Info
Ten blog rowerowy prowadzi Kosiek. Odkąd jestem na bikestats.pl przejechałem 34372.37 kilometrów. Średnia prędkość wynosi aktualnie 21.12 km/h - trochę mało, ale spowalnia mnie Balast ;-)Więcej moich rowerowych statystyk.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Grudzień1 - 0
- 2019, Listopad2 - 0
- 2019, Październik4 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 0
- 2019, Sierpień10 - 0
- 2019, Lipiec13 - 0
- 2019, Czerwiec7 - 0
- 2019, Maj1 - 0
- 2019, Kwiecień3 - 0
- 2019, Marzec1 - 0
- 2019, Luty2 - 0
- 2019, Styczeń1 - 0
- 2018, Grudzień1 - 0
- 2018, Listopad2 - 0
- 2018, Październik4 - 0
- 2018, Wrzesień11 - 0
- 2018, Sierpień10 - 0
- 2018, Lipiec16 - 0
- 2018, Czerwiec12 - 0
- 2018, Maj16 - 0
- 2018, Kwiecień13 - 0
- 2018, Marzec4 - 0
- 2018, Luty5 - 0
- 2018, Styczeń4 - 0
- 2017, Grudzień3 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik7 - 0
- 2017, Wrzesień4 - 0
- 2017, Sierpień20 - 0
- 2017, Lipiec17 - 0
- 2017, Czerwiec24 - 0
- 2017, Maj31 - 0
- 2017, Kwiecień6 - 0
- 2017, Marzec6 - 0
- 2017, Luty2 - 0
- 2017, Styczeń2 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad2 - 0
- 2016, Październik12 - 0
- 2016, Wrzesień7 - 0
- 2016, Sierpień17 - 0
- 2016, Lipiec9 - 0
- 2016, Czerwiec10 - 0
- 2016, Maj19 - 0
- 2016, Kwiecień18 - 0
- 2016, Marzec4 - 0
- 2016, Luty3 - 0
- 2016, Styczeń8 - 0
- 2015, Grudzień5 - 0
- 2015, Listopad4 - 0
- 2015, Październik6 - 0
- 2015, Wrzesień23 - 0
- 2015, Sierpień24 - 0
- 2015, Lipiec26 - 0
- 2015, Czerwiec22 - 0
- 2015, Maj26 - 0
- 2015, Kwiecień22 - 0
- 2015, Marzec25 - 0
- 2015, Luty19 - 0
- 2015, Styczeń14 - 0
- 2014, Grudzień8 - 0
- 2014, Listopad20 - 0
- 2014, Październik20 - 0
- 2014, Wrzesień5 - 0
- 2014, Sierpień6 - 0
- 2014, Lipiec6 - 0
- 2014, Czerwiec7 - 0
- 2014, Maj10 - 0
- 2014, Kwiecień7 - 0
- 2014, Marzec6 - 0
- 2014, Luty4 - 0
- 2014, Styczeń4 - 0
- 2013, Grudzień1 - 0
- 2013, Listopad2 - 0
- 2013, Październik2 - 0
- 2013, Wrzesień4 - 0
- 2013, Sierpień11 - 0
- 2013, Lipiec7 - 0
- 2013, Czerwiec8 - 0
- 2013, Maj3 - 0
- 2013, Kwiecień2 - 0
- 2013, Marzec1 - 0
- 2013, Luty1 - 0
- 2013, Styczeń2 - 0
- 2012, Grudzień2 - 0
- 2012, Listopad3 - 0
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 0
- 2012, Sierpień21 - 0
- 2012, Lipiec21 - 0
- 2012, Czerwiec17 - 0
- 2012, Maj20 - 0
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec8 - 0
- 2012, Luty10 - 0
- 2012, Styczeń11 - 0
- 2011, Grudzień9 - 0
- 2011, Listopad13 - 0
- 2011, Październik4 - 0
- 2011, Wrzesień19 - 0
- 2011, Sierpień23 - 0
- 2011, Lipiec31 - 0
- 2011, Czerwiec22 - 0
- 2011, Maj27 - 0
- 2011, Kwiecień16 - 0
- 2011, Marzec14 - 0
- 2011, Luty7 - 0
- 2011, Styczeń7 - 0
- 2010, Grudzień9 - 0
- 2010, Listopad9 - 0
- 2010, Październik17 - 0
- 2010, Wrzesień24 - 0
- 2010, Sierpień22 - 0
- 2010, Lipiec4 - 0
- 2010, Czerwiec5 - 0
- 2010, Maj1 - 0
Dane wyjazdu:
45.61 km
0.00 km teren
02:12 h
20.73 km/h:
Maks. pr.:32.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Wycieczka w nowe miejsca bogata :-)
Środa, 17 września 2014 · dodano: 22.09.2014 | Komentarze 0
W drodze powrotnej z Katowic, korzystając z nieobecności Karolka, postanowiłem wybrać się dziś na samotną przejażdżkę rowerową. Póki dzień jest ładny, trzeba łapać okazję do jazdy w promieniach słońca :-) Poza tym, pasowałoby trochę poprawić wrzesień ;-)Początek trasy przebiegał przez azotowy las, ale był to dopiero początek. Później było już bardziej świeżo :-) Objechałem zbiornik wodny na Korzonku, a za Grabówką wjechałem ponownie w las, tym razem kierując się mniej wymagającą drogą ;-) Ten trakt był dużo bardziej przejezdny, lecz na wyjazd z przyczepką również nadawał się raczej średnio. Ku swojemu pozytywnemu zaskoczeniu, z lasu wyjechałem w miejscu gdzie w poniedziałek miała zaczynać się niedoszła wycieczka z Bąblem :-) Chcąc sprawdzić jedną z dróg, pojechałem po śladzie i trochę pokluczyłem po Lubieszowie. Na ostatniej prostej, dopadł mnie czarny duży pies, który ostatecznie... polizał mnie po nodze :-) Niedługo potem dotarłem do dziergowickiego zbiornika wodnego :-) Jechałem wzdłuż brzegu w akompaniamencie hałasu taśmy transportowej ;-) Pogoda cały czas dopisywała, choć pęd wiatru nieco schładzał organizm. Wiadomo - to już nie lato :-) W Solarni miałem przymusowy postój przy polnym przejeździe kolejowym, ale poradziłem sobie z nim po kilku chwilach, dojeżdżając do polnej kapliczki :-) Późniejsza droga upstrzona była wybojami, więc i tutaj średnio byłoby jechać z przyczepką. Antek oczywiście dawał rady, mocząc sobie oponki :-) Gdy dojechałem do lasu przed Kuźnią Raciborską, w mijanej kałuży rzuciła mi się w oczy zielona żaba - nie ropucha! Kilkuminutowe poszukiwania, a nawet grzebanie patykiem nie dały żadnego rezultatu... :-) Nie stresując dalej zwierzęcia odjechałem, choć było mi trochę szkoda tego, że nie udało mi się sfotografować takiego okazu. Żabka wyglądała jak z katalogu! W międzyczasie znalazłem jednak innego modela ;-)
Mknąłem dalej, docierając na dziergowickie pola. Nadszedł czas, aby sprawdzić polną drogę, widzianą tu ostatnim razem. Gdyby moje przewidywania się sprawdziły, byłby to świetny szlak dojazdowy dla Bąbla! Bez użycia głównych dróg moglibyśmy dojeżdżać rowerem do Dziergowic, czy Rud! Taka opcja byłaby wspaniała! Polny trakt okazał się spełniać pokładane w nim nadzieje :-) Jadąc w ciszy i spokoju po równej nawierzchni, dotarłem do Lubieszowa :-) Przypomniała się wycieczka z Piotrem, oraz mała przestraszona sarenka, napotkana tu w zamierzchłych czasach :-) Dalej również było gładko :-) Dodatkowo sprawdziłem leśny skrót i wylatując w Bierawie, udałem się pędem na mostek. Z uśmiechem na twarzy przepuściłem wszystkie pojazdy, ruszające na głównej, w chwilę po uniesieniu się szlabanów kolejowych :-) Byłem już na Azotach :-) Stąd prostą drogą dojechałem do domu. Plan wykonany :-) Zobaczyłem sporo nowych miejsc i nowych ścieżek :-) Sprawdziłem drogę z Dziergowic do Lubieszowa, na czym bardzo mi zależało :-) Przybyło również trochę kilometrów... ;-) Można układać trasę dla Bąbla :-)
Pierwsze kilometry na leśnych ścieżkach :-)
Zbiornik wodny na Korzonku. W oddali wóz Straży Pożarnej. Chłopaki przyjechali chyba na relaks ;-)
Leśny trakt za Grabówką. Średnio nadający się na przyczepkę. Co by jednak nie było, świetna opcja dojazdowa z dala od głównych dróg :-)
Zbiornik wodny w Dziergowicach :-)
Słysząc hałas uruchomionych maszyn, nie mogłem powstrzymać się, by zerknąć co dzieje się za drzewami. A nuż będzie okazja zobaczyć jak pracują te ogromne konstrukcje?
Po sforsowaniu przejazdu, miałem jeszcze czas, aby dogodnie ustawić Antka do zdjęcia ;-)
Napotkana kapliczka pozytywnie mnie nastroiła :-)
Lekkie kluczenie i kolejne dwa stawy :-) Kwiatek też się na zdjęcie załapał ;-)
Tylko szybkie makro i uciekam! Komarów jest więcej, niż to było na początku widoczne ;-)
Miły akcent, przypominający Rudy :-) W końcu muszę się tam wybrać! Po cichu liczę na powtórkę październikowego wyjazdu :-)
Śliczna żabka w przydrożnej kałuży :-) Woda była bardzo mętna, więc niestety nie udało się jej wypatrzyć... A co tam. Choć jej bąbelki sfotografuję ;-)
Acha! Znalazłem przecież innego modela ;-)
Planując trasę miałem postanowione, że poprawię Antkowe zdjęcie przy zjeździe do Odry :-) Siad na asfalt wykonałem w dwie sekundy po postawieniu antkowej stopki. Nie ma to jak fotograficzne poświęcenie ;-)
Dojazd do polnego traktu, który chciałem dziś sprawdzić również nudny nie był :-)
Jeszcze jeden staw dzisiejszego dnia! :-) A w tle piękna, równa polna droga :-) Oj... Super alternatywa dla dojazdów do Dziergowic i do Rud! :-) Już się cieszę! :-)
Hm... Czy Pod dębem nie byliśmy kiedyś z Piotrkiem? Znak rowerowego szlaku jakby troszkę mi to potwierdza... :-)
Kategoria Wypady, nie w(y)padki ;-)
Dane wyjazdu:
14.18 km
0.00 km teren
00:48 h
17.72 km/h:
Maks. pr.:28.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Przejażdżka rowerowa z Bąblem :-)
Wtorek, 16 września 2014 · dodano: 22.09.2014 | Komentarze 0
Po wczorajszym nieudanym wyjeździe, w głowie kłębiły mi się wątpliwości co do zasadności znoszenia całego majdanu na dół. A nuż znowu Bąbel strzeli focha i nie będzie chciał jechać? Pogoda była jednak przepiękna i strasznie szkoda mi było siedzieć w domu. Współdziałając z Aneczką, postanowiliśmy zaryzykować :-)Ryzyko opłaciło się nam bardzo :-) Karolek jechał dziś bardzo grzecznie :-) Widział też obiecanego hała, czyli pieska, a "w nagrodę" za bycie grzecznym, były też pasące się koniki w Starym Koźlu :-) Niestety kilkadziesiąt metrów wcześniej, przy próbie uwiecznienia dożynkowej ozdoby, padły nam baterie w aparacie i nie mając niczego innego w zanadrzu, niewiele uwieczniliśmy z tego wyjazdu. Nie to jednak było ważne :-) Najważniejsza była pozytywna jazda i nasze uśmiechy :-) Karolek był dziś na zupełnie innym biegunie! Siedział grzecznie, uśmiechał się, rozmawiał z tatem. Fajnie było :-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-), z Bąbelkiem :-)
Dane wyjazdu:
0.23 km
0.00 km teren
00:02 h
6.90 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
"Niczego nie można porównać do czystej przyjemności przejażdżki rowerowej"
Poniedziałek, 15 września 2014 · dodano: 22.09.2014 | Komentarze 0
Korzystając ze znaczącej poprawy pogody, postanowiłem wybrać się z Karolkiem poza miasto. Przygotowań było co niemiara ;-) Dodatkowo oczywiście trzeba było wszystko starabanić z góry, podpiąć hak i założyć bagażnik i tak dalej. Jednym słowem sporo biegania, no i oczywiście wszystko na moich barkach ;-) Czego jednak nie robi się dla synka :-)Tuż przed dojazdem do miejsca parkingowego w Lubieszowie, Karol zaczął płakać. Nie pomogło wysadzenie z samochodu - wcale nie podłapał, że jest w innym miejscu. Coś siadło mu na nos i tyle! W międzyczasie złożyłem rower i przyczepkę, schowałem bagażnik i przygotowałem nas do jazdy w nadziei, że mojemu kompanowi humor zaraz się poprawi. Nic z tego! Bąbel wył tak głośno, że słyszało go pół wioski (to na pewno! ;-) ), nie wspominając już o zwierzętach w lesie. Nawet jakaś wścibska starsza kobieta na rowerze zainteresowała się naszą sytuacją. Karol dosłownie wył! Wjechaliśmy do lasu, gdzie próbowałem go czymś zainteresować. Przewrócony grzyb uspokoił go na jedną sekundę. Dalej nic nie skutkowało. W pewnym momencie usłyszałem wścibską rowerzystkę, komentującą ryk Karola pewnie z jakąś jej sąsiadką. Cóż było radzić? Sytuacja była naprawdę niecodzienna. Mocno niepocieszony postanowiłem, że spakujemy się z powrotem do domu... Prowadząc rower, udaliśmy się z powrotem do samochodu... I nici z pięknej pogody, ze świeżego powietrza poza miastem. Oby nie była to stała tendencja...
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-), z Bąbelkiem :-)
Dane wyjazdu:
12.72 km
0.00 km teren
00:38 h
20.08 km/h:
Maks. pr.:33.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Po kamyczki dla Bronka ;-)
Niedziela, 14 września 2014 · dodano: 22.09.2014 | Komentarze 0
Kika ostatnich dni były naznaczone jesienna pogodą. Było wilgotno i deszczowo. Na całe szczęście dziś po południu wyszło słońce, wiec mogłem trochę rowerowo odzyc :-)Początkowo udałem się do lasu na Żabiencu. Niestety nie wypatrzyłem już badyli, których chciałem użyć do budowy schronu dla Bronka. Dostałem jednak zastrzyku rowerowych endorfinek i strzeliło mi do głowy, aby pojechać do Cisku :-) Średnia od razu wzrosła ;-) O marnych szansach powodzenia zdałem sobie sprawę na skrzyżowaniu przy głównej. Zatoczyłem więc pętelkę po Kłodnicy i wbiłem na polny trakt. Niebawem, będąc już za rondem znalazłem miejsce z kamyczkami. Zbieranie zajęło mi około dziesięciu minut. Na początku niebieskiego szlaku - ku swojemu zaskoczeniu - zauważyłem świeżo postawioną ambonkę myśliwską. Dalej okazało się również, że polna droga została odświeżona: nie było już nierówności, a całość została wysypana kamyczkami. Co najlepsze nie było również kałuż, które zbierały się tu po każdym deszczu. Mało tego! Dziś chciałem pójść tą drogą na spacer z Karolem, ale obawiałem się wody po wczorajszym deszczu :-) Do domu wróciłem azotowym skrótem. Teraz patrzyłem na niego z perspektywy cyklisty, nie piechura :-) Gdy już stamtąd wyjechałem, na asfalcie na prostej drodze, zauważyłem straż miejska. Ciekawe czy pilnowali chłopców grających mecz na "Orliku", czy w krzakach był gdzieś fotoradar ;-) Tuż przed metą wykręciłem MXS wyjazdu :-)
_
A w głowie myśl o kolarce wciąż żyje... ;-)
Pierwszy postój
Tego tu nie było... :-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
41.03 km
0.00 km teren
01:51 h
22.18 km/h:
Maks. pr.:36.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Nieopodal Rud
Niedziela, 31 sierpnia 2014 · dodano: 31.08.2014 | Komentarze 0
Przed południem dostaliśmy telefon z Koźla. Babci było tęskno do wnuka. Dla mnie oznaczało to ni mniej, ni więcej, że pojawia się właśnie okazja do wyjścia na rower :-) Już od kilku dni trochę podświadomie odmawiałem sobie rowerowania, chcąc być na miejscu w domu, ale teraz stwierdziłem, że skoro Aneczka będzie miała opiekę, to szkoda mi będzie nie skorzystać z takiej okazji. Tym bardziej, że pewnie drugiej takiej już nie będzie. Następny wpis będzie zapewne powstawał już w innej rodzinnej rzeczywistości :-)Trasę skleciłem bardzo szybko. Aż do Bierawy jazda była bardzo spokojna, ale też i w miarę szybka - mimo stałego i czasem mocno wiejącego przeciwnego wiatru.
Wyjeżdżając z Lubieszowa główną drogą, szukałem w głowie informacji czy aby obok niej nie biegnie polna droga, którą mogłem wyznaczyć sobie przebieg dzisiejszej trasy. W oddali po prawej widać było rosnące w rzędzie drzewa - tak jakby wzdłuż jakiegoś traktu. Chyba faktycznie coś tam było i chyba nawet kiedyś tamtędy jechałem. Ech, ta moja skleroza... Przed Dziergowicami zjechałem z głównej, trafiając na fajny polny trakt :-) Wkrótce doprowadził mnie on do Odry. Po drugiej stronie był Przewóz. Postanowiłem więc strzelić pamiątkowe zdjęcie również Antkowi :-)
Poprowadzona wysoko wałem dalsza droga okazała się być całkiem ciekawa. Chyba trzeba będzie zerknąć na mapę, dopracować dzisiejszą trasę i wyruszyć nią jeszcze raz - tym razem z Bąbelkiem :-)
Tuż za Dziergowicami wjechałem w las, natrafiając na ciekawe miejsce :-) Rudzki wpływ ;-) Byłem wszak całkiem blisko :-)
Jadąc dalej lasem trochę przycisnąłem, a gdy pod kołami pojawił się asfalt, tempo jazdy wzrosło jeszcze bardziej :-) Do Solarni dojechałem więc bardzo szybko :-) Przejeżdżając tam, zerknąłem w stronę sklepu, przy którym ważyły się dawno temu losy pewnej wycieczki ;-) Niesiony śladem nawigacji, zjechałem znów w las i mijając domki letniskowe, bardzo szybko przejechałem wzdłuż zbiornika wodnego.
Wgrany w nawigację ślad, pozwolił mi poeksperymentować trochę z trasą i nie wjeżdżać od razu na główną. Trafiłem też w pobliże leśnej pasieki, ale tym razem nie przejeżdżałem obok niej. Miło było jednak wiedzieć, że gdzieś tam niedaleko jest takie fajne miejsce :-) Gdy już jechałem główną drogą, ponownie zacząłem mocniej jechać, mijając zaparkowane na poboczu samochody grzybiarzy. Podczas całego dzisiejszego wyjazdu dało się zauważać ich obecność w lasach :-) Niebawem dojechałem do mostku na Bierawce. Gdy już wyjeżdżałem z okolic zakładów, z nieba poleciały pierwsze krople deszczu. Szykowałem się na wyciskanie ubrań w domu, ale przy wiadukcie kolejowym deszcz ustał praktycznie do zera. Mocniej zaczęło padać na ostatniej prostej azotowego skrótu, ale byłem już tak blisko domu, że ów deszcz był dla mnie bardziej przyjemnością, niż utrudnieniem :-) Ot taki letni deszczyk :-) W sam raz na pożegnanie lata... :-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
5.51 km
0.00 km teren
00:15 h
22.04 km/h:
Maks. pr.:28.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Po rower
Poniedziałek, 25 sierpnia 2014 · dodano: 31.08.2014 | Komentarze 0
Po weekendzie z Łukaszowym autem, jeszcze w poniedziałek pojechałem nim do pracy. Po południu jednak trzeba było odwieźć samochód, a wracać do domu rowerem. Jako, że zarówno dzień pracy był wymagający, a i spraw po południu kilka do załatwienia, do Koźla wpadłem z rozgrzana głową :-)Posiedziałem ledwie kilka chwil tak, żeby zdążyć wrócić do domu przed wieczorem. Rowerowa przejażdżka dobrze mi zrobiła, bo trochę wywiało mi zasępione myśli :-) Poza tym jechało się też bardzo przyjemnie, choć nie sportowe buty, jeansy i koszula jakoś dziwnie teraz na mnie leżały ;-) Generalnie jednak rowerowa przejażdżka była bardzo pozytywna :-) Musze wrócić do częstych, krótkich wypadów w tygodniu tak, jak to robiłem jeszcze za kozielskich czasów :-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
5.28 km
0.00 km teren
00:12 h
26.40 km/h:
Maks. pr.:32.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Po auto
Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 31.08.2014 | Komentarze 0
Wczesne plany na weekend były takie, żeby po raz kolejny wybrać się na Surowine. Niestety naszemu BMW trochę się zachorowało, podobnie zresztą jak i babci. W Sobotni poranek nie mieliśmy zatem koncepcji na weekendowe dwa dni. Z odsieczą przyszedł nam Łukasz, proponując wypożyczenie swojego samochodu :-) Okazało się też, że i Karolkowa babcia poczuła się w międzyczasie lepiej :-) Trzeba było tylko podjechać do Koźla po cztery kółka :-)Trasa wiodła Kozielską, później drogą rowerową. Pogoda była wręcz świetna na rowerową przejażdżkę i jedyne czego żałowałem to tego, że nie miałem możliwości zabrania ze sobą roweru. Póki co tempo jazdy miałem bardzo dobre :-) Za wyspa postanowiłem jeszcze Jechać tak, aby utrzymywać prędkość powyżej. Przed klatką schodową okazało się jednak, że moja kondycja wcale a wcale nie jest tak dobra ;-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
16.89 km
0.00 km teren
00:48 h
21.11 km/h:
Maks. pr.:32.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Leśne zawijasy ;-)
Niedziela, 17 sierpnia 2014 · dodano: 31.08.2014 | Komentarze 0
Mimo pogody w paski, chciałem i wczoraj wyjść choćby na chwilę na rower. Nie udało mi się jednak podtrzymać rowerowej passy, gdyż byłem potrzebny Aneczce. Skończyło się na tym, że pograłem trochę w piłę z chłopakami ;-) Na rower udało mi się natomiast wyjść dziś :-)Trasę miałem ułożoną w głowie już od dwóch dni i nie było to nic wielkiego :-) Postanowiłem wjechać do lasu jeszcze przed Świerklami i po pokonaniu krótkiego piaszczystego odcinka, natknąłem się na polanę z jagodami :-)
Wracając na asfalt zacząłem szukać drogi do jezior, ale że byłem tu tylko raz i to całkiem dawno temu, ostatecznie musiałem trochę pokluczyć :-) Co by nie było, na miejsce jednak trafiłem :-)
Po kilku przystankach przy brzegu, przeciąłem las, jadąc w stronę Biadacza, a stamtąd - już znaną sobie trasą - dojechałem do mety :-) Godzinka na rowerku, piękna sprawa ;-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)
Dane wyjazdu:
47.04 km
0.00 km teren
02:10 h
21.71 km/h:
Maks. pr.:32.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Aby tylko... :-)
Piątek, 15 sierpnia 2014 · dodano: 31.08.2014 | Komentarze 0
Pakując się wczoraj na Surowinę, przeszło mi przez myśl, żeby wziąć ze sobą Antka. Gdy jednak latałem w tą i z powrotem po schodach pomyślałem sobie, że może jednak nie będę go zabierał. A bo pogoda, a bo najpewniej nie będę miał kiedy jeździć. Na szczęście w porę się opamiętałem! :-) Nie po to zakładałem hak do samochodu i nie po to kupowałem bagażnik, żeby roweru nie brać! O nie!Wyszedłem krótko przed spaniem Karola. Pogoda była dużo lepsza, niż wynikało to z wcześniejszych obserwacji zza okna :-) Słoneczko świeciło i było przyjemnie ciepło :-) Ogólnie początek wyjazdu był na rowerowej euforii :-) Jak dobrze, że wziąłem Antka! :-) To była jedyna słuszna decyzja! Jechałem trochę na czuja, bo trasę miałem ułożona tylko w głowie - bez wgranego do nawigacji śladu. W sakwie miałem co prawda mapę, ale nie dawała ona żadnej gwarancji sukcesu ;-) Faktycznie, po jakimś czasie dojechałem do... Łubnian :-)
Szybko posiłkowałem się mapą i już wiedziałem co i jak :-) Za Łubnianami natrafiłem na fajny leśny widok, a już w Osowcu - wracając na prawidłowy tor jazdy - zrobiłem postój w miejscu gdzie stał krzyż, przy którym kiedyś szkoda mi było czasu się zatrzymywać. Teraz to nadrobiłem :-)
Nad stawami spędziłem kilka chwil, podczas których plusk wyskakujących z wody ryb, słychać było nader często :-) Widziałem też nurkującego łabędzia, podobnie jak przy dawnym wyjeździe do Czech :-) Dalej czekał mnie dylemat na skrzyżowaniu, ale nawigacja spisała się tutaj świetnie :-) W Kobylnie wiało tak jak wtedy, gdy jeździliśmy tu ostatnio i znowu nie znalazłem myśliwskiej chaty ;-) Co by jednak nie było, wyjazd należy zaliczyć do kategorii fajnie udanych :-) Dodatkowo nie spodziewałem się, że wykręcę aż taki dystans :-) Tego nie planowałem ;-)
Kategoria Wypady, nie w(y)padki ;-)
Dane wyjazdu:
24.17 km
0.00 km teren
01:09 h
21.02 km/h:
Maks. pr.:37.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Antek
Sprawdzam skrót do Miejsca Kłodnickiego
Środa, 6 sierpnia 2014 · dodano: 31.08.2014 | Komentarze 0
Mając wolną chatę, postanowiłem dziś po pracy wybrać się na krótką przejażdżkę. Tylko przez chwilę zastanawiałem się nad wyborem trasy. Miałem przecież do sprawdzenia drogę na Blachowni, którą można było dojechać bezpośrednio do Miejsca Kłodnickiego. Z domu wyszedłem zaraz po obiedzie ;-)Skierowałem się na azotowy skrót, na początku którego stała policyjna furgonetka na sygnale i towarzyszący jej policyjny motocykl. Naokoło panowała cisza i spokój, więc nie wiedziałem co zaszło. Standardową drogą dotarłem do Białego Ługu, gdzie musiałem zwolnić tempo z powodu kałuż. Gdy już byłem za Kanałem, zacząłem rozglądać się na drogą rowerową, która miała wieść wzdłuż jego brzegu. Nie dało się jej nie zauważyć :-) Początkowy zachwyt (przyczepka i Bąbel w sam raz) ustąpił jednak pytaniu, dlaczego znów wyłożono "drogę" kostką, oraz dlaczego jest ona tak krótka - większość trasy na blachowiańskim osiedlu pokonałem zwykłymi drogami.
Niebawem dotarłem do starej Blachowni, gdzie po drugiej stronie drogi zauważyłem plac zabaw. Na tym etapie wydawało mi się jeszcze, że faktycznie może to być fajna trasa do pokonania z Karolkiem. Jej dodatkowym atutem była cisza, spokój i całkiem ładne otoczenie. Niestety mostek był pierwszym punktem minusowym, a zaraz następnym wąska leśna ścieżka.
Były też i plusy ;-) Antkiem śmigało się aż miło, a ponadto odkryłem nowy zbiornik wodny w okolicy :-) Poza tym schodząc do brzegu o mały włos nie spotkałbym kędzierzyńskiego la czupakabras ;-) (coś łaziło w szuwarach tuż przy mnie, te aż się trzęsły) Były też łabędzie w oddali :-)
Wyjazd z lasu utrudniła mi nieco, zwalona na drogę gałąź, a po chwili - gdy już zorientowałem się, że kiedyś zawracałem się z tej drogi, tylko z drugiej strony - z pierwszego, położonego jeszcze na odludziu domostwa wybiegł pies, uatrakcyjniając mi dzisiejszy wyjazd :-) Zdecydowanie nie jest to więc trasa dla Bąbla :-)
W końcu zjechałem na leśną drogę prowadzącą do Lenartowic. Po wycince drzew, resztki drewna aż odbijały się od szprych, a gdy zatrzymałem się na postój, z góry spadł kawałek gałązki. Trzeba się było stamtąd zabierać, żeby czymś przypadkiem po głowie nie dostać ;-)
Dalszą trasę pokonałem już całkiem sprawnie. Przed Kanałem minął mnie szybko jadący policyjny motocykl (może ten sam, który był na azotowym skrócie), a gdy wjeżdżałem na mostek przy działkach, idący nim przede mną pan, miał tak silny nacisk nóg, że cały most aż podskakiwał. Ja razem z nim :-) Na obwodnicy wykręciłem prawdopodobnie MXS wyjazdu :-)
_
Hm... A jak by to było z kolarką na asfalcie? ;-)
Kategoria Krótko, nie zawsze na temat ;-)