Info
Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)Więcej moich rowerowych statystyk.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Grudzień1 - 0
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik4 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 0
- 2019, Sierpień10 - 0
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec7 - 0
- 2019, Maj1 - 0
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec1 - 0
- 2019, Luty2 - 0
- 2019, Styczeń1 - 0
- 2018, Grudzień1 - 0
- 2018, Listopad2 - 0
- 2018, Październik4 - 0
- 2018, Wrzesień11 - 0
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec16 - 0
- 2018, Czerwiec12 - 0
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień13 - 0
- 2018, Marzec4 - 0
- 2018, Luty5 - 0
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik7 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień20 - 0
- 2017, Lipiec17 - 0
- 2017, Czerwiec24 - 0
- 2017, Maj31 - 0
- 2017, Kwiecień6 - 0
- 2017, Marzec6 - 0
- 2017, Luty2 - 0
- 2017, Styczeń2 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad2 - 0
- 2016, Październik12 - 0
- 2016, Wrzesień7 - 0
- 2016, Sierpień17 - 0
- 2016, Lipiec9 - 0
- 2016, Czerwiec10 - 0
- 2016, Maj19 - 0
- 2016, Kwiecień18 - 0
- 2016, Marzec4 - 0
- 2016, Luty3 - 0
- 2016, Styczeń8 - 0
- 2015, Grudzień5 - 0
- 2015, Listopad4 - 0
- 2015, Październik6 - 0
- 2015, Wrzesień23 - 0
- 2015, Sierpień24 - 0
- 2015, Lipiec26 - 0
- 2015, Czerwiec22 - 0
- 2015, Maj26 - 0
- 2015, Kwiecień22 - 0
- 2015, Marzec25 - 0
- 2015, Luty19 - 0
- 2015, Styczeń14 - 0
- 2014, Grudzień8 - 0
- 2014, Listopad20 - 0
- 2014, Październik20 - 0
- 2014, Wrzesień5 - 0
- 2014, Sierpień6 - 0
- 2014, Lipiec6 - 0
- 2014, Czerwiec7 - 0
- 2014, Maj10 - 0
- 2014, Kwiecień7 - 0
- 2014, Marzec6 - 0
- 2014, Luty4 - 0
- 2014, Styczeń4 - 0
- 2013, Grudzień1 - 0
- 2013, Listopad2 - 0
- 2013, Październik2 - 0
- 2013, Wrzesień4 - 0
- 2013, Sierpień11 - 0
- 2013, Lipiec7 - 0
- 2013, Czerwiec8 - 0
- 2013, Maj3 - 0
- 2013, Kwiecień2 - 0
- 2013, Marzec1 - 0
- 2013, Luty1 - 0
- 2013, Styczeń2 - 0
- 2012, Grudzień2 - 0
- 2012, Listopad3 - 0
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 0
- 2012, Sierpień21 - 0
- 2012, Lipiec21 - 0
- 2012, Czerwiec17 - 0
- 2012, Maj20 - 0
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec8 - 0
- 2012, Luty10 - 0
- 2012, Styczeń11 - 0
- 2011, Grudzień9 - 0
- 2011, Listopad13 - 0
- 2011, Październik4 - 0
- 2011, Wrzesień19 - 0
- 2011, Sierpień23 - 0
- 2011, Lipiec31 - 0
- 2011, Czerwiec22 - 0
- 2011, Maj27 - 0
- 2011, Kwiecień16 - 0
- 2011, Marzec14 - 0
- 2011, Luty7 - 0
- 2011, Styczeń7 - 0
- 2010, Grudzień9 - 0
- 2010, Listopad9 - 0
- 2010, Październik17 - 0
- 2010, Wrzesień24 - 0
- 2010, Sierpień22 - 0
- 2010, Lipiec4 - 0
- 2010, Czerwiec5 - 0
- 2010, Maj1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
z Kwiatuszkiem :-)
Dystans całkowity: | 944.77 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 66:22 |
Średnia prędkość: | 14.24 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.50 km/h |
Liczba aktywności: | 42 |
Średnio na aktywność: | 22.49 km i 1h 34m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
52.07 km
0.00 km teren
02:58 h
17.55 km/h:
Maks. pr.:50.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Roztocze 2015, dzień 5: Rekordowe Roztocze :-)
Poniedziałek, 20 lipca 2015 · dodano: 12.09.2015 | Komentarze 0
Wczoraj przyjechała do nas Wola :-) Dzień spędziliśmy na rozjazdach i niestety nie starczyło już czasu na rower, a miałem na niego ochotę... W nocy była straszna burza, a dzisiejszy poranek lekko niepewny. Nie zaplanowaliśmy zatem nic wielkiego.Na początku podjechaliśmy na ostoję konika polskiego, ale chyba się stamtąd wyprowadziły ;-) Ruszyliśmy zatem do mini zoo, ale szybko okazało się, że wujek google coś nam źle podpowiedział. Zdecydowaliśmy się zatem dojechać do Szczebrzeszyna :-) Droga była spokojna i malownicza. Nie brakowało również pagórków :-) Dzień zrobił się słoneczny i momentami bardzo ciepły :-) Wracając, podjęliśmy decyzję, aby jednak wbić na drogę wojewódzką na Biłgoraj i zobaczyć zaplanowane na dziś mini zoo. Nie było najgorzej, bo w zasadzie minęły nas tylko dwa TIRy, ale zdecydowanie był to najgorszy odcinek dzisiejszej wycieczki. Na miejscu Karolek miał frajdę! Widział między innymi strusie i emu, a także zebrę :-) Kasia wydawała się być lekko zszokowana widokiem nowych stworzeń :-)
Zrezygnowaliśmy z obiadku w tym miejscu i wyruszyliśmy w drogę powrotną przez Sochy. No i się zaczęło... Kasia była już zmęczona jazdą, robiliśmy przystanki nawet co kilkaset metrów. Nie pomagały chrupki, później nieco wytchnienia dały paluszki. Ostatecznie przed Zwierzyńcem zasnęła i w spokoju dojechaliśmy na obiad. Co by nie było - wykręciliśmy bąbelkowo-kwiatuszkowy rekord dystansu i prędkości! :-) Wcale tego nie planowaliśmy :-) Dzionek ostatecznie był piękny do samego końca, a wieczorem podziwialiśmy nasze rowerowe opalenizny :-)
Ostoja konika polskiego i łabędzie z brzydkimi kaczątkami w oddali ;-)
Krasnale i ule przy muzeum :-) Karolek był bardzo zaciekawiony :-)
Kościół w Topólczy z krzywym krzyżem :-) Po drugiej stronie ulicy wjazd do krótkiego wąwozu, który odwiedziliśmy w drodze powrotnej :-)
Jedyna atrakcja Szczebrzeszyna ;-)
Pomnik w Kawęczynie, poświęcony ruchowi oporu AK.
W małym wąwozie :-)
Mini zoo :-)
Przystanek Kwiatuszka :-)
Kolejny przystanek Kwiatuszka ;-) Jeden z autochtonów narobił mi smaka na piwo ;-) W rozmowie wyszło, że przez dziesięć lat mieszkał w naszych okolicach na opolszczyźnie :-)
I kolejny przystanek Kwiatuszka ;-) Podjazd nie był straszny :-)
Kategoria Wypady, nie w(y)padki ;-), z Bąbelkiem :-), Z balastem, czyli... nie sam ;-), z Kwiatuszkiem :-)
Dane wyjazdu:
5.65 km
0.00 km teren
00:22 h
15.41 km/h:
Maks. pr.:23.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Roztocze 2015, dzień 3: Rudkowe szaleństwo! :-)
Sobota, 18 lipca 2015 · dodano: 12.09.2015 | Komentarze 0
Około południa wybraliśmy się pieszo na plac zabaw :-) Przy okazji zjedliśmy pierwsze tego dnia lody (i na pewno nie ostatnie! ;-) ), ale bez rowerów nie wytrzymaliśmy długo :-) Karolek nawet nie bardzo chciał bawić się na placu zabaw, bo wszystko było gorące od słońca. Faktycznie, dzień zapowiadał się baardzo gorący! :-)Wróciliśmy do domku i spakowaliśmy rowery, wstępując po drodze do naszej stałej i smacznej restauracji :-) Później był już azymut Rudka! Szaleństwo było tam wielkie, a gorąca woda i gorąc z nieba lały się w ogromnych ilościach! :-) Poznaliśmy też miłą panią z Sosnowca :-) Po kilku godzinach nadszedł niestety (i kto to pisze - ryba lądowa! ;-) ) czas powrotu do domku :-) Wstąpiliśmy jeszcze po piwko i w ciągłym, cudownym letnim i wakacyjnym słońcu pojechaliśmy na kocykowy relaksik ;-)
Zakup przyczepki to była świetna decyzja. Totalny skok jakościowy w podróżach rowerowych z dziećmi! Również Patrycja pytała o przyczepkę i w zasadzie od tego zaczęła się nasza znajomość. Sama plaża wspaniała i - co ważne - brak tłumów! Woda była odczuwalnie cieplejsza niż wczoraj :-) I Karolek - obudził w sobie delfina ;-) Do tej pory w dziadkowym baseniku działał bardzo ostrożnie, a tu były już nawet pirackie okrzyki! :-)
I znów przyczepka :-) Do przewozu cennego ładunku nadaje się wspaniale! ;-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-), z Bąbelkiem :-), Z balastem, czyli... nie sam ;-), z Kwiatuszkiem :-)
Dane wyjazdu:
31.98 km
0.00 km teren
02:33 h
12.54 km/h:
Maks. pr.:31.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Roztocze 2015, dzień 2: Roztoczańska piaskowo-przyczepkowa przeprawa :-)
Piątek, 17 lipca 2015 · dodano: 12.09.2015 | Komentarze 0
Drugiego pełnego dnia pobytu, wybraliśmy się do Guciowa. Dzień zapowiadał się bardzo ciepły i podobnie jak Aneczka wczoraj, również i ja ubrałem dziś sandały. Od początku czułem dużą różnicę podczas pedałowania w porównaniu z wczorajszymi adidasami (a gdzie im w ogóle do SPD za którymi tęsknię...!)Z Placu Rynek musiałem wrócić się jeszcze do domu, ponieważ zapomnieliśmy bidonów z piciem :-) Na starcie podwyższyłem sobie średnią ;-) Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że na nic się to zda ;-) W końcu ruszyliśmy, spotykając parę z dziećmi, która wczoraj jadła z nami obiad :-) W Zwierzyńcu często spotyka się te same twarze :-) Wjechaliśmy do lasu, przez który prowadziła (to dobre słowo!) piaszczysta droga. I my w końcu zaczęliśmy prowadzić nasze rowery, bo inaczej się nie dało! :-) Na horyzoncie pojawił się samochód, a jego kierowca poinformował nas, że tuż obok biegnie ścieżka, którą można jechać. Serdeczne dzięki! Ścieżki wcale nie było widać z perspektywy drogi, ale już po kilku metrach Ania znalazła odpowiednie wejście i od tej pory pokonywaliśmy dystans wąskim zawijasem :-) Pszczoła wysunęła się na czoło, a ja z racji większych gabarytów, posuwałem się dużo wolniej. Niedługo potem trafiliśmy na jagodową polankę :-) Karolek miał więc jagodową frajdę :-) Ja również cieszyłem się z faktu, że ma styczność z naturą.
W końcu dojechaliśmy do asfaltu, kierując się na Obrocz, gdzie zauważyliśmy najpierw pojedynczy kajak, a później ich grupę. Jechaliśmy spokojnie w kierunku Guciowa wśród ładnego lasu (ostatnim razem byliśmy tu samochodem i mocno lało), ale ja nie wytrzymałem długo tego spokojnego tempa i odłączyłem się od Pszczoły, zatrzymując się dopiero przy pierwszych zabudowaniach :-) Dalej znów jechaliśmy razem :-) Na miejscu zjedliśmy lody i zrelaksowaliśmy się nieco, a Karolek prowadził niby to pociąg, niby to traktor :-)
Jadąc dalej zjechaliśmy nieco z wytyczonego wcześniej planowo szlaku, by dotrzeć do starego młyna i restaruacji położonej tuż obok. Trzeba było spróbować serwowanej tutaj rybki! :-) Pszczoła trochę się nam pogubiła, ale ostatecznie się odnaleźliśmy :-) Karolek i Kasia mieli zabawę w dużej piaskownicy, lecz szybko wyrwałem z niej Bąbla, aby pokazać mu rzeczkę, gdzie troszkę zamoczył stópki :-) Mama i Kasia też chyba chciały skorzystać z zimnej wody, ale krzywe schodki pokrzyżowały im plany ;-) Zamówiona ryba przyszła szybko, lecz trzeba przyznać, że była mniej smaczna, niż tutejsza zwierzyniecka :-)
Po obiadku ponownie ruszyliśmy na szlak troszkę improwizując :-) Początkowo jechało się świetnie! Była nawet kostka brukowa zamiast piasku, ale po kilkuset metrach trafiliśmy na ekipę remontową i zarządziłem zjazd w las. Posuwaliśmy się zgodnie z zaplanowanym kierunkiem, ale leśny trakt robił się coraz to bardziej wymagający. Za nawrotem zrobiło się mega piaszczyście i aż do drogi asfaltowej położonej jakieś trzy kilometry przez Zwierzyńcem, mieliśmy mega przeprawę :-) Aneczka była zmęczona, a mnie aż pot ciekł po czole :-) Ciągnąłem Antka i przyczepkę :-) Gdzie dało się jechać jechałem, ale często już po dwóch obrotach korby, piasek wymuszał zatrzymanie. Jazda nie miała sensu! :-) W końcu dojechaliśmy do znajomego punktu przy asfaltowej drodze, skąd można było ponownie pojechać nowo poznaną ścieżką :-) Gdy ją pokonaliśmy, od Rudki dzieliła nas na szczęście już tylko utwardzona ulica :-) Jechałem na przedzie :-) Pokonałem wąski mostek i zatrzymałem się na plaży. To miejsce mocno zmieniło się od ostatniej naszej wizyty tutaj. Nie było już starego drewnianego pomostu, a wgłąb wrzynał się nowy, murowany. Piaszczystej plaży również nie kojarzyłem... Piasek i woda były jednak super atrakcją dla Karolka! Nie byliśmy zupełnie przygotowani na kąpiel, a mimo to Bąbel chlapał się w wodzie aż miło! :-) Spojrzenie jednej z dziewczyn, gdy podrzucałem Karolka do góry będzie dla mnie fajnym wspomnieniem :-) Śmiechu było co niemiara! :-) Finalnie skończyło się na zamoczeniu wszystkich części garderoby i powrocie do domu w owiniętym kocu :-)
Przyjemnie zakręcona ścieżka, pośród jagód :-)
Przebrnęliśmy przez pierwszy leśny, piaszczysty etap :-) Jeszcze nie wiemy, co nas będzie dziś czekać ;-)
Guciów. Stojący przy drodze transporter opancerzony wzbudził moje zainteresowanie :-)
Zagroda Guciów i dwa bociany :-) Kolejny fajny akcent, który mogłem pokazać Karolkowi :-)
Pierwsza atrakcja w restauracji przy młynie :-) Dzieci mamy z głowy ;-)
Stary młyn w Bondyrzu.
Atrakcji ciąg dalszy ;-)
Boćków na trasie mieliśmy całkiem sporo! Jak żywo dzisiejszy dzień przypominał boćkami i ilością piasku moją wyprawkę na Lubelszczyźnie sprzed trzech lat :-)
Hałasujący pośrodku lasu tartak.
Koła grzęzną w piasku. Jedzie się bardzo słabo, a pcha cały zestaw wcale nie lepiej. Na końcowym etapie droga jest tak wąska, że przyczepka jedzie praktycznie po leśnej miedzy. Wcale nie ułatwia to poruszania się do przodu :-) Trzeba jednak przyznać, że wspaniale spełnia swoją funkcję i z pewnością dla kogoś kto z niej aktywnie korzysta, warta jest wydanych pieniędzy!
I takie dołki pokonuje się przyczepką :-) A dzieci śpią! Stopień nachylenia na zdjęciu jest słabo widoczny, ale przyczepka prawie spadła na dół.
Nieco mniej problematyczny fragment trasy :-)
Pomogę Ci przyjacielu! Później trafił się jeszcze jeden taki niedorajda ;-)
Wypatrzony przez Anię krzyż. Jest cywilizacja! :-)
Gdyby nie wzmianka Ani, być może bym na niego nadepnął :-) Przejechaliśmy nad nim przyczepką i dalej grzał się w słońcu :-)
Zalew Rudka. Karol miał tu mega ekstremalną frajdę! Również i ja cieszyłem się wodą... :-) A niby jest ze mnie ryba lądowa... ;-)
Grzeczny Kwiatuszek na kocyku :-) A na Antku Karolowa garderoba, susząca się w słońcu po pierwszej kąpieli :-) Przy kole moje sandały ;-)
Kategoria Wypady, nie w(y)padki ;-), z Bąbelkiem :-), Z balastem, czyli... nie sam ;-), z Kwiatuszkiem :-)
Dane wyjazdu:
31.96 km
0.00 km teren
01:58 h
16.25 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Roztocze 2015, dzień 1: Na starych roztoczańskich śmieciach :-)
Czwartek, 16 lipca 2015 · dodano: 12.09.2015 | Komentarze 0
Po kilku dniach rowerowej posuchy u babci, dziś wybraliśmy się na wycieczkę. Byliśmy już w Zwierzyńcu.Na pierwszy rzut wybraliśmy trasę do Górecka Kościelnego. Znaliśmy ją jeszcze z poprzedniego pobytu na Roztoczu :-) Było sympatycznie, pogoda dopisywała, a Karolek miał okazję pogłaskać konika we Floriance. Odwiedziliśmy też nasze poprzednie miejsce noclegowe, przy okazji przypominając sobie, że pewne sprawy tu kuleją ;-) Wracając wstąpiliśmy jeszcze na lody i plac zabaw :-)
Stanowisko obserwacyjne koników polskich i nasz pierwszy przystanek na trasie.
Wjazd do Roztoczańskiego Parku Narodowego i ciekawy haftowany znak :-)
Przy siedzibie Izby Leśnej Roztoczańskiego Parku Narodowego. Karolek wraca z wizyty u owieczek uhruskich :-)
Siedziba Izby Leśnej Roztoczańskiego Parku Narodowego.
Przydrożna kapliczka, zawieszona na rozłożystym, starym dębie.
Przyjazdy konik we Floriance :-) W pewnym momencie wystraszył Karolka parsknięciem :-)
Święty Krzysztof na szlaku. Dzieło ukraińskiego artysty.
Brama wjazdowa do Kościół św. Stanisława Biskupa w Górecku Kościelnym.
Kapliczka "Na wodzie"
Jedna z wielu kapliczek w okolicy.
Stare roztoczańskie śmieci ;-)
Pomnik pamięci powstańców przy drodze z Górecka Kościelnego do Górecka Starego. Podczas ostatniego pobytu żałowałem, że nie udało mi się go sfotografować :-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-), z Bąbelkiem :-), Z balastem, czyli... nie sam ;-), z Kwiatuszkiem :-)
Dane wyjazdu:
10.64 km
0.00 km teren
00:42 h
15.20 km/h:
Maks. pr.:23.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Pszczoła na przejażdżce ;-)
Niedziela, 5 lipca 2015 · dodano: 11.09.2015 | Komentarze 0
Po moim powrocie Aneczce już zupełnie zrobiło się szkoda Pszczoły ;-) Szybko więc wybraliśmy się na krótką przejażdżkę :-)Było fajnie i sympatycznie :-) Razem z Karolkiem pomoczyliśmy nogi w wodzie :-)
Zdjęcie dokumentalne ;-)
;-))
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-), z Bąbelkiem :-), Z balastem, czyli... nie sam ;-), z Kwiatuszkiem :-)
Dane wyjazdu:
29.60 km
0.00 km teren
01:57 h
15.18 km/h:
Maks. pr.:31.44 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Rodzinnie z kolizją ;-)
Sobota, 27 czerwca 2015 · dodano: 11.09.2015 | Komentarze 0
Mimo zachmurzonego nieba i lekkich kopelek, wybraliśmy się na rodzinną przejażdżkę :-)Wycieczka upłynęła nam bardzo fajnie, z jednym incydentem gdy Aneczka ubrudziła tył przyczepki, rozglądając się nie wiadomo gdzie ;-) Poza tym posiedzieliśmy trochę na kocyku nad wodą, widzieliśmy konika, a także pobawiliśmy się na placu zabaw :-) Później podjechaliśmy jeszcze w odwiedziny do babci, a w drodze powrotnej sprawdziliśmy, czy szersza przyczepka mieści się na bramkach drogi rowerowej :-) Kilka centymetrów luzu i wątpliwości poszły w dal :-) Na sam koniec dzieciaczki nam posnęły i tak zakończyliśmy całkiem fajną wycieczkę :-)
Krótki przystanek na polnym trakcie :-)
Niebieski szlak :-)
Rozkładamy się na Dębowej :-)
Napotkany konik w Kobylicach :-)
Kozielski park :-)
Przyczepka dała rady ;-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-), z Bąbelkiem :-), Z balastem, czyli... nie sam ;-), z Kwiatuszkiem :-)
Dane wyjazdu:
12.59 km
0.00 km teren
00:50 h
15.11 km/h:
Maks. pr.:25.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Powtórka z wodnej rozrywki! :-)
Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 0
Rano za moją sprawą, przełożyliśmy powrót na godziny popołudniowe. Chciałem wciąż chwytać weekend! :-) Na przejażdżkę wybraliśmy się po południu. Ani co prawda nie chciało się jechać, ale szybko dała się przekonać :-)Całą drogę słuchaliśmy cudownego gaworzenia Kasi :-) Ponadto wsłuchiwaliśmy się też w śpiew ptaków i cieszyliśmy rześkim, leśnym powietrzem :-) Nad pierwszym stawem przywitał nas rechot żab :-) Szkoda, że Karol spał... :-) Gdy dotarliśmy nad drugi zbiornik, całą rodziną wbiegliśmy na jeden z pomostów :-) Tym razem nawet i Kasia moczyła stópki! :-) Czułem na sobie, że było to dla niej świetne przeżycie! :-) Wjeżdżając ponownie w las czułem ogromne szczęście, że mogłem zarówno jej, jak i Karolkowi zafundować taką atrakcję :-) Do domu znów wracaliśmy przy gaworzeniu Kwiatuszka :-) Serce się radowało :-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-), z Bąbelkiem :-), Z balastem, czyli... nie sam ;-), z Kwiatuszkiem :-)
Dane wyjazdu:
10.61 km
0.00 km teren
00:44 h
14.47 km/h:
Maks. pr.:22.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Moczymy stópki w leśnym jeziorku :-)
Sobota, 6 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 0
Po moim powrocie wybraliśmy się jeszcze na przejażdżkę z maluchami :-) No przecież nie po to braliśmy przyczepkę, aby stała! :-)Tempo jazdy było spokojne ;-) Za Świerklami przez asfaltową drogę przebiegła mi jaszczurka :-) Prócz tej atrakcji, aż do leśnego zjazdu nie działo się nic ciekawego. Dodatkowo dzieciaki posnęły i o ile w przypadku Kasi było to nawet wskazane, tak co do Karola już nie bardzo :-) Gdy dojechaliśmy na miejsce, przystanęliśmy na chwilę przy brzegu. Niedługo po tym, podjechał do nas motocyklista z Brzegu. Zawiązała się kilku zdaniowa wymiana na temat tutejszych okolic i ryb, których my akurat nie łowimy :-) Ruszyliśmy dalej, a gdy dojechaliśmy do kolejnego jeziorka, postanowiliśmy tym razem włożyć więcej samozaparcia w budzenie Karola :-) Dla niego wizyta tutaj byłaby świetną atrakcją! Obudził się z marudzeniem ;-) Nie trwało to długo, bo już po chwili chlapaliśmy stopy w zimnej z początku wodzie! :-) Było super, a Karolek był w siódmym niebie! :-) Zatrzymaliśmy się jeszcze raz na jednym z ostatnich pomostów, by powtórzyć zabawę, a później ruszyliśmy już w dalszą drogę :-) Lasem dojechaliśmy do asfaltowej drogi, którą z kolei dostaliśmy się do placu zabaw :-) Karol ponownie miał fajną atrakcję :-) Pobiegaliśmy razem po tamtejszych konstrukcjach i udaliśmy się już w ostatnią rowerową drogę tego dnia - prosto do domku :-) Było super fajnie! :-)
Pierwszy postój przy brzegu :-)
Odważna kaczka :-) Wszystkie inne uciekają :-) Nawet te dzisiejsze przy stawach w Pokoju... Dlatego nie było ich na zdjęciu ;-)
Martwy sezon dla Pszczoły skończony :-) I bardzo dobrze! :-)
Moczymy nóżki w wodzie, a przy okazji można zerknąć dookoła :-)
Dzieci... Wizyta nad wodą, była dla Karolka wspaniałym przeżyciem i doświadczeniem :-)
Ostatni przystanek na trasie - plac zabaw w Świerkli.
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-), z Bąbelkiem :-), Z balastem, czyli... nie sam ;-), z Kwiatuszkiem :-)
Dane wyjazdu:
22.66 km
0.00 km teren
01:27 h
15.63 km/h:
Maks. pr.:24.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Krótka przyczepkowa traska na powtórkę :-)
Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 0
Od wczorajszego wieczora jesteśmy na Surowinie :-) Szykuje się wspaniały długi weekend z super letnią pogodą! :-) Przyczepka zabrana! :-) Kolejnego dnia, zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy w pierwszą małą traskę :-)W związku z problemem z serwisem mapowym postanowiłem, że pojedziemy trasę, jaką już kiedyś robiliśmy z Karolkiem :-) Wyruszyliśmy w kierunku Świerkli, by po niedługim czasie zatopić się w lesie :-) Było bardzo ciepło! :-) W Brzeziu zatrzymaliśmy się na sekundę, gdyż Kasia troszkę zamarudziła, ale byliśmy już niedaleko Balatonu, więc szybko ruszyliśmy dalej, mijając po drodze bociana w gnieździe :-) Dojeżdżając na miejsce, zauważyłem stojący nieco dalej plac zabaw :-) Karolek miał gdzie trochę pobiegać :-) Kasia już spała, więc już po kilku minutach ruszyliśmy w dalszą drogę :-) Przemierzaliśmy teraz dystans fajną asfaltówką, z polami naokoło :-) Słońce grzało i było cudnie! Dojechaliśmy do miejsca, gdzie ostatnim razem z powodu psa zapobiegawczo wjechaliśmy w las i tym razem ten pies znów tam był. Ponownie niezabezpieczony! Leżał leniwie w słońcu, więc przejechaliśmy tamtędy w ciszy. Za nawrotem wjechaliśmy na super fajną asfaltową drogę, biegnącą w pięknym lesie :-) Okazało się też, że i Karolek odpadł ;-) Po kilku km wjechaliśmy na drogę rowerową, gdzie natknęliśmy się na uprzejmego kolarza :-) Nie dojeżdżając do Kup zjechaliśmy w bok w las :-) Zrobiło się piaszczyście, a Antkowe tylne koło od czasu do czasu świetnie buksowało! Dosłownie! :-) Leśny odcinek był zdecydowanie wolniejszy :-) Gdy nawróciliśmy w kierunku Surowiny z drogi biegnącej przed nami w krzaki uciekł lisek :-) Byliśmy już bardzo blisko domu :-) Na miejsce dotarliśmy jadąc odkrytą przeze mnie niedawno polną drogą :-)
_
Dlaczego tak krótko...!
Nad Balatonem :-)
Aaa... Relaksio... ;-)
Hasanie po placu zabaw :-)
Super fajna droga w lesie :-)
Chwilę wcześniej ta jaszczurka przebiegła mi prawie po oponie :-)
Po pierwszym piaszczystym OeSie ;-)
A tego asfaltu, to chyba tu nie było...
Dzień, pogoda, niebko... Pięknie!
Wieża widokowa :-) Już (za) blisko domu...
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-), z Bąbelkiem :-), Z balastem, czyli... nie sam ;-), z Kwiatuszkiem :-)
Dane wyjazdu:
33.33 km
0.00 km teren
02:09 h
15.50 km/h:
Maks. pr.:26.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Jedziemy po łące, goniąc zające :-)
Sobota, 16 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 0
W końcu! W końcu weekend, który mogliśmy wykorzystać rowerowo z dziećmi! :-) Pogoda była przecudna! Spakowaliśmy się po śniadaniu i poszło to nam bardzo sprawnie :-) Zmieniłem nieco kolejność działań, a Ania dała radę zejść z Bąbelkiem i Kwiatuszkiem :-)Szybko wjechaliśmy na niebieski szlak :-) Pod jego koniec wyprzedziliśmy starszego pana jadącego na rowerze i słuchającego reklam w schowanym gdzieś radiu ;-) Cudnie świeciło słońce, a naokoło rozkosznie pachniało rzepakiem... Gdy wyjechaliśmy ze Starego Koźla, moim oczom ukazał się zając kicający drogą w naszą stronę! Chwilę później ujrzała go Aneczka, a gdy ujrzał nas ów zając, począł uciekać drogą w drugą stronę! :-) Na nic zdało się szybkie uruchamianie aparatu w komórce (w dodatku jeszcze Damian zadzwonił akurat teraz! :-) ) - zając czmychał z kadru niczym zawodowiec, a jechaliśmy za nim naprawdę długo! :-) Szkoda, że Karolek nie mógł go też zobaczyć... :-) W Bierawie przy rzeczce natknęliśmy się na jakąś obwoźną bibliotekę, czy coś podobnego (pamięć mi szwankuje ;-) ), a przy wiacie stało sporo rowerów :-) Przy okazji okazało się, że przyczepka mieści się między mostkowymi barierkami ;-) Kiedyś będzie trzeba sprawdzić to też na mostku przy przejeździe kolejowym :-) Mknęliśmy dalej, a wyjeżdżając już z Bierawy, usłyszałem jakieś dziwne chrobotanie z tyłu. Okazało się, że chyba nie zapiąłem lewej strony przyczepki... Roztargnienie, czy skleroza? ;-) Niebawem minęliśmy małe bajorko z rechoczącymi żabami i już byliśmy w Lubieszowie :-) Stąd - drogą przez las - dotarliśmy na miejsce, zatrzymując się na sekundkę przy leśnych ulach :-)
Gdy tylko rozłożyliśmy się przy piaskownicy, na horyzoncie pojawił się jakiś na czarno ubrany pan. Wyszedłem mu na spotkanie domyślając się, że to ochroniarz. Był bardzo pogodnie usposobiony, a ponadto okazało się, że jest mieszkańcem tej samej dzielnicy naszego miasta co my :-) Po wyjaśnieniu kilku drobiazgów zaczęliśmy rozkoszować się ciszą i spokojem. Okazało się też, że poniżej na brzegu opala się jakiś jegomość, którego wcale na początku nie zauważyliśmy! Czas mijał nam przyjemnie :-) Karolek robił babo, babo to sam, lub ze mną, a Kasia siedziała na kocyku, a pod koniec pobytu raczyła się kamykami ;-) Chmurki cudnie nadawały charakteru błękitnemu niebu... :-)
Droga powrotna początkowo była lekko marudna, ale dzieci szybko zasnęły i do samego Kędzierzyna dojechaliśmy w zupełnej ciszy :-) Dopiero na niebieskim szlaku najpierw obudził się Karolek, a później - jako logiczna następna część układanki - obudzona została Kasia :-) Na całej drodze mijaliśmy sporo rowerzystów :-) Któż nie chciałby chwytać tak pięknego dnia!
_
Trzeba, no trzeba częściej!
No chociaż jedno zdjęcie z rzepakiem! ;-)
Karol w żywiole :-)
Sklerotyczna zagadka częściowo wyjaśniona! :-) To Rajd Bibliotekarza! Cokolwiek to znaczy... ;-)
Leśne ule :-) Kadr ograniczały rosnące za plecami drzewka :-) Poza tym Karolowi śpieszyło się już do piaskownicy ;-)
Czas zabawy :-)
O nie! Paparazzi! ;-)
Karolowa pobudka na niebieskim szlaku :-)
Kategoria z Kwiatuszkiem :-), Z balastem, czyli... nie sam ;-), z Bąbelkiem :-), Wypady, nie w(y)padki ;-)