Info
Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)Więcej moich rowerowych statystyk.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Grudzień1 - 0
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik4 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 0
- 2019, Sierpień10 - 0
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec7 - 0
- 2019, Maj1 - 0
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec1 - 0
- 2019, Luty2 - 0
- 2019, Styczeń1 - 0
- 2018, Grudzień1 - 0
- 2018, Listopad2 - 0
- 2018, Październik4 - 0
- 2018, Wrzesień11 - 0
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec16 - 0
- 2018, Czerwiec12 - 0
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień13 - 0
- 2018, Marzec4 - 0
- 2018, Luty5 - 0
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik7 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień20 - 0
- 2017, Lipiec17 - 0
- 2017, Czerwiec24 - 0
- 2017, Maj31 - 0
- 2017, Kwiecień6 - 0
- 2017, Marzec6 - 0
- 2017, Luty2 - 0
- 2017, Styczeń2 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad2 - 0
- 2016, Październik12 - 0
- 2016, Wrzesień7 - 0
- 2016, Sierpień17 - 0
- 2016, Lipiec9 - 0
- 2016, Czerwiec10 - 0
- 2016, Maj19 - 0
- 2016, Kwiecień18 - 0
- 2016, Marzec4 - 0
- 2016, Luty3 - 0
- 2016, Styczeń8 - 0
- 2015, Grudzień5 - 0
- 2015, Listopad4 - 0
- 2015, Październik6 - 0
- 2015, Wrzesień23 - 0
- 2015, Sierpień24 - 0
- 2015, Lipiec26 - 0
- 2015, Czerwiec22 - 0
- 2015, Maj26 - 0
- 2015, Kwiecień22 - 0
- 2015, Marzec25 - 0
- 2015, Luty19 - 0
- 2015, Styczeń14 - 0
- 2014, Grudzień8 - 0
- 2014, Listopad20 - 0
- 2014, Październik20 - 0
- 2014, Wrzesień5 - 0
- 2014, Sierpień6 - 0
- 2014, Lipiec6 - 0
- 2014, Czerwiec7 - 0
- 2014, Maj10 - 0
- 2014, Kwiecień7 - 0
- 2014, Marzec6 - 0
- 2014, Luty4 - 0
- 2014, Styczeń4 - 0
- 2013, Grudzień1 - 0
- 2013, Listopad2 - 0
- 2013, Październik2 - 0
- 2013, Wrzesień4 - 0
- 2013, Sierpień11 - 0
- 2013, Lipiec7 - 0
- 2013, Czerwiec8 - 0
- 2013, Maj3 - 0
- 2013, Kwiecień2 - 0
- 2013, Marzec1 - 0
- 2013, Luty1 - 0
- 2013, Styczeń2 - 0
- 2012, Grudzień2 - 0
- 2012, Listopad3 - 0
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 0
- 2012, Sierpień21 - 0
- 2012, Lipiec21 - 0
- 2012, Czerwiec17 - 0
- 2012, Maj20 - 0
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec8 - 0
- 2012, Luty10 - 0
- 2012, Styczeń11 - 0
- 2011, Grudzień9 - 0
- 2011, Listopad13 - 0
- 2011, Październik4 - 0
- 2011, Wrzesień19 - 0
- 2011, Sierpień23 - 0
- 2011, Lipiec31 - 0
- 2011, Czerwiec22 - 0
- 2011, Maj27 - 0
- 2011, Kwiecień16 - 0
- 2011, Marzec14 - 0
- 2011, Luty7 - 0
- 2011, Styczeń7 - 0
- 2010, Grudzień9 - 0
- 2010, Listopad9 - 0
- 2010, Październik17 - 0
- 2010, Wrzesień24 - 0
- 2010, Sierpień22 - 0
- 2010, Lipiec4 - 0
- 2010, Czerwiec5 - 0
- 2010, Maj1 - 0
Dane wyjazdu:
6.60 km
0.00 km teren
00:24 h
16.50 km/h:
Maks. pr.:25.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kosia
Styczeń 2018 ;-)
Piątek, 6 stycznia 2017 · dodano: 08.01.2017 | Komentarze 0
W końcu przyszła do nas zima! :-) Taka prawdziwa ze śniegiem! :-) O poranku zerknąłem na opony rowerowe z większym bieżnikiem w jednym ze sklepów rowerowych. Trochę zastanawiam się nad zakupem takowych... :-) Po południu przyszedł czas na Kosię! :-)Gdy tylko ruszyłem, od razu poczułem przyjemną pozycję na Kosi :-) Poza tym przednie koło jakoś mocno wystawało do przodu... ;-) Oj, dawno nie jeździliśmy razem... Słoneczko nie było już tak żywe jak godzinę temu podczas rodzinnego wypadu na sanki, ale wciąż było pięknie :-) CIeszyłem się też bardzo z tego, że styczeń w przyszłorocznym kalendarzu będzie prawdziwie zimowy! :-)
Azotowy skrót. Na wylocie z lasu :-)
Wjeżdżamy na niebieski szlak :-) Słońce tworzyło bardzo przyjemną aurę :-)
Kolejny postój na niebieskim szlaku :-)
Pełne poświęcenie dla przyszłorocznego kalendarza ;-) Na klęczkach, nurzając gołe dłonie w śniegu... :-)
A może jeszcze takie? ;-)
Celowo "kładę" Kosię podczas jazdy :-) Jak dużo bieli zmieści się w kadrze? :-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
25.40 km
0.00 km teren
00:58 h
26.28 km/h:
Maks. pr.:36.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo
Szosowo żegnamy szosowy rok :-)
Sobota, 31 grudnia 2016 · dodano: 08.01.2017 | Komentarze 0
Zgodnie z wcześniejszymi mini planami, postanowiłem ostatni dzień starego roku spędzić choć trochę rowerowo :-) Pogoda dopisywała! :-)Wyjazd z Kędzierzyna na raty, przerywany telefonami od i do Michała. W wyniku tego musiałem skrócić trasę o połowę, bo przed imprezą szykował się jeszcze wyjazd na Śląsk. Na wioskach jechałem momentami z lekkimi obawami, gdyż miejscami asfalt był oszroniony, a pamiętałem przygodę z Kosia. Generalnie jednak zacnie się śmigało :-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
25.52 km
0.00 km teren
00:57 h
26.86 km/h:
Maks. pr.:48.19 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo
Chory Karolek
Środa, 28 grudnia 2016 · dodano: 08.01.2017 | Komentarze 0
Dziś zostałem z Karolkiem w domu, ponieważ coś go brało. Za oknem było co prawda wietrznie, ale też dość często pokazywało się słońce. Gdy okazało się, że babcia już jest w drodze, zacząłem mieć nadzieję na wyjście na rower :-) Ostatnie pół godziny nie mogłem już wytrzymać :-)Wyjazd z Kędzierzyna dość spokojny, choć ruch na Rondzie Milenijnym był już całkiem spory. W towarzystwie dającego o sobie znać wiatru dojechałem do Kobylic, gdzie ów towarzysz zaczął być już moim sprzymierzeńcem :-) Miarowo pokonywałem dystans aż do Bierawy. Tam, po nawrocie rozpocząłem walkę z wiatrem. Byłem jak spadochron ;-) Dodatkowo mocno spowolnił mnie zerwany asfalt na odcinku w Starym Koźlu. Do domu dotarłem zatem o włos przed Aneczką :-) Fajnie, że udało się jeszcze wykręcić jakieś kilometry w tym roku :-)
Zdjęcie już przy opadającym słońcu, to efekt spóźnienia babci ;-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
53.58 km
0.00 km teren
02:03 h
26.14 km/h:
Maks. pr.:38.92 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo
Non-stop bez komórki ;-)
Sobota, 17 grudnia 2016 · dodano: 08.01.2017 | Komentarze 0
Wczoraj świętowaliśmy urodziny B ;-) Rano Aneczka oznajmiła mi, że na dworze jest piękna pogoda :-) Posnułem się trochę po domu, na chwilę zszedłem do samochodu (faktycznie słoneczko i temperaturowo bardziej jesiennie), a po powrocie wystarczyło tylko przełamać lekko wczorajsze samopoczucie ;-)Gdy organizm zaczął pracować, zaczęła boleć mnie głowa. Puściło dopiero na wylocie z miasta. Niemalże od razu potem trafiłem na zerwany asfalt, który ciągnął się aż od zjazdu na Azoty prawie do samego końca Starego Koźla. Niestety trzeba było radykalnie zwolnić i trochę żałowałem, bo wcześniej jechało mi się bardzo dobrze. Rozmyślając o niebieskich migdałach przypomniałem sobie o telefonie. Nie było go w kieszeni! Ech tak skleroza... :-) Przed zakrętem minąłem innego kolarza i czerpiąc radość ze słonecznego dnia, zacząłem oddalać się od swoich okolic :-) Jechało się bardzo dobrze, choć troszkę żałowałem braku aparatu, bo dzień był naprawdę ładny :-) Poza miejskimi zabudowaniami okolice były zabielone śniegiem, a wszystko to oświetlały promyczki :-) Brak telefonu przyczynił się jednak do tematyki wyjazdu :-) Skoro nie będę robił zdjęć, to może też nie będę się wcale zatrzymywał? :-) Tak oto postanowiłem pokonać cały dystans bez postojów :-) Plan oczywiście się udał :-) Trochę przeszkadzał wiatr, bo w zasadzie nie było kierunku kiedy byłby korzystny, ale przecież wcale mi to nie przeszkadzało :-) Nie było nawet postoju na światłach w Kłodnicy! ;-)
Kategoria Wypady, nie w(y)padki ;-)
Dane wyjazdu:
52.02 km
0.00 km teren
02:05 h
24.97 km/h:
Maks. pr.:52.17 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cabo
Ulubiony prezent św. Mikołaja? Skarpetki :D
Sobota, 10 grudnia 2016 · dodano: 08.01.2017 | Komentarze 0
Jako że byłem bardzo grzeczny w tym roku, św. Mikołaj przyniósł mi w prezencie piękne skarpetki ;-) Tak, piękne bo super pasowały kolorystyką do Cabo :D Miałem co prawda nie wyciągać już szoski aż do wiosny, ale dzisiejsza pogoda była wręcz wyśmienita na test :-) Cóż było począć? ;-)Za szoską tęskniłem już od prawie dwóch miesięcy :-) Pierwsze metry były minimalną niewiadomą, bo jednak to nieco inny rower, niż moje pozostałe :-) Omyłkowo wjechałem na drogę rowerową, przeprowadzając rower na drugą stronę, ale już za rondem było cacy :-) Wkrótce padła mi nawigacja :-) Na wylocie z Blachowni zebrałem też pierwsze doznania, które przywędrowały od najdalszego koniuszka najmniejszego paluszka do mej główki ;-) Stopy czuły się tak, jakby były w wełnianych skarpetkach, w pokoju z kominkiem, w bujanym fotelu :D Deptałem sobie ochoczo do czasu, aż w Lichyni przednia lampka uwolniła się z sanek i zimowo zjechała z trzaskiem prosto na asfalt... :-) Pozbierałem ją szybko i znalazłem nawet maleńkie szkiełko kryjące roboczą diodę :-) Działała, ale wewnątrz obudowy wyłamał się zatrzask zamykający pokrywę. Ech... Zaś straty :-) W końcu jednak zacząłem piąć się na okoliczny wulkan zwany Górą św. Anny :-) Okazało się też, że moja kondycja leży, bo jakiś inny szosowiec dość mocno mnie odstawił. Pora w końcu zacząć przygotowania do przyszłorocznych dwóch startów :-) Na szczycie tradycyjnie przywitałem się z Karolem i jadąc ostrożnie w dół, dotarłem do Wysokiej :-) Było bardzo fajnie, ale już za Kadłubcem dopadł mnie wiatr i wyszło też już lekkie zmęczenie trasą. Zakręty w Porębie pokonałem jak zwykle z frajdą :-) Ech... Kocham szoskę! :-)
Za Sławięcicami :-) Między drzewami praktycznie niewidoczna Góra św. Anny :-)
Cześć! :-)
_
Cel na 2016 osiągnięty :-) Smaczku dodaje fakt, że zrobił to Cabo :-)
Kategoria Wypady, nie w(y)padki ;-)
Dane wyjazdu:
25.66 km
0.00 km teren
01:25 h
18.11 km/h:
Maks. pr.:31.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Pierwsze grudniowe kilometry :-)
Sobota, 3 grudnia 2016 · dodano: 08.01.2017 | Komentarze 0
A raczej jesienne, bo zimy dziś nie było na pewno ;-) Było za to szaro, choć mimo tego z ochotą wyszedłem :-) Cel do końca roku jest jasny ;-)Wyszedł mi całkiem fajny przejazd w jesiennej aurze :-) Trochę wiało, ale to przecież mi nie przeszkadzało :-) Odświeżyłem też sobie kilka dawnych miejsc :-) Wracałem już ze słoneczkiem :-)
Przy leśnym jeziorze na Kuźniczkach.
Jesienne akcenty nieopodal.
Kierunek las ;-) Oj, znów sporo się tu pozmieniało. Szerokie alejki, a dodatkowo co jakiś czas wypustki na skrzyżowania. Mam nadzieję, że nikomu do głowy nie przyjdzie, by coś tu budować...
Pozostałości po ostatnim śnieżnym wieczorze :-)
Miejsce poświęcone pamięci Powstańców śląskich.
Przy polnym krzyżu.
Raszowa :-)
Nasz ślad ze zjazdu ;-)
Przy brzegu.
Nowo poznana historia...
Jesienne skrzyżowanie ;-)
Jak nie błoto, to igły ;-)
Gdy już wjechałem na asfalt poczułem, że Antek "nie idzie". Tymczasem pojawiło się słońce :-)
Natychmiastowy postój i już mieliśmy winowajcę ;-) Igły zrobiły zator pod błotnikiem :-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
66.31 km
0.00 km teren
03:40 h
18.08 km/h:
Maks. pr.:32.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Tradycyjnie - jesienna przeprawa :D
Sobota, 26 listopada 2016 · dodano: 08.01.2017 | Komentarze 0
Wczoraj w pracy poczułem, że coś troszkę zaczyna mnie brać. Wieczorem w domu zaczynałem się już martwić w jakim stanie obudzę się rano. Szczęściem nie było najgorzej :-) Na rower i tak miałem zamiar iść!Oczywiście liczyłem na to, że podobnie jak to miało miejsce w przeszłości, rower wypędzi ze mnie chorobowe symptomy. Według prognozy pogody miało być więcej słońca i choć to się nie sprawdziło, to i tak nie narzekałem :-) Już na azotowym skrócie czuć było mistyczną, mglistą jesień :-) W azotowym lesie było jeszcze lepiej! Klimat, że hej! :-) Oby tylko na mnie żaden wilkołak nie wyskoczył ;-) Dość szybko odbiłem z wyjeżdżonego przez siebie traktu, na drogę w kierunku Starej Kuźni. Początkowo nawierzchnia była bardziej "leśna", ale bardzo szybko droga zamieniła się w szeroki i utwardzony trakt. Wkrótce ślad w nawigacji nakazał skręt w nieco zarośniętą odnogę. Chętnie podjąłem to wyzwanie :-) Droga doprowadziła mnie do wzgórka, za którą owej drogi już nie było :-) Wypatrzyłem na szczęście jakąś ścieżynę i przerwę w koronach drzew w oddali. Nos mnie nie mylił - tam ponownie wjechałem na leśny trakt :-) Po drugiej stronie asfaltówki znalazłem się też w miejscu, z którym wiązały mnie bardzo miłe rowerowe wspomnienia :-) Poszwendałem się tam chwilę i niebawem zostawiając las za sobą :-) Pierwsze metry były takie jakie je znałem, czyli wyboiste :-) Na szczęście od Łączy było równo jak na stole :-) Na tyle równo, że od razu pomyślałem o szosce :-) Już czekam wiosny!
Do Jeziora Pławniowickiego dojechałem od strony Kanału Gliwickiego :-) Te miejsca po raz pierwszy poznawałem wraz z Karolkiem :-) Nad samym brzegiem było baardzo spokojnie :-) Nawet ptactwa nie było tu tyle ile ostatnim razem :-) Było za to bardzo mgliście i nastrojowo :-) Zgodnie z planem okrążyłem cały zbiornik i rozpocząłem odwrót ku domowi :-) Miałem przy tym okazję poznać nowy trakt w tych okolicach :-) Niestety kolejna nowa droga już za Rudzińcem okazała się być mniej łaskawa! Wjechałem między pola i wyglądało to tak, jakby ktoś zaorał tam drogę! Zaorana ziemia wbijała się Antkowi pod błotniki, skutecznie go hamując. Dodatkowo tuż obok mnie biegł jakiś rów, a dzieliła mnie od niego wąska ścieżyna :-) Na samym końcu okazało się jeszcze, że jestem otoczony ogrodzeniem! To już chyba taka tradycja, że w sezonie jesienno-zimowym muszę się wpakować na jakąś przeprawę :-) Furtkę w ogrodzeniu udało mi się przejść i co oczywiste nie zostawiłem Antka ;-) Tuż później poczułem, że cena za tą całą przeprawę, to był spadek sampoczucia. Rower do tej pory mnie napędzał, a teraz czułem, że zbliżam się do tej gorszej granicy. Dodatkowo zaczynało być krucho z czasem. Trafiłem też na breję z którą zmagałem się jadąc w przeciwną stronę. Na szczęście do Azot dotarłem dość szybko, czując jednak lekko w nogach pokonane kilometry :-)
Wkraczam w strefę mroku ;-)
Leśna ambona nieopodal głównego szlaku.
Przez las :-)
Już asfalt :-)
Nowe okolice :-)
Nad autostradą
Nad Kanałem Gliwickim ;-)
W drodze nad jezioro :-)
Regulamin dla rowerzystów przy Jeziorze Pławniowice
Szczególną uwagę przykuł punkt czwarty ;-)
U celu :-)
Do lata...! :-)
Objazdówki ciąg dalszy :-)
Różowy most w Pławniowicach :-)
Pałac w Pławniowicach :-)
Nowo odkryty czarny szlak :-)
W końcu ktoś się wziął za renowację pałacu w Rudzińcu.
Hodowla danieli
Bez przeprawy nie ma zabawy ;-)
Kiedyś inaczej tu wyglądało!
?>
Kategoria Wypady, nie w(y)padki ;-)
Dane wyjazdu:
5.25 km
0.00 km teren
00:15 h
21.00 km/h:
Maks. pr.:34.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Runda honorowa na 11 listopada :-)
Piątek, 11 listopada 2016 · dodano: 08.01.2017 | Komentarze 0
Oglądając wczoraj prognozę pogody i znając dzisiejszy plan dnia, nie miałem wcale zamiaru wychodzić na rower. Gdy jednak przy późnym śniadaniu za oknem pokazało się słońce wiedziałem już, że nie odpuszczę i wyjdę choć na chwilę :-) Tematyka wyjątkowego dnia od razu wyznaczyła mi krótką trasę po mieście :-)Gdy wyjechałem na Kozielską, od razu zaskoczył mnie brak narodowych barw. Aż do wiaduktu nie było ich wcale! Nasunęło mi się skojarzenie okresem, gdy Zaksa zdobyła Mistrzostwo Polski - wtedy klubowe flagi wisiały na każdym możliwym maszcie. Coś tu nie grało... Nawet miejsca, które w Kędzierzynie powinny kojarzyć się z patriotyzmem, nie były jakoś szczególnie przyozdobione... Nie udało mi się więc pstryknąć zdjęcia z flagą, a taki miałem zamiar przed wyjściem. Zgodnie z zamiarem skoczyłem jeszcze na obrzeża Kuźniczek i w towarzystwie wychylającego się zza chmur słońca, wróciłem do domu :-)
Przy pomniku Jana Pawła II.
Pomnik Ofiar II wojny światowej.
Krzyż przy wiadukcie między Kuźniczkami, a Żabieńcem.
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
41.72 km
0.00 km teren
02:19 h
18.01 km/h:
Maks. pr.:44.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Niesamowity październik - 30 października (10/10)
Niedziela, 30 października 2016 · dodano: 08.11.2016 | Komentarze 0
Niedziela przywitała nas przebijającym się przez zachmurzone niebo słońcem :-) Momentami wyglądało to naprawdę zachęcająco :-) Postanowiłem nie czekać ani minuty dłużej i gdy tylko nadarzyła się okazja, wyszedłem na rower :-)To był typowy jesienny przejazd :-) Mocno jesiennie, momentami mokro i baardzo wietrznie :-) Na szczęście w drodze powrotnej wiatr miałem nawet sprzyjający :-)
Za Lenartowicami :-) Brak słońca wyraźnie wpływa na jakość komórkowego zdjęcia, bo drzewa w oddali były naprawdę jesiennie piękne :-)
W lesie między Lenartowicami, a Miejscem Kłodnickim :-)
Miejsce Kłodnickie tuż za plecami :-) Słońce to pojawia się, to znika :-)
Dalej na niebieskim szlaku :-) Pięknie jest :-)
Na otwartej przestrzeni na skraju lasu przed Zalesiem od razu odczuwam silne podmuchy wiatru. Będzie ciekawie ;-)
Na wzniesieniu za Zalesiem Śląskim. Chwilę później wiatr przewraca Antka...
Zatrzymałem się z zamiarem zrobienia zdjęcia pomarańczowego skraju lasu, ale akurat słońce odmówiło współpracy ;-)
Czarnocin. Wersja bez słońca i ze słońcem ;-)
Przepiękny jesienny Czarnocin... Już nie raz się tu zachwycałem!
Szlak św. Jakuba z Górą św. Anny w oddali :-)
Może w przyszłym roku i tu rodzinnie podziurkujemy? ;-)
Jedzie się lekko terenowo, ale Antek jak zwykle daje radę :-)
Przydrożne krzyże.
Cicho i głucho :-) Nawet jeżynki się ostały :-)
Końcowy etap polnej przeprawy :-) Ciekaw jestem gdzie prowadzi droga w poprzek :-)
Zaczynamy wspinaczkę na Górę św. Anny :-) Jest jesienno-bajecznie :-)
Kaplica przy punkcie widokowym :-)
Antoś ;-)
Cześć! :-)
Kategoria Wypady, nie w(y)padki ;-)
Dane wyjazdu:
6.41 km
0.00 km teren
00:18 h
21.37 km/h:
Maks. pr.:26.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Niesamowity październik - 29 października (9/10)
Sobota, 29 października 2016 · dodano: 08.11.2016 | Komentarze 0
Praktycznie cały dzień spędziliśmy rodzinnie w Gliwicach :-) Wracaliśmy w pogodowej mieszance - to zacinający deszcz, to słońce :-) Kędzierzyn powitał nas tęczą - domu nie usiedziałem więc prawie wcale ;-)Przejazd był bardzo szybki i ciekawy :-) Było jesiennie! Kropił deszcz, a wokoło było żółto, brązowo i szaro ;-) Do domu wróciłem jeszcze przed zachodem słońca :-)
Mmm... Klimatycznie :-)
No i zaorali mi ścieżkę ;-)
Na niebieskim szlaku :-) Jechało się trochę ciężej, bo wiatr wiał tu w przeciwną stronę :-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)