Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)

Więcej moich rowerowych statystyk.



baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kosiek.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
66.31 km 0.00 km teren
03:40 h 18.08 km/h:
Maks. pr.:32.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek

Tradycyjnie - jesienna przeprawa :D

Sobota, 26 listopada 2016 · dodano: 08.01.2017 | Komentarze 0

Wczoraj w pracy poczułem, że coś troszkę zaczyna mnie brać. Wieczorem w domu zaczynałem się już martwić w jakim stanie obudzę się rano. Szczęściem nie było najgorzej :-) Na rower i tak miałem zamiar iść!



Oczywiście liczyłem na to, że podobnie jak to miało miejsce w przeszłości, rower wypędzi ze mnie chorobowe symptomy. Według prognozy pogody miało być więcej słońca i choć to się nie sprawdziło, to i tak nie narzekałem :-) Już na azotowym skrócie czuć było mistyczną, mglistą jesień :-) W azotowym lesie było jeszcze lepiej! Klimat, że hej! :-) Oby tylko na mnie żaden wilkołak nie wyskoczył ;-) Dość szybko odbiłem z wyjeżdżonego przez siebie traktu, na drogę w kierunku Starej Kuźni. Początkowo nawierzchnia była bardziej "leśna", ale bardzo szybko droga zamieniła się w szeroki i utwardzony trakt. Wkrótce ślad w nawigacji nakazał skręt w nieco zarośniętą odnogę. Chętnie podjąłem to wyzwanie :-) Droga doprowadziła mnie do wzgórka, za którą owej drogi już nie było :-) Wypatrzyłem na szczęście jakąś ścieżynę i przerwę w koronach drzew w oddali. Nos mnie nie mylił - tam ponownie wjechałem na leśny trakt :-) Po drugiej stronie asfaltówki znalazłem się też w miejscu,  z którym wiązały mnie bardzo miłe rowerowe wspomnienia :-) Poszwendałem się tam chwilę i niebawem zostawiając las za sobą :-) Pierwsze metry były takie jakie je znałem, czyli wyboiste :-) Na szczęście od Łączy było równo jak na stole :-) Na tyle równo, że od razu pomyślałem o szosce :-) Już czekam wiosny!
Do Jeziora Pławniowickiego dojechałem od strony Kanału Gliwickiego :-)  Te miejsca po raz pierwszy poznawałem wraz z Karolkiem :-) Nad samym brzegiem było baardzo spokojnie :-) Nawet ptactwa nie było tu tyle ile ostatnim razem :-) Było za to bardzo mgliście i nastrojowo :-) Zgodnie z planem okrążyłem cały zbiornik i rozpocząłem odwrót ku domowi :-) Miałem przy tym okazję poznać nowy trakt w tych okolicach :-) Niestety kolejna nowa droga już za Rudzińcem okazała się być mniej łaskawa! Wjechałem między pola i wyglądało to tak, jakby ktoś zaorał tam drogę! Zaorana ziemia wbijała się Antkowi pod błotniki, skutecznie go hamując. Dodatkowo tuż obok mnie biegł jakiś rów, a dzieliła mnie od niego wąska ścieżyna :-) Na samym końcu okazało się jeszcze, że jestem otoczony ogrodzeniem! To już chyba taka tradycja, że w sezonie jesienno-zimowym muszę się wpakować na jakąś przeprawę :-) Furtkę w ogrodzeniu udało mi się przejść i co oczywiste nie zostawiłem Antka ;-) Tuż później poczułem, że cena za tą całą przeprawę, to był spadek sampoczucia. Rower do tej pory mnie napędzał, a teraz czułem, że zbliżam się do tej gorszej granicy. Dodatkowo zaczynało być krucho z czasem. Trafiłem też na breję z którą zmagałem się jadąc w przeciwną stronę. Na szczęście do Azot dotarłem dość szybko, czując jednak lekko w nogach pokonane kilometry :-)

Wkraczam w strefę mroku ;-)


Leśna ambona nieopodal głównego szlaku.


Przez las :-)


Już asfalt :-)


Nowe okolice :-)


Nad autostradą


Nad Kanałem Gliwickim ;-)


W drodze nad jezioro :-)



Regulamin dla rowerzystów przy Jeziorze Pławniowice


Szczególną uwagę przykuł punkt czwarty ;-)


U celu :-)


Do lata...! :-)


Objazdówki ciąg dalszy :-)


Różowy most w Pławniowicach :-)


Pałac w Pławniowicach :-)


Nowo odkryty czarny szlak :-)


W końcu ktoś się wziął za renowację pałacu w Rudzińcu.


Hodowla danieli


Bez przeprawy nie ma zabawy ;-)


Kiedyś inaczej tu wyglądało!
?>


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.