze :-) Tylko sandałów i sakw mi brakowało ;-) W parku nieopodal szpitala spostrzegłem wbiegającą po drzewie dużą wiewiórkę, ale zanim odpaliłem aparat, to już jej nie było :-) Gdy wyjechałem na otwartą przestrzeń, od razu zrobiło się przyjemniej :-) Pojawiło się słoneczko, a na Odrze wyłoniły się zza zakola dwa kajaki. Ot sympatycznie :-) Do domu wróciłem już w towarzystwie fajnej pogody :-)

Antoś na drodze rowerowej :-) W oddali straszliwa chmura ;-)


Już po wizycie :-) A jednak da się? Szykany zamiast progów zwalniających.


Ot taka kartka znaleziona w parku :-)




Odra i kajaki widoczne w oddali :-)


Portretowe na sam koniec wyjazdu ;-)



Dane wyjazdu:
13.69 km 0.00 km teren
00:32 h 25.67 km/h:
Maks. pr.:45.17 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Przejażdżka w leniwą niedzielę :-)

Niedziela, 7 lipca 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 0

Nie mieliśmy z Aneczką na dziś żadnych większych planów :-) Nie znaczy to jednak, że bimbaliśmy :-) Spędzaliśmy konstruktywnie czas w domku :-) W zasadzie, to pogoda również nie zapraszała na zewnątrz - niebo od rana pokryte było szarymi chmurami, a w kwestii temperatury, to odpoczywaliśmy od ostatniej fali upałów :-) Pod wieczór sytuacja uległa jednak zmianie, gdyż pojawiło się trochę słoneczka :-) Po całym dniu konstruktywnego bimbania czułem już rozleniwienie, a dodatkowo po wygłupach z dziećmi poczułem też znużenie po całodziennym przebywaniu w murach. Skończyły mi się też plany na najbliższe dwie godziny, a więc... :-)



Nigdzie się nie śpieszyłem :-) Wyszedłem w zasadzie dla rozprostowania kości i przewietrzenia się i tak też jechałem :-) Było chłodno, ale jechało się przyjemnie :-) Co szosa, to szosa, ale muszę zacząć nad sobą pracować - jestem bardzo słaby.




Dane wyjazdu:
42.00 km 0.00 km teren
01:40 h 25.20 km/h:
Maks. pr.:63.22 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Anka z dwoma postojami ;-)

Sobota, 6 lipca 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 0

Do południa kierowniczka zarządziła sprzątanie, a później byłem na placu zabaw z dziećmi :-) Fajnie się na nich patrzyło... :-) W trakcie ich zabawy wpadła mi myśl, aby jeszcze dziś pojechać na Ankę. W sumie, to w tym roku jeszcze tam nie byłem! Na co miałem jeszcze czekać?



Szoską jak zawsze jechało się bardzo fajnie :-) Dość odczuwalnie wiał co prawda przeciwny wiatr, ale komu by to przeszkadzało? :-) Na wyścigi nie jechałem :-) W lesie przed Raszową zaliczyłem postój na przejeździe. Podczas wspinania się na Ankę w początkowej fazie czułem, że mam minimalnie (lekko zauważalne) braki kondycyjne, ale później było już zupełnie OK, choć to jednak nie było też to :-) Po remoncie Rynek wyłożono kocimi łbami i nie jechało się tam komfortowo (a co powiedzą w Maju na Klasyku Annogórskim?), ale później nie miałem już powodów do narzekania - udało mi się nawet ominąć wyboje w Wysokiej :-) Na serpentynkach w Porębie jechałem raczej na luzie. Podobnie było też na prostej za Leśnicą. Gdy już ponownie wjechałem w las przemknęło mi przez myśl, czy teraz też nie będę stał na przejeździe i... minęło nie więcej jak pięć sekund, a zobaczyłem zamknięty szlaban :-) No masz ci kolarzu postój! ;-)

Samolotowa atrakcja między Raszową a Leśnicą :-)


Widok na pasmo górskie w oddali :-) Drzewa zasłaniały jednak tam gdzie było najwyżej :-)


Piękna jest ;-)


Widok z punktu obserwacyjnego przy Parku Geologicznym :-)


Oj, dawno się nie widzieliśmy...


Zbożowo... :-)


Góra św. Anny na horyzoncie :-)



Dane wyjazdu:
11.00 km 0.00 km teren
00:39 h 16.92 km/h:
Maks. pr.:27.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Jak za starych dobrych czasów ;-)

Piątek, 5 lipca 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 0

Temat oczywiście z przekąsem, a chodzi o inne moje dojazdy na rowerze do lekarza - jak za starych czasów :-) W każdym razie Aneczka zabukowała dla mnie wizytę dziś na dziś i to w dodatku tak, że to lekarz czekał na mnie, a nie ja na lekarza :-) Jest najlepsza! :-)



Wyruszyłem o czasie, co stanowiło swoistą nowość ;-) Tempo jazdy miałem spokojne, ale i tak byłem kilka minut przed czasem :-) Zdziwiłem się tym bardziej faktem, że lekarz czekał już na mnie w pustym gabinecie :-) Badanie przebiegło sprawnie i wkrótce śmigałem w drogę powrotną :-) Miałem jednak troszkę czasu, więc postanowiłem podjechać w jeszcze jedno miejsce. Nie obyło się bez przygód, gdyż na leśnej ścieżce zastałem zawalone gałęzie, ale szybko znalazłem objazd :-) Droga powrotna upłynęła już zupełnie bez żadnych odchyleń od normy :-)

Ścieżka przy Kanale Kłodnickim :-)



Ot gałęzie na ścieżce i co dalej? ;-)


Już w drodze powrotnej :-) Zjeżdżam na objazd ;-)



Dane wyjazdu:
18.44 km 0.00 km teren
00:40 h 27.66 km/h:
Maks. pr.:45.80 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Na ratunek cioci Roksanie :-)

Środa, 26 czerwca 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 0

Popołudnie spędziliśmy w Koźlu na podwórkowym basenie u ciociów i wujków :-) Ciocia niestety nie czuła się najlepiej, ale mimo to cały czas dawała radę :-) Gdy już się rozstawaliśmy okazało się, że u babci są tabletki, które mogłyby pomóc :-) Hm... No to na rower! ;-)



Na drodze rowerowej jak zwykle spokojnie. Troszkę przycisnąłem na Wyspiańskiego, choć ograniczały mnie roboty drogowe na poboczu i... brak kondycji. Na miejsce doczłapałem się jednak bez problemu ;-) Chwilę pogadałem i gdy już wyszedłem z bloku, natknąłem się na znajomego. No to znów gadanie ;-) Ruszałem już gdy słońce rzucało już naprawdę długie cienie :-) Po drodze wstąpiłem jeszcze na Dębową, choć nie chciałem jechać tak daleko - zdjęcie miało być zrobione przy pierwszym parkingu, ale tam ludziów sporo było :-) Na obwodnicy mały dramat - kolka i nie mogę jechać tak jakbym chciał mimo, że nogi już rozgrzane i chęci spore! Cholera... Naprawdę ze mną źle...

Niechciana Dębowa ;-)



Dane wyjazdu:
1.84 km 0.00 km teren
00:06 h 18.40 km/h:
Maks. pr.:25.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Pętelka po Pogorzelcu :-)

Wtorek, 25 czerwca 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 0

Na po przedszkolu miałem do odwiedzenia piekarnie położoną nieco dalej od naszego miejsca zamieszkania. Trochę szkoda mi było czasu na dreptanie, a pogoda super dopisywała, postanowiłem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu :-) Świecące mocno słońce świetnie się do tego nadawało! ;-)



Antkiem znów jechało się bardzo przyjemnie, choć nowe buty trochę mnie podnosiły na pedałach i rower wydawał się być o tyćkę za mały :-) Szybko załatwiłem co miałem załatwić, dostałem radochy z komfortowej jazdy i wróciłem do domku :-)




Dane wyjazdu:
6.49 km 0.00 km teren
00:21 h 18.54 km/h:
Maks. pr.:25.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Jak nie na Surowinie, to w Kędzierzynie ;-)

Niedziela, 23 czerwca 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 0

Na długi weekend oprócz rowerów dzieci, wziąłem też Antka. Nie złożyło się jednak na jazdę, bo raczej kopaliśmy z Karolkiem w piłkę :-) Dzieci korzystały ze swoich rowerów w międzyczasie, a mój stał w garażu. Po powrocie do Kędzierzyna postanowiłem jednak wykorzystać chwilkę czasu i wziąć Antka na krótką przejażdżkę :-)



Od razu poczułem bardzo fajny klimat wyjazdu :-) To była miła i przyjemna odmiana dla szosy :-) Antek jak zwykle pracował płynnie, a jazda była bardzo komfortowa :-) Za laskiem poczułem czerwcowe lato :-) I chyba troszeczkę beztroski :-) Wróciłem standardowo niebieskim szlakiem :-) Wyjazd mimo że krótki, całkowicie mi wystarczył :-)

W lasku :-)


Czerwcowe lato :-)


Standard na niebieskim szlaku :-)



Dane wyjazdu:
13.98 km 0.00 km teren
00:34 h 24.67 km/h:
Maks. pr.:41.76 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo

Przejażdżka w towarzystwie :-)

Wtorek, 18 czerwca 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 0

Kolejny wieczór nie chciałem odpuszczać roweru :-) Co prawda było już później niż w ciągu ostatnich dni ale pomyślałem sobie, że w zasadzie mógłbym nawet po prostu założyć nocną lampkę i tak pokręcić kilka kilometrów :-) Zawsze to jakieś urozmaicenie :-) Ostatecznie jednak udało się wyjść jeszcze za dnia :-)



Nie miałem za dużo czasu, więc trasę wymyśliłem sobie bardzo krótką. Oczywiście będąc już na rowerze wydłużyłem ją, bo w pierwszym wariancie miało to być zawinięcie pętelki w Brzeźcach, a poniosło mnie aż za Stare Koźle :-) I dobrze ;-) Poobcowałem trochę z przyrodą, były fajne polne widoczki, ale co zatrzymałem się na zdjęcie, zaraz obsiadały mnie towarzysze komary ;-) A w zasadzie komarzyce :-) Nie ma to tamto - mam powodzenie u płci przeciwnej! ;-)

Fajnie fioletowo przy zachodzie słońca :-)


Przy kapliczce :-)


Łąki łan ;-)


I ponownie fioletowo :-)


Bardzo ładny zachód słońca :-)


Ponownie polne klimaty :-)


I znów przy kapliczce :-)


Na wylocie ze Starego Koźla :-)



Żegnamy dzisiejszy dzień :-)